Kiedy wstałem Mai nie było obok. Połowa jej łóżka była równo zaścielona. Nic nie wskazywało na to, że spała obok mnie. Może to wszystko mi się śniło? Nie, nie możliwe. Cudowne zmęczenie, jakie mnie przepełniało i zapach unoszący się w pokoju nie pozostawiały wątpliwości jak spędziliśmy poprzedni wieczór i część nocy. Szybko wciągnąłem spodnie i koszulkę. Boso zszedłem na dół. Coś ścisnęło mnie za serce. Maja siedziała na kanapie wyprostowana, splecione dłonie złożyła na kolanach. Obok niej leżał niewielki plecak, a na dywanie koło jej stop położył się Berni. Dziewczyna wzrok utkwiła w regale z książkami. Zaniepokojony podszedłem, kucnąłem przy niej i objąłem jej kolana.
- Maju? Coś się stało?
- Muszę już iść Robercie. Lidka kryje mnie przed rodzicami. Wiesz, oni wciąż mają do ciebie żal.
Poczułem jak żołądek zawiązuje mi się w ciasny supeł. Jeśli zaraz czegoś nie zrobię ona odejdzie. I nie ważne będą wszystkie słowa i deklaracje jakie padły poprzedniego dnia. Ona nie przeciwstawi się rodzicom. Zwłaszcza ojcu. Wiedziałem, że muszę natychmiast coś zrobić. Coś, co pozwoli mi ją zatrzymać. Oparłem głowę na jej kolanach, a ona zatopiła palce w moich włosach. Przymknąłem oczy.
- Zostań ze mną Maju.
- Słucham?
- Zostań tutaj ze mną. Nie wracaj do Lidki, nie szukaj mieszkania. Zamieszkaj ze mną. Nie chcę cię znowu stracić, nie mogę. Wiem, że spierdoliłem, że cię zawiodłem. To się już więcej nie powtórzy. Obiecuję.
Gadałem jak najęty. Słowa po prostu ze mnie wylatywały. Ręka Mai błądziła w moich włosach, a ona patrzyła na mnie z góry smutnymi oczami. Wciąż nie mogłem z jej twarzy nic wyczytać. Coraz bardziej spanikowany sięgnąłem po ostatni argument.
- Kocham cię Majka. Nie wyobrażam sobie, że mogłoby cię tu nie być.
Spojrzała na mnie. Miałem wrażenie, że kącik jej ust drgnął nieznacznie. Wciąż jednak siedziała nieruchomo. Jeśli całkowite odkrycie przed nią swoich uczuć nie pomoże, to nie wiem co mogłoby ją zatrzymać przy mnie. Przeklinałem w myślach jej ojca i szykowałem się na męską rozmowę. Zamierzałem do niego jechać i rozmówić się jak równy z równym.
- Ja też cię kocham Robercie, ale muszę się nad tym wszystkim zastanowić. To wszystko wczoraj zdarzyło się tak szybko.
Po tych słowach wzięła plecak i wyszła. Berni pobiegł za nią. Z cichym psim jękiem zawodu przyjął, że Maja wyszła bez niego. Usiadłem na sofie. Twarz ukryłem w dłoniach. Przynajmniej próbowałem. Nie minęło kilka minut kiedy drzwi wejściowe ponownie trzasnęły. Kudłacz przywitał gościa głośnym, radosnym, szczeknięciem.
- Już się zastanowiłam!
Usłyszałem głos Mai. Berni merdając radośnie ogonem wbiegł do pokoju, a za nim weszła dziewczyna. Przyjrzała mi się spojrzeniem trochę zdziwionym, a trochę rozbawionym.
- Przecież mówiłaś...
- Droczyłam się. Zostaję z tobą. Nigdzie nie będzie mi lepiej. Kocham cię.
Po tych słowach położyła się obok mnie i wtuliła w mój bok.
- Będziemy tylko musieli pojechać po moje rzeczy.
- Powiedz tylko kiedy.
- Jutro rodzice jadą nad morze. Lepiej żebyście się nie spotkali. Sam rozumiesz.
Rozumiałem. Zdawałem sobie sprawę, że Maja jest dorosła i ma prawo sama decydować z kim chce się spotykać, z kim być czy uprawiać seks. Wiedziałem też, że zdanie ojca jest dla niej bardzo ważne i w tamtej chwili moja dziewczyna wybrała mnie zamiast niego. Poczułem nagłe wzruszenie. Położyłem ją na plecach i nachyliłem nad nią.
CZYTASZ
(nie)Tłumacz miłości - wersja alternatywna [ZAKOŃCZONA]
RomantizmPrzedstawiam Wam pierwotną wersję powieści. Jak już kiedyś wspomniałam, mam do niej ciężki do wyjaśnienia sentyment i ciężko mi się z bohaterami rozstać. Ciekawa jestem, która wersja bardziej przypadnie Wam do gustu...