Sezon 3 Rozdział 16

9 1 0
                                    

Płomyki od zawsze wierzyły, że po śmierci czeka je raj. Dom Wielkiego Smoka ukryty daleko za gwiazdami. Mógł ich tam zaprowadzić tylko on sam lub Strażnik, który jako pierwszy płomyk się tam znalazł. Więc dlaczego Roda była przy drzewie? Drzewo skrywające tak wiele wspomnień, wiele dobrych i wiele złych. Jedno, które nie dawało jej spokoju. Śmierć Ragnara była dla niej ogromnym ciosem. Obwiniała się za to wszystko.

Nie mogła sobie przypomnieć głosu Icy. Była bezpieczna? Winx ją ocaliły? Miała taką nadzieję. Chciała wiedzieć czy wszystko z nią okej. Bała się jak nigdy dotąd. Oparła głowę o drzewo. Czuła pustkę. Umarła?

–Oto i ona, słynna Roda. Nic się nie zmieniłaś, no może trochę wydoroślałaś. I nie widzę uśmiechu na twojej twarzy. Rozumiem, że dużo się działo w Magicznym Wymiarze?

Słysząc ten znajomy radosny głos od razu wiedziała do kogo należy. W jej sercu coś się pojawiło. Nadzieja? Radość? Ulga? Coś pomiędzy. Blondyn usiadł obok niej i spojrzał na niebo. Trwała noc a gwiazd było od groma. Uśmiechnął się na myśl jak wiele razy siedzieli tu razem.

–To naprawdę ty? Czy może kolejny sen?

–To ja. Ragnar we własnej osobie–oznajmił patrząc na nią ze zdziwieniem. W jej głosie nie słyszał żadnych emocji–Miło cię widzieć, szkoda tylko, że nie mogę zobaczyć twojego uśmiechu

–Przepraszam....

–Nie przepraszaj. Rozumiem cię ale wiem również, że sobie poradzisz–mruknął dodając jej trochę otuchy–Dyamond nadal jest tak piękne jak je zapamiętałem?

–Tak...–oznajmiła patrząc w niebo–Znalazłam ostatnio bardzo piękne miejsce. Pokazałam je Icy, szkoda, że tobie nie mogę

–Wyczuwam w tobie niepokój–stwierdziła Ragnar przenosząc wzrok na brązowooką–Jak wiele się wydarzyło?

–Boję się–Roda wypowiedziała te słowa bez cienia niepewności–Shadow może zniszczyć Magiczny Wymiar a ja nie daję rady go chronić

–Ah mój młodszy syn–westchnął–Wiele można by było o nim mówić, był dobrym dzieckiem nawet lepszym niż ja w jego wieku ale w końcu wszystko musiało się zepsuć–Ragnar zamknął oczy biorąc wdech–Tego dnia był na spacerze ze swoją matką, nie sądziłem że drapieżniki zbliżą się aż tak blisko świętego drzewa–jego oddech stawał się coraz bardziej niespokojny–Gdy tam dotarłem ona była martwa a te dranie uciekały jak zwykłe tchórze. Chciałem ich dogonić i pozabijać jednak Shadow mnie zatrzymał  mówiąc "nikt nie zasługuję na śmierć nawet twój najgorszy wróg"

Słuchała go jak za dawnych lat. Czuła jego ból, wiedziała, że to musiało być dla niego ogromnie trudne.

–Co się między wami zepsuło?–zapytała patrząc na niego ze współczuciem

–Zniszczyła go wizja mocy jaką z początku posiadał a ja nie potrafiłem mu tego wyjaśnić–mężczyzna rozchmurzył się myśląc nad kolejnym zdaniem–Przypominasz mi go. Patrzysz na świat tak samo jak on nim stracił swoją nadzieję

–A co z tym co wydarzyło się między nami?–zapytała chcąc usłyszeć całe zło jakie sobie wyobrażała–Gdybym cię posłuchała żyłbyś....

–Przestań... to nieprawda. Gdybyś mnie posłuchała nie odnalazłabyś rodziny, chciałem cię chronić a zamiast tego zabrałem Ci to co powinnaś mieć

–Nie gniewasz się.....

–Jak mógłbym się gniewać na kogoś takiego jak ty Roda? Jesteś wyjątkowa i odkryłem to w dniu w którym po raz pierwszy się spotkaliśmy. Zrobiłaś to co uznałaś za słuszne i bardzo mnie to cieszy. Jestem z ciebie dumny

Winx-Strażnik Magicznego WymiaruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz