Kiedy staliśmy na skrzyżowaniu nie słyszałem samochodów przejeżdżających ulicą ani nie widziałem mijających nas ludzi. Zmęczenie po nieprzespanej nocy minęło. Widziałem tylko wpatrzone we mnie zielone oczy. Majka skanowała moją twarz uważnie, jakby chciała dopatrzeć się na niej grymasu nieszczerości. Najwidoczniej nie zauważyła niczego podejrzanego bo skinęła głową. Wciąż trzymałem ją za dłonie, na które założyła zielone, a jakże, rękawiczki. Spod równie zielonej czapki wystawał rudy warkocz. Maja nic nie mówiła, wpatrywała się we mnie tymi swoimi wielkimi oczami. To chyba wtedy przepadłem. Zatopiłem się w ich zielonej toni. Nie wiele myśląc, a właściwie wcale nie myśląc, ująłem jej zaróżowione od mrozu policzki w dłonie, nachyliłem się i pocałowałem. Odsunąłem się na krótki moment wzrokiem zadając spóźnione pytanie. Nie odepchnęła mnie, ani nie odsunęła się ode mnie. Stała z lekko rozchylonymi ustami i patrzyła. Przyjąłem to jako nieme przyzwolenie i znowu ją pocałowałem. Świat dookoła zawirował i zniknął. Kurwa, liczyło się tylko tu i teraz. Delikatnie odsunęliśmy się od siebie. Maja spuściła wzrok jakby zawstydzona swoim zachowaniem. Pogładziłem ją po policzku. Pożegnaliśmy się i każde z nas poszło w stronę swojego przystanku. Nie poprosiłem jej o numer telefonu. Wyszedłem z założenia, że jeśli naprawdę będzie chciała zjeść ze mną kolację to przyjdzie. Zwłaszcza, że umówiliśmy się w jednej z modnych ostatnio pizzerii, w sobotni wieczór na pewno będzie tłoczno. Pozostało mi mieć tylko nadzieję, że Maja się nie rozmyśli. Zanim wsiadłem do swojego tramwaju obserwowałem jak dziewczyna wsiada do pojazdu jadącego w przeciwnym do mojego kierunku. Nie odwróciła się aby na mnie spojrzeć. Miałem wrażenie, że przez styczniowe, szare, chmury przedarło się kilka promieni słońca. Majowego słońca.
Za drzwiami mieszkania usłyszałem głośne sapanie. To Berni czekał na poranny, mocno już spóźniony, spacer. Mój kudłaty przyjaciel rasy goldendoodle merdał ogonem, ale spoglądał pełnym wyrzutów wzrokiem. No tak, powinniśmy wyjść już dawno. Z wieszaka zdjąłem smycz i przypiąłem do obroży psiego przyjaciela. Poszliśmy na długi spacer do pobliskiego parku. Przepełniała mnie energia. Dawno nie czułem się tak lekko. Po kilkudziesięciu minutach wróciliśmy do domu. Jeszcze na korytarzu wytarłem łapy czworonoga w ręcznik i weszliśmy do mieszkania. Do miski nasypałem Berniemu karmy i wymieniłem wodę. Potem poszedłem się wykąpać. Dopiero kiedy w domowych jeansach i spranej koszulce usiadłem w salonie poczułem jak bardzo jestem zmęczony. Położyłem się wzdłuż sofy i włączyłem Netflixa. Chwilę przeglądałem pozycje. W końcu zdecydowałem się na oryginalną wersję kolejnego sezonu „The Crown". Sam nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziłem się kiedy na zewnątrz było już całkiem ciemno. Z przerażeniem spojrzałem na zegarek. Uf, dochodziła szesnasta. Do spotkania z Mają miałem jeszcze trzy godziny. Znowu poszedłem pod prysznic i nucąc jakiś usłyszany w radio przebój ułożyłem włosy i brodę. Zastanawiałem się co na siebie założyć. Nie chciałem wyglądać zbyt formalnie. Jednocześnie nie miałem zamiaru na siłę się odmładzać. Idealne wydały się ciemne jeansy, czarny t-shirt i sportowa marynarka. Dotarło do mnie, że dawno nie byłem na randce. A tak właśnie chciałem myśleć o spotkaniu z Majką. Na nadgarstku zapinałem zegarek na pasku z brązowej skóry kiedy zadzwonił mój telefon. Daniel. Czego mógł chcieć ode mnie w sobotnie popołudnie?
- Cześć stary. Co tam? – zapytałem bez zbędnych wstępów
- Cześć Roberto – w glosie kumpla wyczułem zawahanie – właściwie to powinna zadzwonić Kaśka bo chyba jest... oboje jesteśmy ci winni przeprosiny.
- Daj spokój. Nic mi nie jesteście winni. Nie ma o czym mówić.
- Jak to nie ma o czym mówić? – Kaśka przejęła telefon męża – nie sądziłam, że Hanka może tak się zachować. Nigdy bym nie powiedziała, że jest taka niesłowna. Nie wiem co jej się stało.
- Kasiu – starałem się uspokoić przyjaciółkę – nie ma o czym mówić. Naprawdę.
Po drugiej stronie zapadło milczenie. Mogłem sobie wyobrazić, że w głowie kobiety zachodzą teraz jakieś skomplikowane kobiece procesy myślowe.
- Jak to? – była wyraźnie zbita z tropu – nie jesteś zły?
- Nie. Wczoraj trochę byłem, ale teraz nie ma o czym mówić. Może tak miało być.
- Jesteś strasznie tajemniczy...
Nie dokończyła bo Daniel wyrwał jej z dłoni telefon.
- Roberto, nie przejmuj się Kaśką. Wiesz jaka ona jest.
Wiedziałem, ale nie zamierzałem zdradzać się z tym, że poznałem Maję. To było zdecydowanie za wcześnie.
- Może wpadniesz? Wypijemy jakieś piwko. – kusił
- Dzięki, ale za chwilę wychodzę. Pogadamy innym razem.
Znałem Daniela wiele lat. Wiedziałem, że pewnie w tym momencie rozdziawił szczękę w totalnym zdziwieniu. Nie dopytywał jednak o nic więcej. Wiedział, że za wiele się ode mnie nie dowie. Musi być cierpliwy i czekać aż sam mu opowiem. Na razie musiało mu wystarczyć to, że nie mam do nich żalu. Jeszcze raz zerknąłem w lustro. Zaakceptowałem to, co zobaczyłem. Uśmiechając się pod nosem do kieszeni płaszcza schowałem portfel, wziąłem klucze i wyszedłem z mieszkania. Czułem się jakby mnie niosła jakaś niewidzialna siła. Wsiadłem do tramwaju i zająłem jedno z kilku wolnych miejsc. Do przejechania miałem kilkanaście przystanków. Postanowiłem być na miejscu trochę wcześniej i poczekać na Maję pod pizzerią. Nie zawracałem sobie głowy tym, że ona mogła się rozmyślić i nie przyjść. Nie myślałem o tym, że mogła się przestraszyć albo po prostu mnie olać. Nie wyglądała na taką dziewczynę. Choć, oczywiście, pozory mogły mylić. Nastawiłem kołnierz i mocniej zacisnąłem na szyi szalik. Wiatr się wzmógł, śnieg znowu zaczął mocniej prószyć. Mijali mnie pojedynczy przechodnie, przytulone do siebie pary i grupki znajomych spieszących zapewne do muzycznych klubów. Stałem i czekałem. Łapałem się na tym, że coraz częściej zerkam na zegarek. Starałem się nie rozglądać nerwowo dokoła. Dosyć dram jak na jeden weekend.
Z wnętrza przytulnego lokalu mojego nosa dopadał apetyczny zapach pizzy i grzanego wina. Poczułem silny głód, ale żołądek miałem ściśnięty z nerwów. Wytężyłem wzrok starając się dostrzec cokolwiek w zapadającej ciemności i sypiącym śniegu. W jednej chwili mój wzrok skupił się na postaci idącej wprost na mnie. Mrok rozpraszały rozpuszczone na ramiona ogniste włosy idącej w moim kierunku dziewczyny? Kobiety? Kiedy mnie zobaczyła uśmiechnęła się i chyba przyspieszyła kroku. Albo bardzo chciałem żeby tak było. Maja podeszła do mnie. Uśmiechnęła się, zdjęła rękawiczki i wyciągnęła dłoń w moim kierunku. Tego dnia od rana działałem impulsywnie i niewiele myślałem. Również w tej chwili daleki byłem od logicznego działania. Ująłem jej dłoń, ale zamiast po prostu ją uścisnąć przyciągnąłem do siebie i przytuliłem. Zatopiłem nos w jej włosach i zaciągnąłem się słodkim zapachem perfum.
- Cieszę się, że przyszłaś Maju – wyszeptałem z ustami przy jej głowie
- Dobry wieczór Robercie.
- Chodźmy do środka zanim zmarzniesz. – nie mogłem zapanować nad uśmiechem
Położyłem dłoń na jej plecach i pokierowałem w kierunku wejścia do restauracji. Kelnerka poprowadziła nas do stolika, który jakimś cudem udało mi się zarezerwować. Maja rozplątała gruby, zielony szalik, zdjęła czapkę, a na ramiona wysypała się burza rudych włosów. Odsunąłem jej krzesło, a kiedy usiadła odwiesiłem nasze płaszcze do specjalnej wnęki. Kobieta z obsługi zapaliła niewielką świeczkę i podała nam karty dań.
- Czego się napijesz? – zapytałem mojej towarzyszki
- Poproszę grzane wino. Strasznie zimny dzisiaj wieczór.
Zamówiłem o co prosiła, a dla siebie kufel piwa. Przez chwilę wybieraliśmy potrawy. Kiedy i one zostały zamówione Maja upiła trochę wina z kamionkowego kubka, odchyliła się na oparcie krzesła i spojrzała na mnie. w jej oczach dostrzegłem zadziorny błysk.
- Mogę ci zadać niedyskretne pytanie?
- Pytaj.
Upiłem łyk piwa bo trochę zaschło mi w gardle. O co ona chciała mnie spytać?
- Przepraszam jeśli będę wścibska, ale ile ty właściwie masz lat?
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości - wersja alternatywna [ZAKOŃCZONA]
RomantikPrzedstawiam Wam pierwotną wersję powieści. Jak już kiedyś wspomniałam, mam do niej ciężki do wyjaśnienia sentyment i ciężko mi się z bohaterami rozstać. Ciekawa jestem, która wersja bardziej przypadnie Wam do gustu...