Rozdział 58 💓

46 2 2
                                    

Perspektywa Billa

Czułem strach, wściekłość, ból i niepokój. Moja żona w ciąży przy raku i kompletnie nie wiem co robić. Zachowałem jak tchórz. Zimny chłód owiewał moją twarz, więc szczelniej okryłem się swoim szalikiem. Jeśli już wiecie to tak zadzwoniłem do Waldena z prośbą o radę. Stałem już tak 15 minut czekając na niego. Bałem się wejść, bo doskonale wiedziałem co mnie czeka kiedy tylko przekraczę próg tego domu i jeszcze spotkam resztę ekipy. Oddychałem głośno i głęboko on mnie zabije. Nie myliłem się, ponieważ gdy się dowiedział co się wydarzyło to od razu zaczął rozmowę.
- Nie rozumiem jak mogłeś tak postąpić?- mruknął Walden.- Obiecałeś mi coś - wiedziałem, że to powie.
Jego niebieskie tęczówki patrzyły na mnie tak jakby chciały mnie zabić.
Ale z drugiej strony co ja się dziwiłem sam do tego doprowadziłem.
Poczułem zimny pot na swoim karku.
- Dziwisz mi się?- zapytałem.
Od razu pożałowałem tego pytania.
- Ty się pytasz czy odpowiadasz!- zaśmiał się - Kurwa miałeś być z nią na dobre i na złe. Ja z nią różne rzeczy przechodziłem gdy trafiła do ekipy, a potem z tego wyszła, chodziła na terapię, poznała ciebie i żyje swoim życiem trzymając się z daleka od dawnego życia, a mimo to ja też przy niej jestem - on miał rację.
- Dobra ale...- zacząłem.
- Nie ma ale kurwa Bill ona cię kocha nosi twoje dziecko, a ty odwalasz coś takiego.- powiedział.
- Ale...- co ja mam mu powiedzieć.
- Pomyśl inaczej.- powiedział łapiąc się za głowę.- Co byś zrobił gdyby to twój brat zostawił swoją żonę wtedy kiedy była chora? - oj miał by długą rozmowę.
- Nie wybaczył bym mu tego - mówię krótko.
- No właśnie, więc pomyśl, że poza Ness on też tego ci nie wybaczy - ma rację.
Idąc tam ścieżkami z domu Waldena do naszego myślałem nad jego słowami.
Miał rację zawiodłem ją.
Po tym kiedy dwa lata temu obiecałem jej miłość i wierność i uczciwość małżeńską i w zdrowiu i w chorobie.
Czułem, że to zjebałem, a jedyne co mi zostało to prosić ją o wybaczenie. Od razu gdy wchodziłem z Waldenem do naszego domu to usłyszałem te słowa.
- Nie chcę go znać...- usłyszałem głos swojej żony.
Poczułem jak moje serce rozrywa się na pół.
Ale w sumie co ja się dziwię sam to zrobiłem.
- Nie możesz tak mówić on jest ojcem twojego dziecka...- usłyszałem głos jakieś kobiety.
- Wolałabym żeby nim nie był Harumi...
Poczułem jak moje serce pęka słysząc jej słowa.
- Mówisz tak, bo jesteś wściekła, a w głębi serca za nim tęsknisz.- powiedziała całując ją w czubek głowy.
- Kakao dla mojej księżniczki.- usłyszałem głos Oliw.
- Nie wiem może....- powiedziała.
- Kochanie...- odezwałem się przekraczającej próg domu.
Nasze oczy się spotkały.
- Po co przyszedłeś!- prychnęła.
- Chodź zostawmy ich.- powiedziała Oliw kładąc mi dłoń na ramieniu poczym poszła.
- Chciałem porozmawiać.- powiedziałem siadając koło niej na kanapie.
- Teraz nagle chcesz rozmawiać?!- prychnęła.- Teraz!?- była bardzo zła.
- Wiem, że zjebałem, ale się boję, boje się o ciebie.- szepnąłem powiedziałem jej to co mi leżało na sercu.
- Acha czyli uważasz że sobie nie dam rady!? - to nie tak.
- Nie to nie tak, ale kocham cię i boję się o ciebie i teraz o was... - mówiłem szeptem.
- Ty nie Chcesz tego dziecka przecież - chce bardzo chcę.
- To nie prawda kocham je tak samo jak ciebie, a wiesz czemu, bo jest cząstką ciebie.
- I ciebie też.- powiedziała i nagle mnie pocałowała.
- A poza tym nie wiem czy pamiętasz, ale chcieliśmy dziecko tylko nie przy chorobie - fakt.
- Kocham cię.- szepnęła całując mnie w usta.
- Ja ciebie też.. - szepnąłem.
- Boże tak dziękuję!- krzyknął Gustaw wpadając do pokoju.
- Kilka godzin i wszyscy Happy - o boże.
- Możecie się ogarnąć?!- prychnęła Oliw bijąc się dłonią w czoło.
Ja tylko popatrzyłem z wdzięcznością na Waldena, którego Ness chyba nie zauważyła.
- Ty, ale Oliwka spójrz na to z tej strony.- powiedział zakładając jej dłoń na ramieniu.
- No?- zapytała podnosząc brew.
- To jest znak?!- krzyknął.
- Jaki kurna znak?!- warknęła Oliw.
- Abyście zrobili sobie drugie.- powiedział z uśmiechem.
- Zabije cię.....- oj będzie źle.
Spojrzałem na Oliw i już chciałem się śmiać widząc jej minę.
Wiedziałem od brata, że chcą starać się jeszcze o córeczkę, ale nie za szybko.
Po całej chorobie Oliw się boi, że znowu mogła by w nią popaść i znowu o mało nie poronić.
-Ty Bill weź go palnij, bo ja nie wytrzymam!- masakra.
- O cześć Walden.- powiedziała Oliw.
Gdy Ness się zorientowała, że on tu jest to jej oczy zrobiły się wielkie.
- No siema ekipa widzę, że wszyscy pogodzeni.- powiedział z uśmiechem.
- Jak widzisz.- powiedziałem całując Ness w usta.
- No cóż w takim razie moje gratulacje.- powiedział z uśmiechem.- A my chyba się nie znamy powiedział patrząc na brunetkę.
- Harumi Yamashita bratowa Oliw.- powiedziała brunetka podając mu rękę, którą od razu pocałował.
- Oliw czemu nie mówiłaś, że masz taką ładną rodzinę?!- zaśmiał się.
Oj Walden Walden.
- Ty Walden ona jest z moim bratem.- zaśmiała się .- Są małżeństwem 17 lat - właśnie.
- Ehh jaka szkoda...- jaki smutny.
- Walden!- prychnęła.
- Oj no nie dąsaj się - ahh kobiety.
- Ty to chory jesteś chodź Harumi pójdziemy do małego.
- Weź poczekaj.- powiedział łapiąc ją za rękę i obracając.- Ja serio żartowałem - niech się tłumaczy.
- Zaczynam się ciebie bać!- prychnęła Oliw.
Nsss cały czas się zastanawiała co tu robi Walden, ale nie mają jak pogadać.
- Poczekaj jak Ness urodzi - będzie jazda.
- Boziu ratunku.- powiedziała patrząc na mnie
- Ness chcesz herbaty?- zapytała Oliw idąc do kuchni.
- Jeśli stawiasz.- zaśmiało się moje kochanie całując mnie w usta.
- Bill?- ja zawsze.
- Od ciebie zawsze!- zaśmiałem się kłaniając.
Ona jedynie przekręciła oczami
- Co ty taka nie w sosie okres masz?- zapytałem.
- Chyba ty!?- prychnęła nastawiając wodę.
- No ja ci mówię w ciąży jest!- zaśmiał się Walden.
- Spadaj!- warknęła nastawiając wodę.- idę spać dajcie mi spokój hahah.Tom ratuj - hehe.
- Lece spać kochanie.- powiedziała Oliw całując Toma, który właśnie wszedł do kuchni.
- Dobrze myszko jak chcesz.- powiedział całując ją w usta.
- Ale...- powiedziała.
- Tak zaniosę, a ty zmykaj piękna.- urocze.
- Trzymaj Ness.- powiedział Tom podając jej herbatę.
- Aaa dziękuję - powiedziała Ness.
- A gdzie Oliw?- zapytała.
- Poszła spać!- zaśmiał się Tom podając nam ciastka.
- Źle się czuję?- zapytałem brata.
- A nawet nie wiem mówiła, że jest zmęczona - powiedział.
- Ooo rozumiem - powiedziała moja żona
- To pewnie ty też będziesz zmykał zaraz- odezwałem się.
- A to tak z pewnością- powiedział wkładając sobie cukierek do ust.
- No to w takim razie dobranoc - powiedzieliśmy.
- No dobranoc.- powiedział całując mnie w policzek poczym poszedł do pokoju.
Około 22 razem z Ness poszliśmy do naszego pokoju.
- Dziękuję że mi wybaczyłaś.- powiedziałem całując ją w nosek.
- Zawsze ci wybaczę kochanie.- powiedziała dotykając mojego policzka.
-Tęskniłem za tobą - powiedziałem czule.
- Jesteś świadomy, że po świętach wracam do szpitala na dalsze leczenie i będę musiała powiedzieć o ciąży lekarzowi? - oj byłem tego świadomy.
- Tak kochanie i miejmy nadzieję, że lekarz nas nie zabiję i nie będzie problemów - oby nie było, bo nie potrzeba nam ich więcej.
Po krótkiej rozmowie postanowiliśmy, że pójdziemy spać żeby odpocząć po dniu pełnym wrażeń. Miejmy nadzieję tylko, że ciąża nie będzie wcale zagrożona.

Billy Love Forever 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz