5.

18 4 0
                                    

- Słuchajcie, za dwa dni jest Halloween. - Grace wskazała na plakat wiszący przed salą gimnastyczną. - Przebierzmy się za Power Rangers!

- Chyba cię pojebało. Brałaś leki?

Luis od razu pożałował swoich słów. Mia zdzieliła go po głowie. Pomysł był tak komiczny, że zaczęłam płakać aż do łez.

- Ewentualnie, możemy zmienić na odlotowe agentki. Wtedy byłbyś naszym Jerrym. Zaczynasz mieć zakola, więc idealnie będziesz pasował do przebrania łysiejącego dziadka.

- Słuchaj no... - Chłopak pogroził jej palcem, ale nie dokończył zdania. Poczuł na morderczy wzrok swojej dziewczyny.

 - Słońce. - Mia mówi tak do każdego z wyjątkiem Luisa. Dlatego mówimy na nią promyczek. - Niestety, ale każdy z nas ma już zaplanowany strój. Nie będziemy go zmieniać chwilę przed Halloween. W dodatku myślę, że nie są to najwygodniejsze stroje do szkoły.

W tym momencie uświadomiłam sobie, że to jeden z niewielu dni gdzie szkoła pozwala nam wyglądać dziwkarsko. Z lekka przeraziłam się, jak wykorzysta to nasza diva.

- Ale ja nie mam stroju! - Piszczała dalej Grace. - Zainspirujcie mnie! W co się przebieracie?

- Z Mi przebieramy się za agentów w czerni. - Objął dziewczynę ramieniem i pocałował.

- Pirat. Będę mogła sobie zrobić specjalną kawę. - Zrobiłam dramatyczną pauzę. - Irish.

- Matka wyrzuci cię z domu, jak się o tym dowie. - Załamała się Mia.

- A co to? - Pytanie Grace, zabolało moje serce. Teatralnie się złapałam za nie.

- To kawa z whisky debilu. - Chłopak lekko pacną ciekawską przyjaciółkę w tył głowy.

*****

Dzień przed świętem duchów rozwieszałam dekoracje na korytarzach szkoły. Będąc w sekcji dekoracji nuda nie była mi dana. Praktyczne zawsze przed wszelkimi uroczystościami zostawiłam do późna w szkole. Podzieliliśmy się między sobą zadaniami i mi przypadło skakanie po drabinie na trzecim piętrze. Musiałam pozawieszać sztuczne pajęczyny i insekty.

Jako jedna z niewielu osób nie miałam lęku wysokości, więc przyzwyczaiłam się, że takie zadania spadają na mnie. Słuchałam mojej ulubionej muzyki, gdy nagle poczułam dym papierosowy. Podświadomie wiedziałam kto stoi niedaleko mnie. Zastopowałam muzykę i przesunęłam o kilka centymetrów drabinę.

-W szkole nie można palić. - Wzięłam do rąk kilka insektów i weszłam po kilku stopniach.

-Jestem nauczyciele, mogę. - Zbliżył się do drabiny. - Nigdy bym nie pomyślał Brown, że przeżyjesz dłużej niż dziesięć sekund na drabinie.

Zirytowana spojrzałam na niego z góry. Wydawał się mniej groźny z takiej wysokości. Ten widok poprawił mi humor, nie zwracając na niego uwagi wróciłam do zawieszania dekoracji. Najwyraźniej nie spodobało się to Jamesowi, który lekko kopnął w drabinę, a potem odszedł. Palant.

*****

Obróciłam się przed lustrem. Fala białych falbanek sukienki zawirowała. Czułam się ślicznie i seksownie. Mogłabym być piratem na codziennie. Został mi jeszcze tylko jeden element stroju.

- Mamo, gdzie jest ten duży termos?

- W szafce nad zlewem. - Zaspana kobieta wyszła ze swojej sypialni. Miała podejrzane spojrzenie. - Co kombinujesz?

- Nic, chce zrobić sobie kawę.

Odpowiedziałam jej szczerze schodzą ze schodów. Miałam nadzieję, że mój czysty, nieskalany kłamstwem ton głosu uspokoił ją. Jednak tylko gdy dolałam alkoholu do czarnej cieczy i podniosłam głowę do góry ujrzałam ją. Rozczarowaną. Wzięła głęboki oddech.

- Jeżeli dziś ktoś wezwie mnie do szkoły. Zabije cię.

Wzięłam łyk kawy, była pyszna. Zasalutowałam jej na znak, że zrozumiałam, po czym opuściłam siedlisko chęci mordu. Inaczej zwanego domem.

*****

 - Dlaczego ja?! Jaja sobie robicie.

Stałam przed starymi drzwiami, a moi przyjaciele popychali mnie do przodu. Miałam wejść jako pierwsza do opuszczonego domu na przedmieściach. Był kompletną ruiną, w której można nakręcić horror. Nie tylko ze względu na jego wygląd, ale także na historię. Od małych szkrabów słuchaliśmy wszelkich makabrycznych historii na temat tego miejsca. Morderstwa, samobójstwa, przemyty. Nikt nie wiedział co jest prawdą, a co kłamstwem.

- Bo to był Twój pomysł.- Luis podał mi butelkę wina. Od razu napiłam się łapczywie.

- Poza tym zawsze mówisz, że w horrorach byłabyś główną bohaterką. - Mia wypomniała mi moje słowa. Bezczelna.

- Go Daisy! Go Daisy! - W tle cały czas kibicowała mi Grace, która była już zalana w trupa. Idealnie pasowała do tego miejsca w stroju Clover z odlotowych agentek. 

Przełknęłam ciężko ślinę i pociągnęłam za klamkę. Czułam, że serce podchodzi mi do gardła. Po dwóch krokach w holu włączyłam latarkę, przyjaciele ruszyli za mną. Baliśmy się cokolwiek powiedzieć, rozmawiać między sobą. Eksplorowaliśmy dom w kompletnej ciszy. Dopóki nie weszliśmy do łazienki.

 Za zasłoną prysznicową coś wykonywało jakieś widoczne ruchy. Zamarliśmy. Luis popchnął mnie do przodu. Miałam ochotę go zamordować. Na trzęsących się nogach w zwolnionym tempie podeszłam do zasłony. Gwałtownym ruchem odsunęłam ją. Pod prysznicem zobaczyłam szczury, których panicznie się bałam. Krzyknęłam, po czym wybiegłam z domu najszybciej, jak tylko potrafiłam. Oczywiście inni nawet nie sprawdzili co tam jest, tylko skopiowali moje ruchy. Będąc na zewnątrz, kilka metrów od opuszczonego domu usiedliśmy na trawie głośno sapiąc.

- Co tam było? - Grace ujęła moje dłonie w swoje. - Zwłoki? Duch?

-Szczury. - Popłakałam się. - W dodatku chyba przerwałam im seks.

Dziewczyna oddała mi moje dłonie i zaczęła się oddalać.

 - Nigdy więcej nie dostaniesz ode mnie alkoholu. - Powiedział zdegustowany Luis, po czym dołączył do Grace.

Tylko Mia została przy mnie. Przytuliła, pocałowała w czoło. Kochany promyczek. Po pięciu minutach dołączyliśmy do innych. Wiedziała, że będą mi wypominać tę sytuację do końca życia. Oczywiście nikt nie był na mnie zły, za to mieli niezły ubaw z mojego płaczu po tym, jak przeraziło mnie kopulowanie szzurów. 

Kawa & FajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz