Była sobota. Maja przyjechała do mnie na dwa weekendowe dni. Lubiłem to nasze sobotnio-niedzielne lenistwo. W dresowych spodniach i zwykłym t-shircie leżałem na sofie i sprawdzałem zaległe prace studentów. Oczywiście mogłem pracować w gabinecie na górze, ale przecież o wiele przyjemniej było siedzieć w salonie z Mają. W końcu musiałem ocenić przekłady fragmentów „Króla Leara". Maja kiedy usłyszała co zadałem słuchaczom nazwała mnie bezdusznym i nieludzkim belfrem. Mogła mieć trochę racji. Od innych wymagałem tak samo dużo jak od siebie.
Moja dziewczyna siedziała na podłodze gdzie przy niskim stoliku wycinała, naklejała i rysowała różne kształty. Przygotowywała materiały na poniedziałkowe lekcje. Ubrana w obcisłe legginsy i moją koszulkę z krótkim rękawem włosy związała na czubku głowy w luźny kok. Berni, kudłaty zdrajca, leżał z nosem na jej kolanach. Cwaniaczek już się nauczył, że od niej zawsze dostanie psi smakołyk albo inny pyszny kąsek. W tle ballady nucił Collins. Zdjąłem okulary i przygryzłem końcówkę zausznika. Porażony nagłą myślą spojrzałem na Majkę.
- Maju, przypomnij mi kiedy skończyłaś studia – poprosiłem
Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Zmrużyła powieki zanim odpowiedziała.
- Trzy lata temu. A czemu pytasz?
- Zastanawiam się czy powinienem cię pamiętać jako swoją studentkę.
Odłożyła nożyczki, mocniej ścisnęła związane na czubku głowy włosy i podeszła do mnie. Usiadła na brzegu sofy i nachyliła się do mojej twarzy.
- Nie byłam twoją studentką. Sprawdziłam dokładnie indeks. Poza tym pamiętałabym gdybym miała z tobą zajęcia.
Ton głosu miała zadziorny, ale patrzyła na mnie poważnie. Przygryzła wargę jakby nad czymś intensywnie myślała.
- Masz rację. Nie mogłaś być. Przecież bym cię zapamiętał. Bardzo się cieszę, że poznaliśmy się dopiero teraz.
Włożyłem dłoń w jej włosy i przeczesałem je palcami. Takich oczu i włosów mieniącego się barwami zachodzącego słońca nigdy bym nie zapomniał. I miałbym problem. Wyznawałem bowiem zasadę nie spoufalania się z obecnymi ani byłymi studentami. Tym bardziej ze studentkami. Nawet do asystentów zachowywałem odpowiedni dystans. Od zwierzeń i towarzyskich spotkań miałem przyjaciół poza uczelnią. Nie zmieniając pozycji Maja wyjęła mi z ręki okulary, obejrzała je, a następnie znowu mi je założyła. Przechyliła głowę wciąż mi się przyglądając.
- Powinieneś częściej je nosić. Dobrze w nich wyglądasz.
Jej ręka powędrowała do moich włosów. Długie palce zaczęły przeczesywać kosmyki. Chwyciłem jej nadgarstek i przyciągnąłem dłoń do ust.
- Maja jeśli zaraz nie przestaniesz – wymruczałem kiedy nachyliła się tuż nade mną - wiesz jak to się skończy.
Przez chwilę miałem wrażenie, że moje słowa nie zrobiły na niej wrażenia. Ale ona tylko mnie pocałowała i wróciła do swoich wycinanek. Wieczorem byliśmy umówieni do Kaśki i Daniela. Moi najbliżsi przyjaciele chcieli w końcu osobiście poznać dziewczynę, którą poznałem dzięki temu, że inna mnie wystawiła. Maja nie chciała dać tego po sobie poznać, ale była zdenerwowana. Sprawdzałem prace, ale co chwilę zerkałem na swoją dziewczynę. Nie podniosła głowy, żeby na mnie spojrzeć. Na kolorowej kartce kaligrafowała nazwy zwierząt.
- Nie poznałbyś mnie. Trzy lata temu wyglądałam zupełnie inaczej.
Teraz to mnie zaintrygowała. Jak to wyglądała całkiem inaczej? Była grubsza czy chudsza? Może nie nosiła okularów, a może była blondynką? Próbowałem sobie wyobrazić Majkę jako jedną z wielu dziewczyn poruszających się po korytarzach instytutu anglistyki. Niemal widziałem ją stojącą w grupie znajomych. A może przeciwnie, może samotnie siadywała pod ścianą i ze słuchawkami na uszach przeglądała notatki albo opracowania lektur?
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości - wersja alternatywna [ZAKOŃCZONA]
RomansaPrzedstawiam Wam pierwotną wersję powieści. Jak już kiedyś wspomniałam, mam do niej ciężki do wyjaśnienia sentyment i ciężko mi się z bohaterami rozstać. Ciekawa jestem, która wersja bardziej przypadnie Wam do gustu...