Część 18

6 1 9
                                    

Lyndon nie do końca rozumiał, dlaczego Samuel się tak wobec niego zachowuje. I dlatego czuł się z tego powodu co najmniej, niezręcznie. Ale z wyjaśnieniami pomógł mu mistrz Samuela - Lucjusz.

O wiele starszy Rycerz objaśnił Lyndonowi czym dla wojowników ich klasy jest termin "bratnia dusza" i jak wielkie ma dla nich znaczenie. Powiedział, że jest bratnią duszą Samuela i dlatego ten jest wobec niego tak opiekuńczy i protekcyjny. Instynkt jaki posiada wręcz nakazuje mu się zaopiekować młodszym mężczyzną i chronić go przed zagrożeniami.

- A co znaczą całowanie w szyję czy skubanie skóry za uchem? - spytał, chociaż był całkiem pewny odpowiedzi.

- Ach, to tylko figlarne zaczepki. Co prawda Raphael się nie zachowywał w ten sposób względem Sereny, ale w ogólnym rozrachunku to nic szkodliwego - Rycerz odpowiedział.

Lyndon w pewnym sensie odetchnął z ulgą, że jednak te gesty to były tylko zaczepki. Jednak przeczuwał, że wkrótce Samuel zrobi się bardziej bezpośredni w swoich gestach i niemal wprost pokaże Lyndonowi czego chce.

- Lyndon, nie masz się czym martwić. Znam Samuela, nie zrobi nic bez twojej zgody. On potrafi uszanować czyjeś zdanie - Lucjusz zapewnił.

Najemnik wyłącznie pokiwał głową jako przyjęcie tych słów do wiadomości. Jeśli Lucjusz twierdził, że Sam nie zrobi nic bez zgody Lyndona to tak musi być.

W ciągu następnych dni, Samuel zorganizował dla niego i Lyndona odpowiednie miejsce na postój oraz rozpoczęcie treningów. Tłumaczył to tym, że nadludzka siła mężczyzny musi pozostać pod kontrolą. Lyndon oczywiście się zgodził, bo nie chciał nieopatrznie zrobić komuś krzywdy.

Lucjusz osobiście nadzorował ich treningi i wtrącał się tylko, jeśli trening w jakimś stopniu zaczynał wymykać się spod kontroli. Czy innymi słowy, zaczynało robić się niebezpiecznie. Wiekowy Rycerz także rozmawiał z Lyndonem i uczył go o zakonie. Wyjaśniał jaką mają strukturę hierarchii, jakimi kierują się zasadami, jakie mają dokładne zobowiązania poza oczywistym polowaniem na wampiry i jak ważne są dla nich wszystkie tradycje zapoczątkowane przez Fernama, nawet jeśli wszystkich nie kultywują.

- Ważne jest, byśmy te tradycje rozumieli i okazywali im szacunek - powtarzał.

Lyndon to rozumiał, bo w końcu każdą tradycję zakonu zapoczątkował sam Fernam. A ten człowiek oddał wiele by każdy nowy Rycerz Krwi po nim, znał wartości zakonu i żył z nimi w zgodzie. Tylko nadal nie rozumiał dlaczego Fernam tak bez słowa zniknął. Nie zostawił po sobie nawet liściku z wyjaśnieniem czemu opuszcza zakon i czy miał ku temu jakieś powody.

Zapytał więc o to Lucjusza.

- Podobno udał się z misją odnalezienia i ubicia Króla Wampirów. Ale nigdy nie wrócił i do dziś nie wiemy co się z nim stało. Jedni mówią, że upadł i zmienił się w bestię. A inni twierdzą, że to właśnie sam król go zabił w odwecie za pozwolenie by lord Gea Kul go więził - Rycerz odpowiedział. - Ale nikt z nas nie wie jaka jest prawda - dodał.

- A Sergiusz? Jak go ostatni raz widziałem to zdawał się coś wiedzieć - Lyndon odparł.

- Hmm. Nie rozmawiałem z nim ostanio wiele. Jest bardzo zapracowany w tej Szkole dla Klas Łączonych, ma tam roboty po łokcie. Może powiniem napisać list do dyrekcji szkoły z zapytaniem czy mogę odwiedzić pobratymca i z nim porozmawiać o sprawie zakonu? - zastanowił się.

- Powinieneś. Bo jeśli ktokolwiek z zakonu może cokolwiek wiedzieć o Fernamie, to właśnie on - Lyndon odparł.

Lucjusz zgodził się z tym i postanowił napisać list jak tylko wróci do siedziby. Podziękował Lyndonowi za sugestię a potem posłał go do łóżka, bo zaczynało się powoli zmierzchać. Mężczyzna tylko zaczął się śmiać na to, że Lucjusz w takich momentach brzmi jak typowy ojciec goniący swojego syna do łóżka.

Ale posłusznie szedł spać. Po prostu czuł przed wiekowym Rycerzem respekt i jakby instynktownie wiedział że należy go słuchać. Od niego całego biła taka siła, że można było odczytać jasną wiadomość "lepiej rób jak mówię, bo dostaniesz w łeb"

Lyndon zastanawiał się czy po ukończeniu treningów też będzie taki silny i też będzie wzbudzał taki respekt, że każdy będzie się go słuchać. Nie ukrywał, że to byłaby miła odmiana od ciągłego lekceważenia. Jak w przypadku Nefalema, który ewidentnie zlekceważył ostrzeżenia Lyndona co do bezpieczeństwa wyprawy do tamtych podziemi.

I jak się to zlekceważenie skończyło? Lyndon został pogryziony przez wampira i teraz stanie się dosłownym łowcą tych potworów. A i nie wolno zapomnieć o tym, że dostał małe kazanie na temat odprawienia rytuału, który uratował Samuelowi życie. Gdyby tego nie zrobił, Sam by umarł a Lyn zostałby sam. I wampirza klątwa zabiłaby go w późniejszym czasie. Możliwe, że byłby już sługą do czasu aż Nefalem by go znalazł.

A teraz miał szansę na inne życie.
______
Notka

Nie wiem czy ktoś o tym słyszał, ale ja dzisiaj dowiedziałam się że dnia 27.09 zmarła Maggie Smith, brytyjska aktorka grająca rolę Minevry McGonagall. Kobieta miała 89 lat. Niech spoczywa w pokoju 🕯️

Odmieniony Los / Diablo IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz