Część 26

3 1 4
                                    

Ścieżka Sztormiciela
_____________________

Kiedy rozniosły się wieści na temat wojowników wykorzystujących siły wody i wiatru, Lyndon czuł że mogą z tego wyniknąć jakieś kłopoty. I miał rację. Sztormiciele - jak głosiła ich nazwa - byli wojownikami z którymi lepiej nie zadzierać. Przy pasie nosili dwa sztylety, dobrze wyważone, ale ostre jak brzytwa. I nie jeden delikwent się o tym przekonał jak tylko poczuł zimną stal przy gardle.

Tyrael oczywiście jak to on, postanowił zaproponować jednemu w Zachodniej Marchii wojownikowi tej klasy przystąpienie do Horadrimów. Sztormiciel, który przedstawił się jako Nick w pierwszej chwili odmówił, ujmując to w słowach "nie jestem zainteresowany", co Tyrael zrozumiał ale zapewnił że może zostać przyjęty jeśli jednak zmieni zdanie. Nick tylko posłał mu spojrzenie mówiące "nie licz na to"

I jeśli było cokolwiek, co mogło Lyndona drażnić to było zachowanie z jednoczesnym zgrywaniem kozaka. I tak się zachowywał pewien człowiek w Karczmie pod Wilkiem, gdzie on i jego towarzysze spędzali wieczór. Jakiś młodzieniaszek, nie mający więcej niż szesnaście może siedemnaście lat, opowiadał zmyśloną historyjkę o tym, że pokonał Nicka w walce na gołe pięści i w ramach nagrody dostał jego sztylety.

A prawda była taka, że je ukradł. Lyndon umiał rozpoznać złodzieja, kiedy jakiegoś widział. Dlatego wydał dzieciaka bez krępacji.

- Widziałem jak odpinałeś je od jego pasa! Przestań więc kłamać na lewo i prawo! - powiedział.

Nick, który właśnie wszedł do karczmy w poszukiwaniu swoich bezcennych ostrzy usłyszał słowa Lyndona. Od razu, szybkim krokiem podszedł do złodzieja i popchnął go siłą wiatru.

- Oddawaj moje sztylety! - zażądał.

Młody złodziej oczywiście nie chciał oddać skradzionych ostrzy po dobroci i próbował z nimi uciec. Ale Lyndon bardzo sprytnie go powstrzymał i zabrał ostrza.

- One nie są twoje, smarku. Ukradnij je jeszcze raz, a ich prawowity właściciel obetnie ci nimi rączki. Przy łokciach - powiedział z ostrzeżeniem.

Zwrócił sztylety Nickowi i sprawnie ukrył fakt, że dobrze układały mu się w dłoniach. Zwykle walczył na odległość, przy użyciu kuszy. Ale ostatnio, zdarzało mu się walczyć w zwarciu. I to całkiem często.

Ale nie powinen się dziwić, mając Gildię Złodziei na karku. Owszem mógłby próbować dalej uciekać, ale w końcu i tak by go dopadli. Dlatego właśnie, jednego dnia pokryjomu oddalił się od towarzyszy i ruszył odszukać Nicka. No bo kto lepiej go nauczy walki z ostrzem niż sam Sztormiciel? Człowiek, który jest ogromnie obeznany z taką bronią?

Mężczyznę odnalazł dopiero w Bibliotece Zoltuna Kulla, która przez stulecia była zakopana pod piaskami Morza Szassarskiego. Widząc jak Nick walczy, zrozumiał że nie bez powodu nazywa się Sztormicieli także tancerzami ostrzy. Szybkość i zwinność z jaką się poruszają faktycznie przypomina nieco taniec.

Kiedy Nick usiekł ostatniego potwora, Lyndon powoli podszedł. Mężczyzna spojrzał na niego przez ramię.

- Kojarzę cię. Z karczmy - powiedział.

- Masz dobrą pamięć, skoro mnie kojarzysz. Nie zdążyłem się przedstawić. Mam na imię Lyndon - najemnik odparł.

- Miło poznać - odpowiedział Nick. - Potrzebujesz czegoś ode mnie, Lyndon? - dodał pytanie.

Zapytany westchnął i mniej więcej opowiedział drugiemu o swojej sytuacji z Gildią Złodziei. Nick nic nie mówił, ale rozumiał powagę sytuacji Lyndona. Nic dziwnego, że chciał się nauczyć lepiej walczyć w zwarciu.

- Dobrze, nauczę cię jak walczyć w stylu Sztormiciela - powiedział.

- Dziękuję - Lyndon podziękował.

- Żaden problem. Jutro w południe na terenach ćwiczebnych - Nick odparł.

- Na pewno będę - Lyndon zapewnił.
______
Notka

Jak się podobała ta część i początek nowej ścieżki życiowej Lyndona?

Odmieniony Los / Diablo IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz