Siedzieliśmy naszą grupką przy stole śniadaniowym. Wszystko byłoby w normie gdyby nie moja oschłość względem Luisa. Na szczęście nikt tego nie traktuje poważnie, uważają to za mój nastrój do gnębienia chłopaka. Oj, będę go gnębić do końca moich dni. Opuściłam ich na chwilę aby udać się do łazienki. Niestety tam zobaczyłam Rose, byłyśmy tylko we dwie. Miałam ochotę cofnąć się, udać, że pomyliłam drzwi, jednak to nie wchodziło w grę. Westchnęłam głośno, a po moich dwóch krokach w głąb pomieszczenia dziewczyna złośliwie uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że nie chcesz swoją reputacją zszargać opinii o profesorze Willsonie?
- Nie wiem o czym mówisz. - Spojrzałam na nią obojętnie i wzruszyłam ramionami.
- Nie udawaj głupiej. - Rzuciła błyszczykiem w umywalkę, po czym znalazła się kilka centymetrów ode mnie. W jej oczach płonął ogień. Ogień zazdrości. - Widzę, jak na niego się patrzysz! To ja byłam pierwsza!
- Może zaparz sobie melisę. - Otworzyłam drzwi do jednej z kabin, aż nagle poczułam jej dłoń na swoich włosach, która pociągnęła mnie do tyłu. Dlaczego to zawsze moje rude pasma muszą cierpieć? Niedługo będę łysa.
- Słuchaj dziwko, mogę sprawić, że plotki o tobie będą bardziej pikantne. Chyba nie chcesz problemów.
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do łazienki wparowała Mia z Grace, które agresywnie odciągnęły Rose i wyplątały z jej rąk moje włosy. Oczywiście nie szczędząc wyzwisk przy tym w jej stronę.
- Dlaczego zaczynasz się z nią kłócić w miejscu bez ucieczki? Przecież wiesz, że ona jest nieobliczalna. - Zmartwiła się Mia.
- To nie ja zaczęłam, mamo. Ja chciałam tylko siku.
Weszłam w końcu do kabiny. W dzisiejszych czasach człowiek nie może w spokoju skorzystać z toalety.
*****
- Serio chcecie ćwiczyć zaraz po śniadaniu? - Z uniesionymi brwiami i skrzyżowanymi rękami na piersiach spoglądałam na dziewczyny, które przebierały się w stroje sportowe.
- Mamy ponad godzinę wolnego przed wyjazdem na stok, warto zrobić rozgrzewkę. - Mówiąc to Mia zawiązywała swoje czarne długie włosy w koński ogon. - Tobie też ćwiczenia by nie zaszkodziły.
- Sugerujesz, że jestem gruba?! - Powiedziałam oburzonym tonem.
- Nie, sugeruję, że bieg na bieżni pomógłby ci szybciej spierdalać przed twoją nemezis.
Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem, po czym wzięłam szkicownik pod pachę.
- Wy idźcie się pocić, a ja w tym czasie zrobię coś pożytecznego. - Pomachałam im szkicownikiem przed nosami. - Jak skończycie, to napiszcie.
*****
Siedziałam w wnęce na korytarzu, z widokiem na góry. Wszystko za oknem było pokryte wysoką warstwą białego puchu. Próbowałam naskrobać w szkicowniku pomysł, który miałam w głowie odnośnie obrazu na konkurs. Po powrocie z wycieczki planowałam poświęcić weekend na malowanie go. Zrobiłam coś co definiowało moją egzystencję, czyli westchnęłam głośno. Chciałam przelać na kartkę wszystkie negatywne aspekty miłości do nauczyciela, jednak czegoś brakowało w tej wizji. Może jednak za ambitnie podchodzę do tego tematu.
Nagle usłyszałam podniesione głosy w oddali na korytarzu. Próbowałam uśpić moją ciekawość, jednak ostatecznie odłożyłam szkicownik aby pobawić się w ninję. Przycisnęłam się do jednej ze ścian i najskryciej, jak potrafiłam wyjrzałam na korytarz. Ujrzałam tam dziewczynę, która próbowała wyrwać swoją rękę z uścisku chłopaka. Ten jednak nie pozwolił jej na to, zamiast tego przyszpilił ją do ściany. Kurwa. To słowo rozbrzmiało w mojej głowie gdy rozpoznałam w tym chłopaku Tylera. Dlaczego to ja zawsze muszę mieć takiego pecha. Obróciłam się na pięcie i wróciłam na swoje miejsce. Nie mój cyrk, nie moje małpy. Jednak za chwilę znowu wstałam. Wszystko przez prośby dziewczyny aby ten oddalił się od niej.
CZYTASZ
Kawa & Fajki
RomanceDaisy, tydzień przed rozpoczęciem ostatniej klasy szkoły średniej, poznaje nowego, przystojnego sąsiada. Na pierwszy rzut oka on jej nie polubił. Dość szybko gdy okazuje się, że będzie jej nowym nauczycielem matematyki, ona również traci do niego sy...