Rozdział 27

48 9 7
                                    

Moje życie było zwykłym cyrkiem. Inaczej nie można było tego nazwać. Jakim cudem to mi musiały przytrafiać się te najgorsze rzeczy?

No bo komu innemu mogłoby się to wszystko przydarzyć?

Popatrzyłam z przerażeniem na Elsę, a ona tylko wzruszyła ramionami.

Zbyła mnie lekkim machnięciem! Jak ona mogła?! Najpierw wpakowała mnie w to gówno, a potem udaje, że nie jest w to zamieszana.

Chyba jeszcze raz musimy omówić zasady naszej przyjaźni.

Wstałam, mocno odsuwając krzesło, które przesuwając się po podłodze wydało głośny zgrzyt.

- Co tu ty robisz?- zapytałam słabym głosem.

Dlaczego brzmiał tak piskliwie?

- Twoja przyjaciółka mnie zaprosiła- odpowiedział, zbliżając się do mnie.

Instynktownie się cofnęłam.

Czy się go bałam?

Nie...

Co ja gadam?

Bałam się w cholerę.

Cofnęłam się jeszcze parę kroków, dopóki nie poczułam ściany za plecami.

Idealnie.

Chłopak podążał za mną.

Wyszarpnęłam telefon z kieszeni i bez większego namysłu wybrałam numer Sebastiana.

Xavier szybko spojrzał na wyświetlacz i delikatnie się uśmiechnął.

- Jasne. Zadzwoń do swojego chłopaczka. Możemy rozmawiać przy nim. Jeśli nie będzie się wtrącał, to mi nie przeszkadza- powiedział, a ja prawie zakrztusiłam się powietrzem.

On uważał, że Sebastian jest moim chłopakiem! Na wszelki wypadek postanowiłam jednak, że nie będę wyprowadzać go z błędu. Niech myśli, co chce.

I, co jeszcze dziwniejsze, nie miał z tym żadnego problemu. Ostatnio bał się Sebastiana, gdy ten wtrącił się między nas na korytarzu. I wątpię, żeby Rayn był delikatny, kiedy poszedł do niego po imprezie.

Zadzwoniłam do Sebastiana.

- Hej...- zaczęłam, ale to wystarczyło.

- Co się stało?- spytał od razu zmartwiony.

Aż tak okropnie brzmiałam?

- Skąd wiesz?- zapytałam zdziwiona.

- Gdyby wszystko było w porządku, to byś nie dzwoniła, prawda?- stwierdził rozbawiony. Zaraz jednak spoważniał.- To słychać po twoim głosie. Co się stało?

- Przyjdziesz do tej kawiarni przy ratuszu?

- Po co?- zapytał podejrzliwie.- Jeśli chcesz się ze mną umówić na kawę to powiedz to otwarcie, a nie próbujesz mnie tam ściągnąć za pomocą szantażu emocjonalnego.

Sapnęłam.

Jak mógł być takim kretynem?

- Z tobą? Nigdy w życiu- prychnęłam.

- To po co mam przyjść?

- Po prostu przyjdź.

Wahał się przez chwilę.

- Będę za pięć minut.- Rozłączył się.

Zaskoczona jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w ekran telefonu.

Kumple mojego brata |14+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz