wizyta u seksuologa

47 9 3
                                    

Witam po troszkę dłuższej przerwie!

W końcu tak długo zapowiadany i obiecywany rozdział, czyli jak było u seksuologa i co dalej u mnie w tym temacie.

Byłam już u seksuologa dwa razy. Szukałam jakiegoś specjalisty na internecie i przez kilka dobrych godzin czytałam recenzje i kwalifikacje różnych osób.
Bo wiecie, bycie genderfluid jest rzadką sprawą, więc musiałam się upewniać czy dany seksuolog specjalizuje się tylko w przypadkach osób trans, czy też niebinarnych. U mnie było nieco prościej przez to, że od samego początku miałam cel- rozpoczęcie terapii hormonalnej. Więc wiedziałam dokładnie czego chcę i czego oczekuję od specjalisty. Niestety nie znalazłam nikogo, kto obraca się stricte w temacie genderfluid (miałam małą nadzieję, że znajdę takiego kogoś), więc wybrałam babkę, która głównie miała doświadczenie z osobami trans, ale też oferuje konsultacje z osobami odczuwającymi dysforię płciową. W opiniach pacjentów było dużo osób właśnie z problemami z dysforią, więc to mnie ostatecznie przekonało.

Na pierwszej wizycie od razu spytałam czy wie co to jest genderfluid. To była decydująca chwila. Na szczęście wiedziała. Spytała się jak ma się do mnie zwracać. Było mi bardzo miło. To była pierwsza osoba dorosła, przy której odzywałam się bez żadnych skrępowań, używając mieszanych zaimków. To była pierwsza osoba dorosła, która używała mieszanych zaimków w stosunku do mnie. To było cudowne uczucie.

Wizyta polegała na wyjaśnianiu jej jak odczuwam moje płcie, skąd wiem kim jestem, o mojej przeszłości i czego oczekuję od tej wizyty.

Druga wizyta polegała na omówieniu dysforii i testosteronu. Wytworzyła się mocna dyskusja, tzn moja najpoważniejsza rozmowa o gflui w życiu. Zadawała mi dużo pytań, rozmawialiśmy o szczegółach mojego życia po braniu testosteronu. Ta pani chciała po prostu się upewnić czy na pewno hormony mi pomogą.

Wszystko przez to, że genderfluid jest bardzo skomplikowane. Wszystko ciągle się zmienia.
Pamiętam na szczęście dobrze choć jednen temat, który poruszyliśmy.

"Jeśli przeszkadza ci to, że nawet jeśli mocno starasz się być neutralnx płciowo, nieznajomi ludzie i tak mówią do ciebie pani, to co będzie jak weźniesz testosteron, wtedy może ci przeszkadzać, że będą mówili pan".

Ja wtedy argumentowałam to tak, że w teraźniejszym społeczeństwie, a w szczególności polskim, o wiele łatwiej jest dziewczynie mieć krótkie włosy, nosić spodnie i się nie malować, niż mężczyźnie ubrać spodnieczkę czy mieć makijaż. Mam na myśli, że o wiele łatwiej będzie mi sobie poradzić z przejściem w kobiecą stronę niż męską. Teraz nie mam praktycznie żadnych narzędzi do takiej przemiany. Nieważne jak się postaram wykorzystać to co jestem w stanie (np. włosy na ciele, męskie ubrania), bardzo ciężko mi jest ukazać męskie cechy fizyczne. A z mikrodyzacją testosteronu będę mieć taką możliwość. Będę mogła przebierać w pozycjach, bo w końcu będę mieć wyrównane szanse. A przynajmniej bardziej wyrównane niż wcześniej.

Będąc osobą gflui nigdy nie poczuję się w pełni komfortowo. Nie poczuję się w pełni zaspokojonx. Ale chcę mieć chociaż szansę żeby wpływać na moją prezencję. Mieć szansę na wybór w ten jeden możliwy sposób. Inny jak na razie nie jest wykonalny. Taki jest świat, muszę się z tym pogodzić. Chcę wykorzystać swoją szansę.

Tak czy inaczej, według pewnej procedury będę mieć spotkania w każdym miesiącu przez pół roku z tą seksuolożką. No i w październiku mam też wizytę z psychiatrą, bo w tym procesie musi też uczestniczyć drugi specjalista. On zdecyduje czy branie testosteronu będzie u mnie możliwe.

Także chyba tyle w temacie. Jak ktoś będzie miał jakieś pytania, chętnie postaram się odpowiedzieć.

Matt 10.08.24r.

Pamiętnik osoby genderfluidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz