Czas z Robertem mijał bardzo szybko, a nasza znajomość nabierała tempa. Jeśli nie udało nam się spotkać w ciągu tygodnia rozmawialiśmy przez telefon. Lubiłam słuchać jego ciepłego głosu. Takie głosy powstają po to aby ich właściciele snuli opowieści, a na pewno wprawiali ciało słuchacza w drżenie. Przynajmniej na mnie tak działał. Głębokie nuty wdzierały się pod moją skórę i powodowały gęsią skórkę. Cholera! Powtarzałam sobie nie raz: Maja wyluzuj, nie pozwól aby emocje wzięły górę. Mogłam sobie mówić. Każde wypowiedziane przez Roberta „cześć Maju" wywoływało pragnienie aby znaleźć się blisko niego.
Dotąd czas spędzaliśmy albo w mieście albo u mnie. Ale to się miało zmienić bo mój, hmmm, chłopak(?) zapowiedział, że mam się spakować na kilka dni a on przyjedzie po mnie w piątkowy wieczór i zostanę u niego przez cały weekend. Nie powiem byłam podekscytowana, podniecona, podjarana. Od rana uśmiechałam się szeroko i nawet to, że moja klasa była rozbrykana bardziej niż zwykle mi nie przeszkadzało. Wykorzystałam to, że spadł miękki śnieg, a w ciągu dnia świeciło słońce. Zeszłam z dziećmi do szatni, gdzie przebrali się w ocieplane spodnie, założyły zimowe kurtki i rękawice i wyszliśmy na szkolny plac zabaw lepić bałwany i rzucać się śnieżkami. Po godzinie zabawy dzieci już do końca zajęć siedziały spokojnie w ławkach. A mi czas dłużył się niemiłosiernie. Pragnęłam żeby już była czternasta, abym mogła wrócić do domu i czekać na przyjazd mojego mężczyzny. Tak właśnie zaczynałam myśleć o Robercie. Czy za szybko? Nie wiem. Wtedy się nad tym nie zastanawiałam. Po prostu każdą wolną chwilę chciałam spędzać razem z nim.
Zapadł wieczór, ulica rozświetlona była mrugającym światłem jednej z niewielu działających latarni. Stałam przy oknie i wpatrywałam się w ciemność. Chyba nawet nie myślałam o niczym specjalnym. Tylko stałam i patrzyłam. Panującą dookoła ciszę przerwał dzwonek telefonu. Robert.
- Cześć Maju – zadrżałam i zalała mnie fala gorąca – czekam na dole.
W ekspresowym tempie założyłam kurtkę, chwyciłam przygotowaną już niewielką sportową torbę i zbiegłam na dół. Czarny renault kadjar czekał z włączonymi światłami. Weszłam do przyjemnie nagrzanego wnętrza. Mężczyzna nachylił się i musnął moje usta na przywitanie. Pieszczota miała być zapowiedzią tego, co miało czekać mnie w dalszej części wieczoru. Kiedy zapięłam pas ujął moją dłoń, pocałował a potem odłożył delikatnie na moje kolana. Sam mocno chwycił kierownicę. Lubiłam patrzeć jak jego dłonie układają się na okrytym skórzanym pokrowcem kole. Była w tym jakaś siła i zdecydowanie. Tak przeciwne od tego chłopięcego zakłopotania i nieśmiałości jakie niekiedy biły od Roberta. Te emocje zupełnie nie pasowały do tego mężczyzny, ale rozczulały mnie.
Dojechaliśmy na osiedle szeregowych domków. Minęliśmy kilka budynków aż w końcu Robert nacisnął przycisk na małym pilocie przypiętym do kluczyka, a brama prowadząca na jedno z podwórek się otworzyła. Po chwili i skrzydło garażowe zaczęło się podnosić a my mogliśmy wjechać do oświetlonego garażu. Mężczyzna wyjął moją torbę z bagażnika i przez białe drzwi ukryte w ścianie poprowadził do wnętrza domu. Rozejrzałam się ciekawie. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo dopadła nas wielka kudłata kula. Pies skoczył na swojego pana rozpoczynając taniec radości. Robert potarmosił psiego przyjaciela po łbie i przedstawił nas sobie. Kiedy Berni już się uspokoił i wrócił na swoje legowisko przeszliśmy do kuchni. Musiałam przyznać, że jak na mieszkanie samotnego mężczyzny, wnętrze było bardzo przytulne. Uwagę zwracał przede wszystkim wielki regał wypełniony książkami i płytami z muzyką. Na jednej z półek stała duża wieża i adapter do słuchania płyt winylowych. Zrobiłam kilka kroków w kierunku biblioteki, ale Robert chwycił mnie za rękę, odwrócił przodem do siebie i przyciągnął.
- Teraz mogę się należycie z tobą przywitać – wymruczał, a głos miał już trochę zachrypnięty
Zarzuciłam mu ręce na szyję i popatrzyłam w oczy.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości - wersja alternatywna [ZAKOŃCZONA]
RomancePrzedstawiam Wam pierwotną wersję powieści. Jak już kiedyś wspomniałam, mam do niej ciężki do wyjaśnienia sentyment i ciężko mi się z bohaterami rozstać. Ciekawa jestem, która wersja bardziej przypadnie Wam do gustu...