prywatna sytuacja

56 3 7
                                    


Okej trochę dłużej mnie nie było.
Chciałxm kilka razy napisać tu coś, ale za każdym razem to co było w mojej głowie było zbyt krótkie. Nie dało się o tym rozpisać.

Chciałxm pisać o tym, jak to przez prawie cały wrzesień myślałxm ciągle o braniu testosteronu. Dosłownie ciągle o tym myślałxm. Nie umiałxm się doczekać.

Ale już o tym nie myślę.
Czemu?

Bo teraz potrzebuję wsparcia. Jakiegokolwiek.
Dlatego tu piszę. Z desperacji, z bólu.

Jakoś od miesiąca czuję się niczym. Czuję jakbym straciłx barwy. Jakbym byłx bezbarwnym, szarym, pustym niczym.

Potrzebowałxm pomocy.
Ale zanim ją otrzymałxm było za późno.
Już nie będę wdawać się za mocno w szczegóły.

I nawet nie chcę tu zbytnio mówić o gflui.

Przepraszam, ale potrzebuję napisać o tym jak ostatnio cierpię.
To jakby nie patrzeć wziąż mój pamiętnik.
Więc jeśli ktoś nie chce czytać o moich prywatnych rzeczach, to to jest ten moment żeby przestać to czytać.
Może jeszcze pojawią się jakieś rozdziały z gflui, chociaż moja płeć ostatnio najmniej mnie interesuje.

Więc dalej czuję się niczym, może nawet i nikim. Nie czuję się nawet człowiekiem.
A to wszystko przez to, że tracę właśnie najważniejszą osobę w moim całym życiu. Traciłxm już wiele osób i wiem że taka jest kolej rzeczy. Wszyscy powiedzieli mi to już wystarczająco wiele razy. Inni myślą też, że tak reaguję, bo jestem jeszcze młodx i to mój pierwszy raz. Z tym byciem młodym to się zgadzam, ale to nie mój pierwszy raz.
Już wiele razy to przechodziłxm, ale teraz jest inaczej. Bo to naprawdę najważniejsza osoba. Taka, która wiedziała o mnie wszystko. Taka, której jestem gotowx zaufać w pełni. Chcę w końcu komuś zaufać. I chcę, żeby to była właśnie ta osoba. Ale nie mogę jej do niczego zmusić. To boli. To boli, że to jej decyzja. I nieważne jak mnie to boli, muszę ją uszanować i się z nią pogodzić.
Boję się, że nie będę w stanie.
Że umrę wewnętrznie.

Nie umiem wytrzymać.
Nie umiem tak żyć.

Kocham tą osobę. Kocham ją naprawdę i szczerze.
Ale to ze mną jest coś nie tak.
Chcę się zmienić. Chcę w końcu porządnie pracować nad sobą, nad swoimi toksycznymi zachowaniami.
Ale mogę zrobić to tylko z nią. Bez niej się rozpadnę. To tak boli.
Wybrała, jest pewna swojej decyzji, nie chce walczyć już o tą relację.
A ja czuję, że mogę poświęcić całe swoje życie i energię żeby o nią zadbać.  Już wiem co robię źle i co chcę poprawić, już mi się udawało. Wiem, że ją zraniłxm, wiem, że ma już dosyć, ale czuję, że to co nas łączy jest ponad to.
Że teraz naprawdę już mi dobrze idzie. Czuję, że jeśli się postaramy, że jeśli zmienimy podejście do niektórych spraw i będziemy więcej rozmawiać i przede wszystkim bardziej sobie ufać, będziemy naprawdę ze sobą szczęśliwi. Będziemy dla siebie ogromnym wsparciem. A teraz naprawdę siebie potrzebujemy, nie możemy być osobno i rozejść się w taki okropny sposób.

Chcę walczyć, ale nie mogę. Muszę zostawić ją w spokoju. Ona tego chce.

Przepraszam, że dzielę się aż tak wielkimi prywatami, ale naprawdę jestem w ciężkim stanie. Przepraszam.
Czuję się żałośnie z tym, że z desperacji nawet i tu piszę. Że inni ludzie mogą to przeczytać, że może to kogoś wprowadzić w zły stan.

Jeśli ktoś jednak chce okazać mi jakiekolwiek wsparcie, to proszę o serca w komentarzach.
To będzie wiele dla mnie znaczyć.

Boję się to opublikować, ale może poczuję się odrobinę lepiej gdy otrzymam jakiekolwiek wsparcie?
Przepraszam.

21.10.23r.

Pamiętnik osoby genderfluidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz