Część 24

2 1 8
                                    

Kolejne lata upłynęły braciom bardzo dobrze. Pod opieką Olivii rozwinęli się i zaczęli myśleć przyszłościowo, co kobietę cieszyło. Edlin jako starszy z braci, otrzymał książkę z recepturami winiarskimi na osiemnaste urodziny. Chłopak okazał się być całkiem niezły w tym temacie i parę miesięcy później, wydał swoje pierwsze wino.

Było ono czerwone, słodkie, oraz średnio wytrawne. A według degustatorów z pobliskiej wioski, miało w sobie to coś. Kiedy zaproponowano mu umowę by produkował wino dla ich karczmy, miał małe wątpliwości. Olivia jako wysłanniczka Niebios, natychmiast zwietrzyła podstęp i zażądała aby owa umowa została spisana na pergaminie. Miała stanowić fizyczny dowód współpracy.

Karczmarz, będący obecnym przy tej rozmowie, również tego zażądał.

- Jestem człowiekiem honoru! Chcę tą umowę spisaną z podpisami, abym mógł odłożyć złoto dla chłopaka jako zapłatę za uwarzone wino! Nie pozwolę by harował jak wół za darmo! - zagrzmiał.

Starszy wioski, widząc że jest na przegranej pozycji ustąpił i umowa została oficjalnie spisana. Olivia i karczmarz dostali po jednej kopii oryginału. Kobieta była wdzięczna karczmarzowi, że stanął za spisaniem umowy.

- Pani droga, ja także tego zażądałem bo nie chcę by ten chłopak został oszukany jak mój syn. Dał się wkręcić w jakiś "biznes" i niemal całe złoto stracił. Umowa na gębę, nie spisana, bez podpisów dwóch stron. Dla mnie to było do przewidzenia, że on figę zobaczy a nie więcej złota. Do dzisiaj ma do siebie żal, że dał się tak oszukać - oznajmił jak go zapytała o jego powody.

Olivia faktycznie pamiętała, że odczytała los jakiegoś młodzieńca który miał zostać oszukany i niestety nie zdążyła zareagować na czas by temu zapobiec. Było już po fakcie. Dlatego nie dziwiła się, że karczmarz chce uniknięcia czegoś takiego dla Edlina.

Oczywiście Olivia nie byłaby sobą gdyby nie przemyciła dyskretnie do umowy warunku, że to wioska przez jakiś czas będzie zapewniać Edlinowi dostawę winogron na wino. A tak się składało, że wioska miała pewną rodzinę która hodowała tylko i wyłącznie winogrona.

Zwykle przerabali owoce na kompot i konfiturę na zimę. A teraz, mają też dostarczać Edlinowi ich winogrona by mógł robić wina.

Twarz starszego wioski trochę stężała jak to przeczytał i zdał sobie sprawę z tego, że będzie musiał tej rodzinie płacić każdego miesiąca odliczoną kwotę za transport winogron. Ale nie miał większego wyboru, bo jednak wiedział kim naprawdę jest Olivia. Słyszał opowieści o tym, że ostatni Pierworodny Nefalem został Archaniołem Życia i członkiem Rady Angiris, a Olivia była jego protegowaną jak i wysłanniczką. Jej obecność w Sanktuarium nie była przypadkowa.

Zresztą, jakby zaczął się z nią wykłócać to ściągnął by na siebie nawet samego Imperiusa, który jako Archanioł Odwagi na pewno stanie po stronie kobiety. Dlatego mężczyzna jedynie zacisnął zęby i przystał na ten warunek.

Dwa lata później, biznes Edlina rozwinął się w dużym tempie i chłopak, a raczej młody mężczyzna, mógł założyć swoją własną winnicę. Właściwie to wykupił połacie ziemi z jakimś starym, dwupiętrowym domkiem i przerobił na winnicę. Edlin oczywiście się tam przeprowadził po remoncie domu. Potem wziął się za adaptacje terenu. Gdzie miały rosnąć winorośle, gdzie miał być ogród na krzaki ziół do wina. Postarał się także o szklarnię dla przypraw korzennych. I wszystko, co do jednego punktu zrobił własnymi rękami.

Dopiero później, pomyślał o kwaterach dla pracowników, których miał zamiar zatrudnić. Musiał tylko odłożyć odpowiednio dużo złota aby mieli godziwą zapłatę.

Olivia i Lyndon oczywiście zostali zaproszeni na małe przyjęcie do domostwa Edlina, w celu uczczenia tych kilku sukcesów.

- Wow Edlin, już tyle osiągnąłeś. Zazdroszczę ci - Lyndon powiedział.

- Nie masz aż tak bardzo czego mi zazdrościć, braciszku. Z resztą, sam też niedługo zaczniesz swój biznes z atramentami, nie? - Edlin odparł.

Lyndon faktycznie zaczął pozyskiwać minerały do atramentów z pobliskich jaskiń. Dzięki złotu od brata, miał już cały potrzebny mu sprzęt. Jedyne czego mu brakowało to buteleczki na atrament.

- Poza tym. Tutejsze chłopki proponują mi ich córki na żony. Ale póki co to taktownie odmawiam - starszy powiedział.

- Nie powinieneś się dziwić. Jesteś młodym i atrakcyjnym mężczyzną. Jestem pewna, że kiedyś się z którąś z nich ożenisz. Nie teraz, a w przyszłości - Olivia odparła.

Edlin nie wydawał się przekonany, ale nie kłócił się. Wiele Olivii zawdzięczał.

Gdyby nie przyszła po nich tamtej nocy lata temu, to pewnie zostaliby zupełnie innymi ludźmi niż są teraz.
______
Notka

Jak się podobała ta część?

Odmieniony Los / Diablo IIIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz