8.

21 5 0
                                    

Siedziałam przed biurkiem szkicując dom sąsiada. Oczywiście nie byłam stalkerką, tylko potrzebowałam obiektu do ćwiczeń. Po ukończeniu szkoły średnie chciałam pójść na studia bardziej artystyczne. Malarstwo. Ostatnio nie miałam czasu na malowanie i czułam, że mój nadgarstek zastał się. Nie była to dla mnie dobra wiadomość, biorąc pod uwagę, że niedługo powinnam zacząć robić obrazy do portfolio. Nie wiedziałam kiedy znajdę na to wszystko czas. Przeciągnęłam się, a potem głośno westchnęłam i wróciłam do pracy.

Obudziłam się rano z bolącym karkiem. Już po otworzeniu oczu wiedziałam, że zjebałam. Było jasno, spojrzałam na zegarek. dziesięć minut po siódmej. Cholera.

Wstałam z takim impetem, że krzesło wylądowało na podłodze. Czym prędzej zmieniłam piżamę, na pierwsze lepsze dżinsy i sweter. Myjąc zęby jednocześnie czesałam włosy. Niestety nie miałam czasu ich wyprostować. Musiałam wyjść z niesfornej burzy rudych loków. Miałam kompleks od przedszkola, gdy chłopcy śmieli się, że wyglądam, jak Hagrid.

Do szkoły wbiegłam najszybciej, jak potrafiłam. James zamykał już drzwi do klasy, gdy zmachana złapałam za klamkę. Zdziwiony puścił ją.

- Brown, stąpasz po cienkiej linii.

- Lubię adrenalinę profesorze.

Zmęczona usiadłam do ławki i wytarłam małe kropelki potu. Dzisiaj James był dla mnie łaskawy. Może dlatego, że był piątek i będzie maltretować mnie na korepetycjach.

*****

 Szłam sobie spokojnie, z nowo nabytą kawą z automatu, w stronę sali gimnastycznej. Zazwyczaj tam spędzałam czas z przyjaciółmi. Gdy naglę zobaczyłam Rose Evans. Największą żmiję w całej szkole. Typowy plastik na który każdy leci. Oprócz urody i piersi, ma także władzę. Dlatego większość ludzi unika potyczek z nią. Ja unikam po prostu jej osoby. Udało mi się prawie dwa miesiące, niestety kolejny raz piach mi w oczy. Nie chciałam się wtrącać w jej dramaty. Jednak udało mi się zrobić dwa kroki po schodach i usłyszałam, jak gnębi pierwszaka. Próbował postawić się Rose, a ta zaczęła być agresywna. Oczywiście ja, osoba bez instynktu samozachowawczego, musiałam się wtrącić.

- Evans, zostaw tego pierwszaka. Zrób w końcu sama pracę domową. Pokaż, że nie tylko cycki masz duże. - Wychyliłam się za barierkę.

- Brown, spadaj stąd. - Syknęła patrząc w górę.

 Wiedziałam, że argumenty słowne nic nie poradzą. Wypiłam łyk kawy. Nie była już gorąca, lekko chłodna. Wycelowałam i wylałam ciesz na pracę domową zrobioną przez pierwszaka dla dziewczyny. Oczywiście mam cela, jak baba z wesela, więc oberwało się również Rose. Nie żałowałam.

- Ty tępa pizdo. To moja nowa bluzka, nie żyjesz.

Zaczęłam biec. Wyskakiwałam co dwa stopnie, jednak to nie pomogło zgubić dziewczyny. Pomyślałam, że mój cały dzień opiera się na uciekaniu i walce o przetrwanie. Dobiegłam tak do trzeciego piętra i na jednym z zakrętów zobaczyłam Jamesa. Stanęłam zamurowana, zapominając, że po piętach depcze mi zalana kawą Rose. Ona nie zauważyła nauczyciela przez co poczułam mocne pociągnięcie za włosy, a następnie upadłam na ziemię.

- I co teraz głupia...

Nie dokończyła, bo przed nami stał James. Spiorunował ją zimnym spojrzeniem. Od razu puściła moje włosy i zrobiła się cała czerwona. Ja powoli wstałam, po czym otrzepałam się z kurzu. Bolałam mnie trochę głowa, a także miejsce z którego dziewczyna musiała wyrwać mi trochę włosów. Pomasowałam się w tej okolicy.

- Brown, Evans, wyjaśnijcie mi proszę co tutaj zaszło.

 - Profesorze to nie tak, jak się wydaje. - Zaczęła Rose, ewidentnie po jej tonie mogłam wywnioskować, że on jej się podoba. - Po prostu Daisy wylała na mnie gorącą kawę, ja ... - Jej oczy zaszkliły się. Super z niej aktorka.

Kawa & FajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz