Rozdział 64 💓

35 2 1
                                    

Perspektywa Toma

Jak co rano w kuchni był gwar w sumie żadna nowość w naszym domu.
Bill siedział na kanapie razem z Ness i oglądali telewizję, a ja czytałem gazetę.
- Dzień dobry!- powiedziała Oliw schodząc po schodach i siadając do stołu.
- Gotowa kochanie?- zapytałem patrząc na nią czule.
- Niby na co!- mruknęła pijąc kawę.
- Oliw ona była moja! - Krzyknął Gustaw.
- To masz problem!- wzruszyła ramionami.
- Na terapię.- powiedziałem spokojnie.
- Nie wiem sama.- powiedziała stukając palcami o kubek.
- Skarbie.- powiedziałem całując ją w czubek głowy.
- Chodź do pokoju.- powiedziała łapiąc mnie za rękę
- A reszta?- zapytałem podnosząc brew.
- Zrozumieją, a Toru ma być za 40 minut, a ja chcę pobyć z tobą.
Tak Toru obiecał, że podwiezienie nas do lekarza w końcu co się dziwić Oliw jest jego oczkiem w głowie.
Razem z brunetką weszliśmy do naszego pokoju i zamknęliśmy drzwi.
- Kochanie.- szepnąłem, a ona jedynie mnie pocałowała.
- Oliw złaź za nim się rozmyślisz!- usłyszałem głos Toru z dołu.
- Chyba musimy już iść.- powiedziałem.
- Daj mi się chociaż ubrać w piżamie nie pójdę - powiedziała.
Po chwili byliśmy gotowi.
- Serio zapakowałeś kosz jedzenia ciebie powaliło!- prychnęła.
- Nie marudź dziecko drogie!- prychnął.
- Odezwał się stary.- prychnęła.
- Skonczyliście?- zapytała Aniela.
- Ja dopiero zaczęłam.- powiedziała zakładający białe kolczyki.
- Oliw - prychnął Bill i walnął ją w brzuch.
- Jezuu szwagier uspokój się chcesz mi jajniki uszkodzić!- zaśmiała się.
- Ty w sumie nie, bo wujkiem nie zostanę!- zaśmiał się.
- Tak nie zostaniesz!- powiedziała wystawiających mu język i zapinając drugi kolczyk.
- Słucham?!- zaśmiał się.
-Wiesz co ja rozumiem szwagrze, że jesteś prawie przed 30 ale żeby tak źle słyszeć.- powiedziała malując usta.
- Oliw - warknął.
- Uspokój się bo ci żyłka pęknie.- powiedziała.
- Chodź czas na nas.- powiedziałem pomagając jej założyć kurtkę.
- Dasz mi się chociaż pożegnać z synem?- zapytała.
- Tak jasne chodź.- powiedziałem idąc z nią do pokoju małego.
- Co malutki cio.- powiedziała całując go w główkę.
Mały jedynie zakwękał na widok mamy.
- Kocham cię...- pożegnała się i wyszliśmy z pokoju.
- Oliw daj go.- powiedział Bill zabierając małego od Oliw.- bo inaczej z domu nie wyjdziesz - mój brat ma rację.
- Słucham?! - teraz trzeba będzie tłumaczyć.
- Proszę cię ja to wiem i ty to wiesz.- powiedział znikając w głąb korytarza.
- Chodź skarbie już czas.- powiedziałem całując ją w czubek głowy.
- Ale kupimy mu jakąś zabawkę później czy coś albo jeszcze się z nim pożegnam - wymówki w jej stylu.
- Ej słońce nie rozstajesz się z nim na zawsze zobaczysz go za dwie godziny!- zaśmiałem się.
- Ale mu kupimy?- zapytała podnosząc brew.
- Tak tak haha kupimy obiecuję.- powiedziałem przepuszczając ją w drzwiach.
Jechaliśmy w ciszy dopóki nie dotarliśmy na miejsce i nie zaproszono nas do środka.
- To ile już pani choruje?- takie pytanie bez kitu.
Ile pani choruje dobre pytanie nie ma co.
- Od jakiego roku półtorej znaczy zanim się nie dowiedziałam, że jestem w ciąży jakoś po ślubie.- powiedział moja żona.
Odpowiadała na pytania lekarza mając nadzieję, że nie padnie to jedno pytanie.
Cały czas byłem przy niej i trzymałem ją za rękę mojego skarba.
Niestety jak się można było spodziewać padło to pytanie.
- Ktoś u państwa chorował? - genetyka jest okropna.
Widziałem jak pobladła i przełknęła głośno ślinę. Ja i Ness na szczęście byliśmy z nią.
- Tak mama. - Szepnęła.
- Jak długo? - zapytał lekarz.
- Ciężko powiedzieć byłam wtedy za mała trzeba by było zapytać moich braci - mówi wprost.
- Rozumiem, a przyczyną śmierci było...- zaraz się zacznie
- Zagłodzenie w oficjalnej wersji.- szepnęła.
- Pamięta coś Pani z tego? - pewnie nie wiele, bo była mała
- Nie wiele obrazy się rozmywają, jedyne co pamiętam to, że mama zawsze nosiła taki długi zgilnito zielony sweter nie ważne czy było zimno czy nie...- jednak coś pamięta
Rozmowa trwała jeszcze trochę, a w końcu potem lekarz się odezwał.
- Okej póki co z mojej strony to wszystko widzimy się za dwa tygodnie. Tutaj mają państwo zalecenia - to zaczynamy.
- Super dziękujemy bardzo.- powiedziałem.
Wyszliśmy z gabinetu, więc wreszcie mogę się do niej odezwać.
- I jak skarbie nie było tak źle?- zapytałem kiedy wyszliśmy już z kliniki i kierowaliśmy się do auta.
- Chyba nie .- powiedziała wsiadając do auta i dostając SMS
- Hej siostra jak było? Wszystko dobrze? Martwimy się! Ryo - chyba szwagier.
- Ryo?- zapytałem wskazując na telefon.
- Tak pytał jak było.-szepnęła.
-Tak jest dobrze jedziemy teraz do - przerwała mi.
- Do mamy - odezwała się.
- A Ness.- powiedziała łapiąc ją za rękę.- Dziękuję za wszystko - urocze.
Potem na wspominki wszystkich wzięło.
-Była piękna bardzo piękna.- szepnęła Oliw.- polubiła by cię.
- Na prawdę?- zapytała Nesia.
- Tak jesteście nawet trochę podobne.- powiedziała- lubiła podobną muzykę co ty i nawet miała podobne ubrania - widziałem szok Ness.
- Na prawdę? - Zapytała.
-,Jasne są gdzieś na strychu później ci pokażę będziesz mogła wziąć sobie - szczęka jej opadła
- Serio? - też jestem w szoku.
- Tak jesteś moją siostrą nie zapominaj o tym.- powiedziała całując ją w policzek.
- Kocham cię.- powiedziała.
- Wiem.- powiedziała Oliw całując ją w czoło.
- Kochanie..- zacząłem.- Nie chcę cię poganiać, ale musimy już wracać - nie chce tego robić.
- Tak wiem.- westchnęła.- Uważaj na siebie mamo u mnie będzie lepiej zobaczysz chociaż pewnie i tak to już wiesz kocham cię mamciu - naprawdę uroczy moment.
- Żałuję, że nie pamiętam twojej mamy za bardzo - odezwała się szwagierka.
- Ty ją poznałaś, ale to było jakoś 2 miesiące zanim zmarła i pamiętaj, że jesteś ode mnie młodsza, więc jak ja miałam 15 lat jak umierała to ty miałaś 11 lat to, więc pamiętasz ją przez mgłę - Ness więcej nic nie mówiła.
Później już byliśmy w domu.
- No cześć synku!- powiedziała przytulając mocno małego do siebie.- Tęskniłeś?- zapytała wchodząc z nim w głąb pokoju.
- I jak wszytko okej?- zapytali chłopaki.- Co powiedział lekarz - od razu pytania.
- Trzeba czasu, ale chcę się leczyć to najważniejsze - to jest najważniejsze.
- Będzie dobrze brat zobaczysz.- powiedział Bill.
- Wiem .- powiedziałam.
- Mamooo kco tco?- zapytał Xavier kiedy Oliw bujała go chodząc z nim po salonie.
- To jest moja mama, a twoja babcia Catlin...- i tak nie wiele jeszcze zrozumie.
Wieczór nam minął dość spokojnie i oby już tak zostało.

Billy Love Forever 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz