Rozdział 39

50 9 6
                                    

- Musimy jej wreszcie to dać! Nie możemy tego dłużej ukrywać!- Krzyki wybudziły mnie ze snu. Byłam otumaniona przez leki przeciwbólowe i nie potrafiłam stwierdzić, do kogo należy głos.- Powinna wiedzieć- dodał ciszej.

- Jeszcze nie teraz- syknął ktoś.- Jest w szpitalu, na razie musi się oszczędzać. Nie potrzebuje tak silnych emocji.

- Ja... ja się chyba z nim zgadzam. Na razie nie ryzykujmy- wtrącił ktoś nie śmiało.

Jak mnie frustrowało to, że nie wiem, kto mówi! Najchętniej otworzyłabym oczy. Wtedy wszystko stałoby się jasne. Ale jeśli to zrobię, to na pewno rozmowy nagle umilkną.

Lepiej udawać, że śpię.

- Ale nie możemy tego ukrywać! Obiecaliśmy mu, że się dowie!- wykłócał się któryś z nich.

- Wiemy. Ale powiedział, że mamy to zrobić, jak będzie gotowa. Jak będzie się dobrze czuła. Szpital chyba nie świadczy o dobrym samopoczuciu.

- A ty? Powiesz coś wreszcie?- spytał ktoś zdenerwowanym głosem.

- Musi się dowiedzieć. Obiecaliśmy mu to, więc dotrzymamy słowa- stwierdził ktoś, ale głos wydawał się być o wiele bliżej od tych poprzednich.- Myślę, że jest gotowa. Ale to jak wyjdzie ze szpitala. Jeszcze parę dni.- Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i gładzi ją kciukiem.

Nie, nie ktoś. Wszędzie rozpoznałabym te dłonie. To był Sebastian.

Nachylił się i złożył delikatny pocałunek na mojej skroni.

Znowu odpłynęłam.

***

Tydzień później siedziałam w domu pod uważną kontrolą i opieką przyjaciół.

- Oszukujesz!- krzyknął do mnie Asher.

- Nieprawda!- odkrzyknęłam, pokazując mu język.

Graliśmy w Monopoly, a chyba każdy zdaje sobie sprawę, jak wygląda ta gra...

Ale wcale nie oszukiwałam!

- To ja się tak nie bawię- mruknął obrażony szatyn.

Poprawiłam się na torsie Sebastiana, który robił za moją poduszkę. Chłopak zrezygnował z gry, mówiąc, że woli popatrzeć, jak ja ogrywam naszych przyjaciół. Stwierdził, że nie będzie się pogrążać wygraną. Już widzę, ze on wygrywa...

W swoich snach.

- Nie wierć się tak- syknął mi do ucha brunet.

- Trzeba było tu nie siadać- prychnęłam.

Sebastian wyglądał, jakby przez chwilę rozważał zmianę miejsca, ale ostatecznie zrezygnował. Objął mnie ramieniem w tali i więcej się nie odezwał.

Między nami było... dziwnie. Ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Nie było źle, ale ciężko było powiedzieć, co tak właściwie miedzy nami było. W szpitalu wyznaliśmy sobie miłość, ale to było spontaniczne i wywołane dużymi emocjami, towarzyszącymi nam po moim wypadku. Sebastian nie wracał do tej rozmowy, a ja nie pałałam do tego, żeby pierwszą poruszyć ten temat. Cierpliwe czekałam, aż on to zrobi.

Chociaż miałam powoli tego dość.

Sytuacja wyglądała tak, że byliśmy dla siebie kimś więcej niż przyjaciółmi. Nie zawsze było to widać, ale można było dostrzec to w czułych gestach, którymi czasem obdarowywał mnie chłopak. Łapał mnie za rękę, przytulał, obejmował ramieniem, pozwalał siadać na swoich kolanach, a gdy czasami udało nam się wyrwać chwilę sam na sam, to pojawiały się czułe pocałunki.

Kumple mojego brata |14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz