- I jak korepetycję z ciasteczkiem?
Grace spojrzała na mnie maślanymi oczami. Nie chciałam wiedzieć co sobie wyobrażała. Od kiedy poznała mój sekret zachowuje się jakbym miała romans z profesorem. Westchnęłam wyciągając dłoń z lampy. Dziewczyna nalała płyn na wacik i przetarła nim płytkę paznokci.
- Okropne. Myślę, że horror będzie mniej straszny niż lekcja sam na sam z nim. Na pewno nie idziesz z nami.
- Nie, oglądam tylko komedie romantyczne. Poza tym mam jeszcze klientki.- Dziewczyna spojrzała na mój czarny kolor paznokci.- Mniej monotematyczne.
Założyłam płaszcz i udałam się w stronę kina. Wbrew pozorom Grace była zaradną osobą. Od uzyskania wieku w którym mogła pracować, zatrudniła się w salonie kosmetycznym. Na razie zajmuje się głównie paznokciami, jednak już na feriach ma mieć szkolenia z powiększania ust. Jako jedyna z naszej paczki nie planuje iść na studia, tylko rozwijać się w branży kosmetycznej. Zazdrościłam jej w miarę pewnej ścieżki kariery.
Oczywiście pierwszą rzeczą o jaką zapytali moi przyjaciele były korepetycje. Przewróciłam oczy przez ich przewidywalność. Gdy zgasły światła od razu poczułam rozczarowanie filmem. Horror był niesamowicie przewidywalny. Opętana zakonnica. Westchnęłam ciężko. Nawet nie było żadnych śmiesznych scen abym mogła się pośmiać. Spojrzałam na parę, on kurczowo trzymał jej rękę gdy ta wtulała się w niego przerażona. Zaczęłam się zastanawiać dlaczego poszli ze mną na horror, skoro się ich boją. Może to kwestia bycia parą. Romantyczna atmosfera, która jest tworzona przez strach. Poczułam lekkie ukłucie w sercu. Samotność. Miałam wspaniałych przyjaciół, ale nie zapełnią oni pustki w sercu. Pomyślałam o Jamesie, ciekawe czy on boi się horrorów.
Gdy na sali ponownie zapaliło się światło przeciągnęłam się. Niestety siedzenia nie należały do najwygodniejszych. Nawet taki karzeł, jak ja nie mógł wyprostować nóg.
- To był jeden z najnudniejszych horrorów. - Obejrzałam się w stronę przyjaciół.
- Nie zgadzam się. Myślałam, że padnę na zawał. - Mia złapała za rękę chłopaka. - Cieszę się, że byłeś ze mną.
- Cóż, będziesz musiała mnie dziś utulić do snu. - Luis posłał jej oczko.
Z obrzydzeniem oglądałam tę scenę. Niestety, jak wychodziłam z nimi bez Grace, to często zapominali, że nie są na randce. Musiała już nie raz zwracać im uwagę, że nie chcę słuchać, co będą robić ze sobą w nocy.
- Co się gapisz rudy demonie? - Luis spojrzał na mnie, rozbawiony moją miną.
Nie odpowiedziałam na to. Oboje dobrze wiedzieli o co mi chodzi. Chłopak podbiegł do mnie, złapał za głowę i zaczął czochrać włosy. Dzięki niemu miałam, jeszcze większą szopę na głowie niż zazwyczaj.
Po powrocie do domu przysiadłam się do mamy, która siedziała w kuchni. Robiła, jakąś listę. Wzięłam do rąk jabłko i zaczęłam je jeść. Było kwaśne, nie lubiłam kwaśności.
- Co to? Nowe zamówienie do księgarni?
- Na jutrzejsze ognisko sąsiedzkie. - Spojrzała na mnie zdziwiona. - Nie mów, że zapomniałaś.
- O czym?
- Daisy, czy ty mnie czasami słuchasz? - Wzruszyłam ramionami. Czasami mi się zdarzy, ale tym razem musiałam być czymś zajęta. - Johansonowie robią coroczne ognisko na pożegnanie jesieni.
Na mojej twarz pojawił się ogromny grymas. Takie wydarzenia były strasznie męczące. Uprzejmości z sąsiadami, jeden wielki teatrzyk. Przecież każdy wie, że wszyscy nawzajem siebie obgadujemy. Nawet nie musiałam się pytać, czy muszę tam iść. Znałam odpowiedź. Zastanawiałam się, czy James też się tam zjawi. Zapewne będzie najbardziej obleganą osobą, w końcu świeże mięso. Uśmiechnęłam się złośliwie.
*****
Stałam w kółku z mamą oraz rodziną, która organizuje co roku te męczarnie. Pani Johanson zobaczyła Jamesa i pomachała do niego zachęcająco. Mężczyzna z kamienną twarzą przywitał się z nami. Po chwili fascynacji nową osobą na osiedlu, kobieta wróciła do zachwalania swojego syna.
- Max to naprawdę inteligentny chłopak, studiuje na pierwszym roku robotykę. Jest jednym z najlepszych studentów. - A także najbrzydszych, pomyślałam. Dobrze wiedziałam, jak wygląda i że w dzieciństwie zjadał swoje kozy w nosie. - Myślę, że powinnaś się z nim spotkać Daisy.
- Oj, nie wiem, czy moja córka będzie miała na to czas. - Moja mama próbowała mnie bronić, jak lwica. Dziękuję jej za to.
- A ty co zamierzasz studiować Daisy? - James pierwszy raz powiedział do mnie po imieniu. Lekko uśmiechnęłam się z tego powodu.
- Zamierzam próbować dostać się na malarstwo. - Wiedziałam, że ta odpowiedź zniechęci sąsiadkę do swatania mnie z jej synem. Nikt nie traktuje poważnie studentów artystycznych kierunków. - A teraz przepraszam, pójdę poszukać coś do picia.
Oddaliłam się pośpiesznie. Nie chciałam spoglądać na twarz Jamesa. Nie chciałam ujrzeć w jego oczach rozczarowania. Sama nie znałam powodu mojej relacji. Moje uczucia względem niego są skomplikowane. Nienawidzę go jako nauczyciela, ale jako sąsiada wręcz przeciwnie. Oparłam się o ścianę, z plastikowym kubkiem goździkowej herbaty. Podniosłam głowę do góry i wpatrywałam się w gwiazdy. Tylko, jak skończę pić idę do domu.
- Nie spodziewałem się, że masz jakiś talent Brown. - Stanął obok mnie z papierosem w ustach.
- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz James. - Dawno nie wymawiałam jego imienia na głos. Odwróciłam się do niego z szerokim uśmiechem.
- Od kiedy znowu jesteśmy na ty? - Przeszywał mnie tym chłodnym spojrzeniem. Tylko dlaczego to sprawiało, że jest mi ciepło?
- Sam powiedziałeś do mnie po imieniu.
- Byłam tam też twoja matka, dzielicie nazwisko.
Wzruszył ramionami. Staliśmy tak przez chwilę w ciszy. Milczenie z nim to przyjemność, czułam jak odprężam się. Jednak, jak postanowiłam, tak zrobiłam. Odstawiłam kubek na schodach i zaczęłam kierować się w stronę domu. James zgasił papierosa, po czym dogonił mnie.
- Masz dziwne przyzwyczajenie do chodzenia sama po nocy.
- To spokojne osiedle, może dlatego. A jak podobała Ci się impreza sąsiedzka?
- Daj spokój Brown. - Westchnął głęboko. - Na myśl o tym, mam ochotę wypalić jeszcze pięć fajek.
Zaczęłam się śmiać na co on się uśmiechnął. Zastanawiał się, czy to nie jest pierwszy raz, kiedy widzę jego usta ułożone w kształt rogala. Postanowiłam, że dziś na cześć tego zdarzenia narysuję ten wypiek. Odprowadził mnie niczym dżentelmen pod same drzwi. Wyjęłam klucze z kieszeni.
- Dzięki, że odprowadziłeś mnie
- Przecież mieszkam po drugiej stronie, po prostu wracaliśmy razem.
Przewróciłam oczami. On musi wszystko zepsuć. Zrobiłam krok do przodu z chęcią zamknięcia drzwi, gdy nagle jego dłonie wplotły się w moje włosy. Nic dziś z nimi nie robiłam, więc bawił się kręconymi pasmami.
- Lubię cię w naturalnych włosach.
Zaczęłam szybciej oddychać, głośno przełknęłam ślinę. Czułam się, jakby jego gest mnie zahipnotyzował. Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Tak naprawdę nawet nie wiem kiedy odszedł.
CZYTASZ
Kawa & Fajki
RomanceDaisy, tydzień przed rozpoczęciem ostatniej klasy szkoły średniej, poznaje nowego, przystojnego sąsiada. Na pierwszy rzut oka on jej nie polubił. Dość szybko gdy okazuje się, że będzie jej nowym nauczycielem matematyki, ona również traci do niego sy...