Mateusz wszedł do kuchni stawiając na blacie butelkę Sigletone'a. Popatrzyłem zdzwiony.
- Jedna dziewczyna powiedziała mi, że to twoja ulubiona.
Zmierzyłem syna ostrym spojrzeniem. Nie miałem ochoty rozmawiać z nim o Mai.
- Nie patrz tak. To Maja. Spotkaliście się w rynku, pamiętasz? Ciekawe skąd ona mogła wiedzieć co lubisz?
Syn patrzył na mnie wyczekująco. Schowałem przyniesioną przez niego butelkę do zamrażarnika, z którego wyjąłem taką samą opróżnioną do połowy. Przeszliśmy na taras. Nalałem trunek do szklanek i od razu wychyliłem całą zawartość swojej.
- Spotykaliśmy się z Mają kilka miesięcy. Znamy się dość dobrze jeśli wiesz o czym mówię.
Wiedział. Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu.
- Co się stało, że już się nie spotykacie?
- Byłem idiotą, nie zasłużyła na to, jak ją potraktowałem. Żałuję tego, ale może z tobą będzie jej lepiej.
Nie uszło mojej uwadze, że Mati zakrztusił się swoim drinkiem.
- Czekaj, tato. Ty myślisz, że ja i Majka, że my...?
I wybuchnął głośnym, szczerym śmiechem. Łzy mu stanęły w oczach od tego wybuchu i dopiero kiedy brzuch go rozbolał trochę się uspokoił. Przetarł oczy, dolał sobie alkoholu i kiedy wypił spojrzał na mnie,
- Mnie i Majki nic nie łączy i dla twojej wiadomości nic nas nigdy nie połączy. To znaczy w takim sensie, o jakim myślisz. Przyjaźnimy się, to wszystko.
- Nie? – spytałem spod wpółprzymkniętych powiek upijając łyk rudawego napoju.
Dałem synowi czas bo czułem, że go potrzebuje. Wydał się nagle bardzo się spięty. Jakby próbował wyrzucić z siebie wielki sekret i nie wiedział jakich użyć słów, a ciężar tajemnicy przygniatał i blokował mu możliwość mówienia.
- Nie. Bo widzisz... Ja jestem z kimś związany. Z Jankiem.
- Z Jankiem? – powtórzyłem.
A potem podszedłem do Mateusza i mocno go przytuliłem.
- Cieszę się, że w końcu to z siebie wyrzuciłeś Mati.
- Nie jesteś zły? Zawiedziony? Rozczarowany?
- Mateusz, jesteś moim dzieckiem. Zależy mi tylko na twoim szczęściu. Masz moje pełne wsparcie. Obaj macie. Janek to świetny facet.
- No dobra. To skoro to mamy już za sobą to co zamierzasz zrobić w sprawie Mai?
- Nie wiem. Chyba nic.
- Na twoim miejscu bym się nie poddawał i spróbował zawalczyć. Myślę, że warto – mrugnął okiem – Wiesz, tak sobie myślę, że fajnie byłoby mieć macochę w swoim wieku.
- Mateusz!
Upomniałem go, ale on tylko wyszczerzył te swoje bielutkie zęby. Opróżniliśmy butelkę do końca i Mati taksówką pojechał do siebie. Zostałem na tarasie sam, ze swoimi myślami. Siedziałem kilkanaście minut w ciszy przerywanej ćwierkaniem ptaków. Potem poszedłem do kuchni dolać sobie drinka. Spojrzałem na butelkę, którą przyniósł Mateusz. Uśmiechnąłem się. Maja mu podpowiedziała, co lubię. Na pewno zrobiła to w jakiś zakamuflowany sposób. Wątpiłem, że sama z siebie zdradziłaby się z naszą znajomością. W tamtej chwili zapragnąłem jechać do niej gdziekolwiek była. Mateusz mówił, że wróciła do rodziców. Na pewno przyczyniło się do tego nasze przypadkowe spotkanie. W jej rodzinnym domu nie miałem czego szukać. Bogdan Skowroński pogoniłby mnie widłami za to, co zrobiłem Majce. Miał przecież nadzieję, że jego ukochana córeczka nie będzie przeze mnie płakać. A tu okazało się, że miał rację i nie mylił się co do mnie.
- Maja...
Piłem i myślałem. Jak ja pragnąłem mieć Majkę przy sobie. Chciałem czytać jej książki i poezje. Chciałem pieścić jej kształtne piersi i całować idealnie wykrojone usta. Chciałem chodzić z nią na spacery z kudłaczem. Nie wyleczyłem się z niej. Kochałem ją. Tak, w tamtej chwili zdałem sobie sprawę, że kocham Maję. Co by było gdybym wyznał jej to zamiast zrywać znajomość? Może teraz siedziałaby przy mnie wtulona w moją pierś? Może po zapadnięciu zmroku przenieślibyśmy się na kanapę w salonie i kochali namiętnie do utraty tchu? Spierdoliłeś Robert. Dałeś ciała po całości. Daniel miał rację. Takim dziewczynom nie można pozwolić odejść. Rozmowa z synem rozbudziła we mnie nadzieje. Postanowiłem, że w poniedziałek pojadę pod jej szkołę i będę stał tam tak długo aż jej nie zobaczę.
Niestety, jak w melodramacie, moje plany rozwiał Mateusz. Był u Mai, rozmawiali. Maja szykowała się do wyjazdu. Na sześć tygodni planowała lecieć na uniwersytet w Adelajdzie. Co za dziewczyna. Jak nie drzwiami, to oknem. Nie poddawała się. Nie wpadała w rozpacz tylko szukała kolejnych możliwości. Wiedziałem, że jej się tam spodoba. Sam spędziłem na campusie University of Adelaide kilka lat. Tylko, że w tej sytuacji nie miałem prawa mieszać Majce w głowie. Jeszcze byłaby gotowa zrezygnować z wyjazdu, a do tego nie mogłem dopuścić. Nie pozostało mi nic innego jak cierpliwie poczekać do jej powrotu. Tylko, że to oznaczało kolejne tygodnie bez rozmowy z nią. To miały być długie tygodnie czekania i nadziei. No dobra, skoro tak to może ja też gdzieś wyjadę? Wezmę kudłacza i pojedziemy powłóczyć się po górach? Letnia sesja egzaminacyjna miała trwać do połowy lipca. W tym czasie dni są zawsze wypełnione od rana do wieczora. Zostanie miesiąc. Kolejny miesiąc bez mojej dziewczyny.
W poniedziałek pojechałem do mamy. Nie dlatego, że zapałałem nagłą tęsknotą. Po prostu musiałem sobie zapełnić czymś puste godziny żeby za dużo nie myśleć. Kiedy wszedłem, ku mojemu zdziwieniu, w salonie siedzieli Mateusz i Janek, a mama nalewała im na talerze zupę.
- O, cześć synku – powiedziała kiedy mnie zobaczyła – a Majeczka? Kiedy z nią przyjdziesz?
Westchnąłem.
- Majeczka? Nie wiem, jak się uda to może za kilka tygodni.
Mama spojrzała na mnie podejrzliwie. Znałem to spojrzenie. Wedrze się w moje myśli i za chwilę będzie wszystko wiedzieć.
- Pokłóciliście się?
- Nie, dlaczego. Po prostu chyba musimy trochę od siebie odpocząć.
Kątem oka zauważyłem jak chłopaki wymieniają spojrzenia. Matka przeszła do ataku.
- Co ty jej zrobiłeś Robert? Mam nadzieję, że jej nie powiedziałeś nic przykrego.
- Mamo, Maja wyjeżdża na jakiś czas. Dostała się na wakacyjny kurs i szkoda by było gdyby nie wykorzystała szansy.
- No, chyba, że tak – rodzicielka pogroziła mi palcem.
Cholera. Czasem przy niej czułem się jak przedszkolak. Tym bardziej pozostało mi mieć nadzieję, że z Mają się ułoży. Ta dziewczyna oczarowała absolutnie wszystkich.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości - wersja alternatywna [ZAKOŃCZONA]
Lãng mạnPrzedstawiam Wam pierwotną wersję powieści. Jak już kiedyś wspomniałam, mam do niej ciężki do wyjaśnienia sentyment i ciężko mi się z bohaterami rozstać. Ciekawa jestem, która wersja bardziej przypadnie Wam do gustu...