Jest czwartek, a ja w końcu przekroczyłam próg domu. Tęskniłam za wygodnym łóżkiem, smacznym jedzeniem, jednak najbardziej nie mogłam się doczekać spotkania z kotem. Jak tylko mój wzrok go uchwycił, podbiegłam do Bałwanka aby go wycałować.
- Czyli bardziej kochasz kota, a nie mnie?
Przewróciłam oczami na pytanie matki. Usiadłam ze zwierzątkiem przy kuchennej wyspie, gdzie czekał na mnie obiad przygotowany przez Toma, który nieśmiało uśmiechał się. Zapewne pomieszkuje u nas od kiedy trafiłam do szpitala, w sumie cieszę się, że nie była sama.
- Czy muszę w sobotę jechać do ojca?
- Niestety tak. - Mama pocałowała mnie w czoło. - Nie mogę się sprzeczać z rozporządzeniem sądu.
Wraz z moja rodzicielką ustaliłyśmy, że jutro zostanę już w domu. Przekonałam ją, że na jeden dzień się nie opłaca zawracać głowy. Jednak tak czy siak czekały mnie korepetycje z matematyki. Pierwszy raz nie mogłam się doczekać aż zobaczę Jamesa. Nie odwiedzał mnie w szpitalu przez ten cały czas ani nie pisał. Było mi przykro z tego powodu, ale starałam się zrozumieć, że ma obowiązki nauczycielskie, w dodatku był u mnie cały poniedziałek, czuwał przy gdy byłam nieprzytomna. Mam nadzieję, że nie wyglądałam wtedy brzydko.
Cały dzień spędziłam na szkicowaniu pomysłów do portfolio. Niezmiernie doceniałam sprawną prawą dłoń i fakt, że nie jestem mańkutem, czyli osobą leworęczną. Wieczorem rozległ się dźwięk dzwonka, nikt z nas nie spodziewał się gości. Gdy otworzyłam drzwi w wejściu stała Mia, złożyła mi niezapowiedzianą wizytę z butelką wina. Zabrałam z szafki w kuchni dwa kieliszki do owego napoju bogów i zaszyłyśmy się w moim pokoju.
- Jesteś pewna, że możesz pić? - Przyjaciółka przymrużyła oczy patrząc na mnie, na co ja wzruszyłam ramionami i wzięłam łyk wina.
- Jak w szkole?
- No wiesz, żyje się teraz plotkami. - Dziewczyna zawiesiła wzrok na swoim kieliszku. - O Rose, tobie i naszej paczce. A-ale nie masz się o co obawiać.- Dodała w pośpiechu.-Nikt nie mówi o tobie źle, wręcz przeciwnie. Rose, miała ogromną ilość wrogów i ludzi, którym podpadła. Zaczęła się walka o to kto teraz będzie miał tytuł królowej pszczół. - Zaśmiała się.
- Jejku, to brzmi, jakby teraz była dzicz w szkole. Rozmawiałaś z Luisem? - Zapytałam nieśmiało.
- Taaak. - Wypiła zawartość na hejnał. - Uwierz mi, to była okropna rozmowa. Właśnie z niej wracam.
- Oho, opowiadaj. - Dolałam jej wina.
- Wiesz, że ten gnój zdradził mnie już kilka razy! - Przełknęłam głośno ślinę, mam nadzieję, że nie powiedział nic o pocałunku z Grace. -Tchórz, nie chciał powiedzieć z kim.
- Myślę, że to lepiej. Bo wtedy winiłabyś również te dziewczyny.
- Ale teraz cała złość kumuluje się na jego osobie. - Ujęła twarz w dłonie. - A ja tego nie chcę, chciałabym rozstać się w zgodzie.
- Czy u was wszystko było w porządku? Wybacz, że to powiem, ale nie wyglądasz na smutną, tylko wkurzoną i to w jakiś dziwny sposób. - Dziewczyna roześmiała się, a ja nie wiedziałam co to oznacza.
- Tak naprawdę oboje nie mieliśmy uczuć do siebie od jakiegoś czasu. Byliśmy ze sobą od podstawówki, nie dbaliśmy o to aby jakoś podsycać ogień w naszym związku. Rutyna nas zabiła. - Wzięła kolejny łyk wina, jak tak dalej później to ona też jutro nie pójdzie do szkoły. - Co nie znaczy, że miał pozwolenie na zdradzanie mnie. Ja też byłam tchórzem, ale nie zrobiłam mu takiego świństwa.
CZYTASZ
Kawa & Fajki
RomanceDaisy, tydzień przed rozpoczęciem ostatniej klasy szkoły średniej, poznaje nowego, przystojnego sąsiada. Na pierwszy rzut oka on jej nie polubił. Dość szybko gdy okazuje się, że będzie jej nowym nauczycielem matematyki, ona również traci do niego sy...