Rozdział 51 💓

86 2 3
                                    

Perspektywa Billa

Jeśli kiedykolwiek w swoim życiu zgodzę się żeby odbierać poród to błagam zabijcie mnie. Nigdy więcej się nie zgodzę. To jest strasznie stresujące i męczące dodatkowo. Nie żebym narzekał, bo uwielbiam Klaudię w końcu jest moją szwagierką, ale do tej pory jestem cały spocony, zestresowany i ręce mi się trzęsą. Właśnie wraz z Tomem i Oliw jedziemy za karetką by zobaczyć jak się czuje Klaudia. Na szczęście jest z nią jej dziewczyna Aniela, a dodatkowo wiozą ją do tego samego szpitala gdzie leży Ness tylko, że na oddział porodowy. Gustav i Georg dojadą do nas później, bo muszą jeszcze załatwić parę rzeczy. Oczywiście w drodze do szpitala zaczął się standardowy monolog Oliw.
- I co Bill już zaprawiony w bojach?.- zaczęła się ze mnie nabijać Oliw.
- Walnąć cię?! -prychnąłem.
Nigdy więcej się na to nie zgodzę.
- Ty druga w kolejce jest Aniela, a nie ja!- prychnęła .
- Po pierwsze nie spieszy im się, bo już jedno mają, a po drugie następna w kolejce jesteś ty, ale tym razem Tom się tym zajmie, a tak w ogóle to gdzie on jest?- zapytałem przypominając sobie o moim bracie.
- Poszedł po wodę w końcu to nie jego żona rodzi - odpowiada Oliw.
- No w sumie racja, a tak w ogóle za ile rodzisz?- zaczął się śmiać.
- Za pięć miesięcy, a co chcesz...?- nie dałem jej skończyć.
- Nie! absolutnie nie kończ nawet...- krzyknąłem od razu.
- Haha!- zaczęła  się śmiać.
W końcu po pół godzinie dojechaliśmy do szpitala i od razu zabrali Klaudię na oddział położniczy.
- Dobra to idę z nią.- powiedziała Aniela idąc za Klaudią, a ja z Oliw i Tomem usiadliśmy w poczekalni czekając na jakieś informacje.
- Trzymaj wodę.- powiedziała Oliw podając mi kubek.
- Dzięki.- powiedziałem.
- A jak Neska?- zapytała Oliw.
- A dobrze przynajmniej jest lepiej niż było.- szepnąłem.
-To co będę ciocią?.- zaczęła się śmiać.
- Coś brałaś czy co? Ty musisz swoje urodzić i leczyć anoreksję, więc nie pitol mi o byciu ciocią, a poza tym Ness musi wyzdrowieć - odpowiadam na jej docinki.
- Ja nic kompletnie, a poza tym dobra już nic nie mówię - zaczęła się śmiać pijąc wodę.
Po pół godzinie przyszła Aniela z noworodkiem na rękach.
- Jaka śliczna.- powiedziała Oliw- Hej maluszku...- odezwała się.
- Chcecie potrzymać?- zapytała Aniela.
- O nie na mnie nie patrz.- powiedziałem.- Patrz jaka jest mała jeszcze jej coś zrobię - bałem się nie powiem.
- Ehh faceci.- powiedziała Aniela.
- Dzień dobry myszko.- powiedziała Oliw biorąc ją na ręce i całując w czoło.
Po krótkim zastanowieniu zapytałem Anieli czy mogę wziąć małą i się zgodziła. Była naprawdę słodka.
- Ty może zadzwoń do Ness?.- powiedziała Oliw.
Z ust mi to wyjęła.
- Fakt przydało by się.- powiedziałem wybierając numer mojej ukochanej.
Trzymając małą ostrożnie na rękach zacząłem dzwonić.
- No hejka kochani jak tam?- zapytała.
- No cześć ciocia.- powiedziała Klaudia udając głos dziecka i pokazując maluszka.
- Boziu, ale ona jest śliczna!- pisnęła brunetka.
- A jak ma na imię?- zapytała Ness.
W sumie sam byłem ciekaw jak mała ma na imię.
- Róża - odpowiada Klaudia.
- Pięknie - mówi moja ukochana.
- To co teraz z Bilem coś ten tego?.-zaczęły się nabijać dziewczyny.
- Walniemy was!- prychnęliśmy z Ness.
Pomimo, że Ness to powiedziała to widziałem, że kątem oka mi się przygląda.
- Skarbie coś nie tak? - zapytałem.
- Bo może jak by nam się wszystko ułożyło i ja bym była zdrowa to może jednak byśmy coś pomyśleli o dziecku jakbyś chciał?- byłem zdziwiony.
- Pomyślimy kochanie o wszystkim na spokojnie - patrzę na nią delikatnie trzymając Róże.
- Aaww jak słodko!- pisnęła Oliw.
- Mogę ją dzisiaj zabić?- zapytałem patrząc na brata.
- Tak, tak.- powiedział całując ją w głowę.
- Słyszałam to!- prychnęła.
- Też cię kocham kochanie.- powiedział mój brat.
- Śpisz na kanapie dzisiaj wiesz o tym?.- powiedziała, a my zaczęliśmy się śmiać
- Oj ta miłość.- powiedziałem siadając na kanapie.
- Chcesz mi coś powiedzieć kochanie?- zapytała Nesia.
- Że cię kocham żabko - uśmiechnąłem się.
- Ooo jak słodko auć...- nie dokończyła.
Byłem zdziwiony, ponieważ nic jej nie zrobiłem.
- Nie nawet nie...- zacząłem.
- Wyluzuj tylko kopnęło.- zaśmiała się opierając się o Toma.
- Ja z wami zawału dostanę.- powiedziałem, a cała trójka się zaśmiała
- No co wujaszkiem będziesz.- powiedziała ze śmiechem.- Takie małe czarne kudełki - zwariuje z nią.
- A mogę wiedzieć skąd ty wiesz, że to będzie chłopak?- zapytałem.
- No wiem kobieca intuicja.- zaczęła się śmiać.
- Wy i te wasze intuicję.- powiedziałem ze śmiechem.
- Dobra masz te klucze i jedź po prostu!- prychnęła rzucając mi klucze od auta.
- Cooo??? - w tym momencie się zdziwiłem.
-No jedź do Neski. Dziewczyny raczej i tak zostaną w szpitalu my  z Tomem pewnie zaraz pójdziemy do domu.- powiedziała.
- Jezuu kochamy was!- krzyknęliśmy razem z Neską.
- Tak wiemy!- powiedzieli z uśmiechem dając sobie całusa.
- Ty,  ale napewno mogę was samych puścić nie?- zapytałem.
-Tak jak ci się będzie bratanek rodził będzie to zadzwonimy na razie!- powiedzieli ze śmiechem poczym opuścili szpital.
Cieszę się, bo teraz mogę iść do mojej ukochanej. Dość szybko udało mi się dotrzeć.
- Cieszę się, że udało ci się przyjechać.- powiedziała Nesia kiedy leżeliśmy wtuleni na jej łóżku szpitalnym.
- Ja też się cieszę myszko.- powiedziałem dając jej całusa.
- Aaa ty serio mówiłeś, że chciałabyś ze mną dziecko?- zapytała z uśmiechem.
- Oczywiście maleńka tylko na spokojnie z tym wszystkim- mruknąłem rozkoszując się jej ustami.
- Mhh nawet teraz na tym łóżku?.- powiedziała gładząc mnie po policzku.
- Nawet.- szepnąłem uwodzicielsko bawiąc się jej stanikiem.
- To ja chyba do Oliw zadzwonię i powiem, że źle się czujesz!- zaśmiała się.
- Ona pewnie też jest zajęta.- mruknąłem całując jej ramiona.
- Niby czym?- zapytała.
- Chyba bardziej kim.- powiedziałem wyobrażając sobie swojego brata w wolnej chacie to chyba dziedziczne.
- Zboczony jesteś kochanie.- powiedziała ściągając mi koszulkę.
- To też dziedziczne.- powiedziałem kładąc ją na łóżku poczym zacząłem ściągać jej spodnie.
- Tak w szpitalu na łóżku? - była w szoku.
- Spokojnie ludzie nie zauważą - odpowiedziałem.
- No dobrze - odpowiedziała.
- Mrr, ale ty pachniesz.- powiedziałem robiąc jej palcówkę.
- Ach...- jęknęła wiginając się niczym kotka.
- Powiedz moje imię proszę...- szepnąłem jej do ucha.
- Bill- jęknęła cicho.
- Moja maleńka.- powiedziałem gładząc ją po policzku.
- Pragnę cię... - mówiła szeptem.
- Ja ciebie też - odpowiadam całując ją.
Zacząłem się w niej szybciej poruszać, a ona cichutko jęczała.
- Boziu jak ja cię kocham! - krzyknęła Ness.
- Ja ciebie też - powiedziałem szybciej się w niej poruszając i widziałem, że jest mokra i taka moja.
Nagle zauważyłem, że moją żonę coś trapi, więc postanowiłem z nią porozmawiać.
- Skarbie co się dzieje? - pytam przerywając pieszczoty.
- Jesteś pewien, że damy sobie radę?- zapytało moje kochanie bawiąc się moją ręką.
- A dlaczego mielibyśmy nie dać?- zapytałem całując ją w czoło.
- Jestem chora i...- wiem co chce powiedzieć.
Chodziło jej zarówno o wózek jak i o chorobę na, którą aktualnie choruje.
- Mała tyle razy ci mówiłem, że to w niczym mi nie przeszkadza.- powiedziałem całując ją.- W końcu cię kocham - przytulam ją do siebie.
- Ale... - przerwałem jej.
- Nie ma, ale.- powiedziałem całując ją w usta.
Po naszej rozmowie stwierdziliśmy, że będziemy powoli starać się o dziecko, ale bez pośpiechu żeby nie było za szybko. Nawet nie zauważyłem kiedy wtulony w nią zasnąłem i oboje odpłynęliśmy w krainę snów na szpitalnym łóżku. Na tym łóżku wolno tylko leżeć pacjentom, ale cóż raz się żyje, więc co szkodzi trochę złamać zasady. Zasady są po to by je łamać.

Billy Love Forever 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz