2.

30 6 0
                                    

Poderwałam się do pozycji siedzącej, byłam zalana potem. Kolejny paraliż senny. Dopóki nie wyrównałam oddechu bałam się rozglądać po ciemnym pokoju. Zapaliłam lampkę, po czym odetchnęłam z ulgą. Wszystko przez stres. Położyłam się na dywanie obok śpiącego kota. Jego puchata sierść uspokajała mnie. Nic nie zbudzi mojego Bałwanka. Przytuliłam się do zwierzęcia i zasnęłam po kilku minutach.

Rano przeklinałam sama siebie. Moja głupota kiedyś mnie zabije. Po kilku godzinach snu na dywanie wszystko mnie bolało, w dodatku myślałam, że zamarznę. Spojrzałam groźnie na kota, jakby on był winny zaistniałej sytuacji. W jakimś stopniu był, a konkretniej to jego słodka i rozkoszna strona. Kusiciel. Nasypałam mu do miski jego ulubioną karmę. Niech ma coś od życia.

Teraz czas na mnie. Zajrzałam do lodówki, jednak znalezienie czegoś na śniadanie graniczyło z cudem. Nie chciało mi się uzupełniać jej zawartości, wolałam zostawić to rodzicielce, W końcu to jej obowiązek. Zadzwoniłam więc do przyjaciółki.

- Hej Mia, masz ochotę na jakieś śniadanie na mieście?

- O boże ożyłaś... Oczywiście, że tak, zawsze mam. Za pół godziny w Tabule?

- Czytasz mi w myślach.

Tabul, to ulubiona knajpa naszej paczki. Serwowali tam pyszne koreańskie potrawy w przystępnych cenach. W dodatku obsługa była niezwykle uprzejma.

Spojrzałam w dół na ocierającego się o moją nogę Bałwanka i wpadłam w panikę. Szybko pobiegłam na górę przebrać się w coś bardziej wyjściowego. Legenda, wśród moich znajomych, głosi, że kiedyś nie spóźnię się na jakieś spotkanie. Niestety mam paskudny nawyk do zostawiania wszystkiego na ostatnią chwilę lub umawiania się na za wczesne godziny.

Założyłam białą sukienkę, a w między czasie kiedy wkładałam buty, włosy związałam w luźny kok. Po odblokowaniu telefonu i sprawdzeniu godziny, wiedziałam, że Mia będzie musiała na mnie czekać. Zaczęłam biec na przystanek, gdy nagle, na przeciwko mojego domu zobaczyłam wybawcę. Sąsiad właśnie wsiadał do auta. Kilka sekund później siedziałam obok niego, na miejscu pasażera. Z początku na jego twarzy malował się lag mózgu. Jednak gdy był pewny, że nie są to halucynację, z jego oczu zaczął bić chłód. Byłam tak zdesperowana, że nie przejęłam się jego reakcją.

- James, wszystkie drogi z tego osiedla prowadzą do centrum. - Zapięłam pasy. - Więc pomyślałam, że ci potowarzyszę.

- Czy Tobie nie ukształtował się instynkt samozachowawczy? Wsiadasz do auta obcego mężczyzny, jak gdyby nigdy nic.

- Jakiego obcego? Głuptasie, jesteśmy sąsiadami od prawie tygodnia. A teraz ruszaj, bo troszkę mi się spieszy.

Z jego lodowatych oczu zaczęła wyciekać chęć mordu, mimo to ruszył w podróż. Zaczęła doskwierać mi cisza, więc spróbowałam włączyć radio. Spróbowałam, bo dostałam po łapie od faceta.

*****

- Jeszcze raz trzaśnij drzwiami mojego samochodu, to nie będę taki miły.

- Nigdy nie byłeś. - Pokazałam mu język i pobiegła w stronę restauracji.

Przyjaciółka już na mnie czekała. Piękna jak zawsze. W każdym filmie grałaby główną bohaterkę. Odpowiadało mi bycie drugoplanową postacią, w końcu bez nich film nie jest kompletny. Bez ich poczucia humoru i zbuntowanej natury. Cieszyłam się, że nie jestem bezbarwna. Spojrzałam na nią z czułością i dosiadłam się do stolika z widokiem na ulicę. Wiedziała, że lubię obserwować ludzi.

- Coś się stało? Nie dość, że zaproponowałaś sama z siebie spotkanie, to jeszcze nie spóźniłaś się na nie.

- Też cieszę się, że ciebie widzę. Tym bardziej bez chłopaka.

- To jest cios poniżej pasa. Nie jesteśmy papużkami nierozłączkami, a poza tym to też twój przyjaciel.

- Z przymusu. Łazi za tobą od podstawówki.

- Zołza.

Zamówiłam mojego ukochanego kurczaka gangam. Nic mi nie poprawia mi humoru, jak ta potrawa. Przyjaciółka zdziwiła się, że wybrałam takie syte śniadanie, ona postawiła na zupę.

- No co? Jako postać drugoplanowa, nie muszę dbać o linię.

- Przestań tak o sobie mówić. Zważywszy na to kto teraz jest na językach to... - Przerwała i spojrzała na mnie zawstydzona. - Przepraszam, nie chciałam.

- Nic się nie stało. - Uśmiechnęłam się blado. - W horrorze faktycznie jestem głównym bohaterem. Idę do łazienki, zaraz wracam.

Moje ciało zesztywniało. Odliczałam w głowie do dziesięciu. Starała się nie zwracać uwagi na drżące dłonie i serce. Odkręciłam wodę w kranie, próbowałam skupić uwagę na myciu dłoni. Tej techniki na ataki paniki nauczyła mnie terapeutka, po rozstaniu rodziców. Jako dziecko przyłapałam ojca na zdradzie. Wtedy również dowiedziałam się czym jest seks. Nie polecam tej metody wychowawczej.

Gdy poczułam się lepiej, wróciłam do stolika. Nie powiedziałam jej o powrocie moich ataków paniki i paraliżów sennych. Bez tego martwi się o mnie, a nie chciałam być dla niej uciążliwa. Starałam się skupić na wesołych chwilach z nią. Ostatecznie spędziłyśmy cały dzień na mieście. 

 




Kawa & FajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz