11.

18 4 0
                                    

Stałam nad walizką, którą zapełniałam na wyjazd mikołajkowy. Zastanawiałam się co jeszcze  spakować, czego brakuje. Jedziemy na pięć dni w góry, dla mnie to pięć dni ładnych widoków i siedzenia. Nie chciałam jechać, ale mama wygoniła mnie z domu, mówiąc że będę żałować, jak nie pojadę. Oprócz niej byli również moi znajomi, którzy wręcz grozili mi gdy mówiłam, że zostaję w domu. Westchnęłam głośno siadając na łóżku, musiałam niedługo położyć się spać, bo wyjazd mamy o piątej rano. Z moich doskonałych wyliczeń matematycznych wynika, że wstać muszę o czwartej. Poczułam nagłe wibrowanie w tylnej kieszeni dżinsów. Na wyświetlaczu zobaczyłam zdjęcie Grace, przesunęłam zieloną słuchawkę w bok.

- Daisy, czy możesz... - Słyszałam, jak załamuje jej się głos. - Otworzyć drzwi?

- T-tak. Już biegnę.

Czułam, jak przechodzą mnie dreszcze, a w sercu rozgaszcza się niepokój. Zbiegłam najszybciej, jak mogłam po schodach, po czym zobaczyłam  dziewczynę z załzawionymi oczami. Od razu przytuliła się do mnie i rozpłakała się. Zapewne kolejny raz w ciągu nieznanego mi czasu.

- J-j-ja nie c-chciałam.

Nie pytałam o nic, tylko zamknęłam drzwi nogą i usiadłam z nią wtuloną we mnie. Zaniepokojona mama wyjrzała z górnego stopnia schodów, po czym pytającym wzrokiem spojrzała na mnie. Wzruszyłam ramionami w geście niewiedzy. Kobieta poszła do kuchni zrobić nam ciepłą herbatę. W tym czasie, ja starałam się uspokoić Grace głaskaniem po plecach. Dopiero po dziesięciu minutach mogłyśmy się przenieść do mojego pokoju. Tam mama zaniosła nam ciepłe napoje i uśmiechnęła się czule do nas. Gdy wyszła z pokoju, dziewczyna spojrzała na mnie. Miała zaszklone oczy i opuchniętą twarz, serce ściskało mi się z żalu. Nie wiedziałam wtedy, że pęknie zaraz na tysiąc kawałków.

- Czy mogę powiedzieć ci coś w sekrecie?

- Oczywiście. Ty znasz mój, ja poznam twój. Myślę, że to równa wymiana. -Powiedziałam to takim tonem aby ją pocieszyć.

 - Ale mój jest bolesny... - Złapałam ją za rękę i przytaknęłam ruchem głowy. - Całowałam się z Luisem.

Powiedziała to na jednym wydechu, po czym zbladła. Za to ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. W pierwszej chwili ta informacja nie dotarła do mnie, potem pomyślałam, że to żart. Zaczęłam szybciej oddychać. Chłopak mojej przyjaciółki, całował się z inną. W dodatku z naszą wspólną przyjaciółką. Nie mógł wybrać jakiejś innej dziewczyny? Nabrzmiała we mnie złość, gniew, nienawiść, poczułam jakbym miała zaraz wybuchnąć. Jednak nie byłam w stanie wyżyć się na Grace, która siedziała przede mną w żałosnym stanie. Przełknęłam głośno ślinę.

- Czy Mia...

- Nie wie. - Przerwała mi nerwowo. - Nie chcę aby się dowiedziała. T-t-to się nie powtórzy.

- To nie powinno mieć miejsca. - Mój ton był surowy, nawet nie wiedziałam, że potrafię taki mieć. - Jak to się stało? Przecież wy... byliście jak rodzeństwo. 

 - Teraz to najwyżej rodzeństwo z Alabamy. - Spuściła głowę, przez próbę rozluźniania atmosfery i zaczęła skubać skórki wokół różowych paznokci. - Wracaliśmy razem z treningu. Wygłupialiśmy się, jak zawsze, aż nagle... - Po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy. - Ja naprawdę nie chcę zepsuć ich związku, ja nie chcę zmieniać naszych relacji. Chcę się z wami przyjaźnić. Przepraszam.

Rozpłakała się na dobre, a ja czułam się wyprana z emocji. Nie wiedziałam, co zrobić. Również nie chciała aby nasza paczka się rozpadła. Nie chciałam aby Mia dostała nóż w plecy od przyjaciół. Kłamstwo wydawało się lepszą opcją. Jednak nienawidziłam kłamstw, w dodatku nie wiedziałam, czy uda mi się zachowywać naturalnie wśród nich. I została jeszcze jedna kwestia, uczucia Grace.

Kawa & FajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz