Rozdział 54 💓

60 2 2
                                    

Perspektywa Toma

No nareszcie wszyscy w domu. Znaczy wszyscy oprócz mojej szwagierki, która jeszcze się leczy. Nawet rodzeństwo mojej żony chce zobaczyć małego.
- Czy on nie jest słodki?!- pisnął Gustaw patrząc na noworodka.
- Mówisz to już 16 raz.- prychnąłem patrząc jak Oliw karmi małego gładząc go po włoskach.
- No, ale taka prawda!- powiedział pijąc kawę.- Prawda Tom? - pyta mnie kolejny raz.
- Pytasz mnie.- mruknąłem gładząc go po policzku.- Jestem jego ojcem, więc logiczne, że dla mnie jest śliczny - odpowiadam.
Gustaw nie był chyba jednak zadowolony tą odpowiedzią, więc popatrzył na Billa.
- O nie na mnie nie patrz.- powiedział Bill. -Ja jestem jego wujkiem to jeszcze gorzej - tłumaczy mój brat.
- A co do wujków chłopaki mają być zaraz.- powiedziała Oliw kołysząc małego.
- Kto?- zapytał Gustaw.
- Emm moim bracia.- powiedziała.
- To ty masz braci?-zapytał Gustaw.
- Eee tak Nawet ich poznałeś- powiedziała moja żona.
- Serio?!- zapytał.
- Litosci.- powiedziała padając na kanapę
Nagle mały zaczął płakać.
- Ciii malutki jest mama.- powiedziała lekko go przytulając.
- Ty ja mam pomysł.- powiedział Gucio.
- Ratunku.- powiedział Bill.
- Zróbcie sobie drugie!- krzyknął.
- Ty to głupi jesteś.-powiedziałem.
- Może kiedyś.- powiedziała Oliw całując mnie w usta.
- Przepraszam co?!- byłem w szoku.
- Też cię kocham.- zaśmiała się.
Ding dong. Czyżby już przybyli?
- Nareszcie!- powiedziała Oliw wstając.- Dom wariatów! - zawołała.
- Haha.- zaczęli się wszscy śmiać.
- Cześć siora.- powiedzieli chłopaki przytulając ją.- Gdzie masz to maleństwo? - zapytali
- W salonie- mruknęła.
- Cześć.- powiedzieliśmy z Billem witając się ze szwagrami.
- No hej gdzie jest... Dzień dobry malutki.- powiedzieli patrząc na małego.
Chłopaki podeszli do kołyski po czym wzięli małego na ręce.
- Boziu, ale on jest śliczny!- pisnął Ryo.
- Ty nawet na mój widok się tak nie cieszysz.- zaśmiała się moja kruszyna.
- Cicho bądź młoda.- powiedział kołysząc małego.
- Aaa kotki dwa.- zaczął śpiewać Toru.
- Ale on jest do ciebie podobny.- powiedział Toru patrząc na swoją siostrę i kołysząc małego.
- Do mamy.- powiedziała Oliw, a łzy stanęły jej w oczach.- Szkoda że go nie pozna - przytuliłem ją.
- Już myszko patrzy na niego z góry.-powiedziałem całując ją w usta.
- Ty, ale pokój to na górze siostra.- zaśmiał się Ryo, a z nim cała reszta.
- Ja zawsze wiedziałam, że ciebie w szpitalu podmienili.- prychnęła.
- Przypominam ci, że jesteś młodsza - odezwał się Ryo.
- A ty tępy!- warknęła.
- Ale ty jesteś śliczny.- powiedział Toru całując małego.
- Masz herbatę.- powiedział Bill podajc Oliw herbatę.
- Dzięki.- powiedziała.
- Aaa i kanapki.- powiedział z tym cwanym uśmiechem.
- Kanapki?- zapytała zdziwiona.- Ale...- przerwałem jej.
- Nie zaczynaj.- powiedziałem.- Kochanie rozmawialiśmy o tym - przypomniałem.
- Kto rozmawiał ten rozmawiał.- prychnęła.
- Siostra...- zaczął Toru.-Wiesz dobrze, że chu...- przerwała mu ostro.
- Skończ.- powiedziała podajc mu smoczka.
Ja jedynie spojrzałem na brata, który rzucił mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Misia...-zacząłem.
- Przypilnuj go ja pójdę do łazienki.- powiedziała wstając.
Zamknąłem oczy, bo nie miałem siły się z nią kłócić. Myślałem, że odkąd urodziła małego i chodzi na terapię to coś się zmieniło niestety się myliłem gdyż trzeba czasu.
Wróciła po 15 minutach z chusteczką koło nosa.
- Krew?- zapytał Toru bez ogródek.
- Też cię kocham!- prychnęła wycierając nos. - Nic mi nie jest - odezwała się.
- Kogo ty okłamujesz?- zapytał Toru wkurzony.
- Rayo wiesz!- prychnęła.- Przestań się czepiać ja nie jestem chora - dobrze wie, że się myli.
-Ty w ogóle widziałaś jaka chuda jesteś?!- prychnął Ryo.
- Jezuu zaczyna się kurwa daj mi spokój.- warknęła.
- Ej misia popatrz na mnie.- powiedziałem patrząc jej w oczy.- Słonko...- chciałem ją uspokoić.
- Proszę przestań rozumiesz przestań.-powiedziała.
Nie chciała rozmawiać ona znowu nie chciała rozmawiać.
- Misia....- odezwałem się.
- Nie krzycz na mnie proszę.- powiedziała wtulajac się we mnie niczym małe dziecko.
- Och Oliw- powiedziałem całując w czubek głowy.- co się z tobą dzieje? - zapytałem ostrożnie.
- Nic okej po prostu mnie przytul.- powiedziała.
- To nie załatwi problemu.-powiedziałem.
- Przecież nie ma problemu.- powiedziała Oliw.
- Co ty pieprzysz!- warknął Taka wtrącając się.
- Pieprzyć to ty możesz swoją żonę wiesz!- warknęła.
- Oliwka.- powiedział Toru przytulając ją.- Nie chcemy cię stracić - zgadzam się z nimi.
Z całej trójki to z właśnie z Toru miała najlepsze relacje był jak ich ojciec kiedy ich mama umarła.
Był jej mentorem oraz ojcem bardzo go kochała i zawsze liczyła się z jego zdaniem.
- Nie stracisz nic mi nie jest Toruś.- powiedziała.
- Toruś?- powiedział zdziwiony.- Ostatni raz mówiłaś do mnie tak...- ciekawe.
- 5 lat temu tak wiem.- szepnęła.-Po śmierci mamy.
- Musisz się leczyć rozumiesz musisz... Pomyśl o małym i o Ness, która też cię kocha i pomyśl przez co przeszłyście - powiedzieliśmy.
- Ty zwariowałeś.- szepnęła po czym uciekła do łazienki.
-Stój.- powiedział łapiąc ją za rękę.- Pomyśl o małym dasz mu siebie taką zapamiętać on potrzebuje mamy...- Toru miał rację.
A ja potrzebuję żony, ale chyba dla niej to się nie licz
- Nie potrzebuje da sobie radę tak samo jak my nie mów mi że zapomniałeś jak umarła Toru...- zaczynają się rodzinne afery.
- Oliwka....- próbowaliśmy z nią porozmawiać.
- Na jej miejscu też bym chciała.- powiedziała po czym uciekła na górę.
- Czekaj!- powiedział.- O czym ty gadasz.?- też bym wolał wiedzieć.
- Co nigdy byś nie sądził, że to jest dziedziczne i nigdy byś nie sądził, że to wszystko to była jego wina on był jebniety dobrze to wiesz nie raz ją katował!- warknęła.
- Oliw.,...- masakra.
- Może i ją przypominam, ale nigdy nie będę taką matką jak ona... - powiedziała patrząc mi w oczy wiedząc jak bardzo mnie zawiodła.
Boże daj mi siłę bym to wszystko wytrzymał, bo nie wiem co robić. Idę spróbować z nią porozmawiać.
- Misia proszę porozmawiaj ze mną?- zapytałem wchodząc do naszego pokoju i siadając na naszym łóżku.
Delikatnie gładząc ją po włosach próbowałem z nią rozmawiać.
Ona nic nie powiedziała tylko wbiła się w moje usta.
Delikatnie położyłem jej dłonie na tali jakby była ze szkła.
Ona położyła się na łóżku i popchnęła mnie na siebie.
Delikatnie zacząłem rozpinać jej bluzę.
- Tom.- szepnęła.
- Cii maleńka...- powiedziałem całując jej miękie usta i jeżdżąc palcem po szyi.
- Ach!- jęknęła kiedy podgryzłem jej wargę.
Była taka śliczna i delikatna.
- Jesteś śliczna.- powiedziałem rozpinając jej bluzę i wkładając jej rękę pod bluzkę.- Mrrr bez stanika - wiedziałem co zaraz będzie.
- Tom...-szepnęła.
- Cii maluszku...- powiedziałem ściągając jej bluzkę. -Jesteś idealna - zapewniłem ją.
Zacząłem całować całe jej ciało.
- Nie musisz się ze mną obchodzić jakbym była ze szkła - powiedziała do mnie.
Jedynie się uśmiechnąłem i zacząłem rozpinać jej stanik.
Ona jedynie odwróciła mnie na plecy i zajęła się moim kolegą.
- Oliw- jęknąłem czując jak płonę.
Wiedziałem, że tym sposobem niczego nie załatwi i rozmowa jej nie ominie.
- Mrr.-jeknąłem po czym odwróciłem ją na plecy.
Całowałem cały jej brzuch delikatnie go dotykając.
- Ach!-jęknęła w moje usta, a ja poczułem się jak w raju kiedy bawiła się moimi włosami.
Ale tak dawno tego nie robiliśmy, że brakowało nam tego jednak muszę ją uświadomić, że tym wszystkiego nie załatwi. Muszę z nią porozmawiać i albo weźmie się w garść albo inaczej trzeba będzie działać. Po wszystkim Oliw poszła się ubrać, a ja kolejny raz postanowiłem podjąć próbę rozmowy z nią. Przecież chodzi na terapię i w ogóle.
- Misia.- powiedziałem łapiąc ją za rękę.- Porozmawiaj ze mną - poprosiłem.
Ona jedynie głośno westchnęła i usiadła na łóżku.
- Pamiętasz jak kiedyś ci mówiłam jakbym nazwała córkę?- zapytała patrząc mi w oczy.
- Tak po mamie.- szepnąłem.- Catlin? - upewniam się.
- Tak była cudowną kobietą.- powiedziała bawiąc się moją ręką.- Ale zmarła za wcześnie - słuchałem spokojnie.
- Wypadku?- zapytałem.
- Taka wersja była oficjalna.- powiedziała.- A tak naprawdę zmarła na anoreksję - o cholera.
- Coo?!- zapytałem zdziwiony.
- Tak dlatego tak chłopaki zareagowali pierwszy raz kiedy powiedziałeś im o mojej chorobie.- szepnęła.
- Dlaczego nigdy nie mówiłaś o mamie?- zapytałem.
- Tom miałam wtedy 15 lat.- powiedziała.- Ja już nie mam mamy a nasz syn już nigdy nie będzie miał babci i...- przerwałem jej.
- Ej już cichutko myszko ej.- powiedziałem przytulając ją.
- Chcę do niego proszę.- powiedziała.
- Najpierw zdaj sobie sprawę z problemu i nie wymiguj się od leczenia - poprosiłem.
- Dobra okej zrobię co chcesz tylko mnie zaprowadź do niego błagam - zgodziłem się.
- Dobrze chodź.- powiedziałem przepuszczając ja w drzwiach.
Mam nadzieję, że dotrzyma obietnicy.
- No nareszcie!- zaśmiał się Bill.- Duża demolka? - nie w tym momencie brat.
- Bill.- popatrzyłem na brata.-Nie - wiedział co to znaczy.
- Cześć synku jest mama.- powiedziała moja żona zabierając syna od brata.
- Ty płakałaś?- zapytał Toru.
- Mama- szepnęła kołysząc syna.
- Powiedziałas?- zapytał.
- Tak.- powiedziała tuląc syna.- co tam kochanie cio - to słodkie.
- Mama cię kocha wiesz i babcia też jesteś do niej podobny - zaraz się zacznie.
Oliw wiedziała, że mały ma nasze geny.
- Babcia?- zapytał Gustaw.
- Gustaw nie.- powiedział Bill.
Bill wiedział, że to niewygodne. Sam nie lubił rozmawiać o przeszłości swojej żony, więc był wkurwiony na Gucia. Z resztą Ness i Oliw tak się w sumie poznały.
- Ale...- Bill przerwał mu ostro.
- Błagam cię!- prychnął.
- Ty Oliw może ty w ciąży jesteś?- powiedział Gucio.
- Coo?!- krzyknęła.
- Wyluzj mamuśka ja żartowałem.- powiedział.
- Głupi jak but jesteś!- prychnęła.
- Są teraz ważniejsze rzeczy - powiedział Toru.
- Wyluzj Toru ja żartowałem.- powiedział Gucio.
- Nie osłabiaj!- prychnął.
- Gdzie masz smoczka misiu.- powiedziała Oliw siadając z nim na kanapie.
Ja jedynie oparłem się na kanapie razem z Billem, a  Toru i Ryo zrobili to samo.
- Ty ale kim była Ca..- chciał dalej wiedzieć Gustaw.
- Cicho bądź dobrze ci radzę!- prychnąłem.
- Właśnie, bo sam osobiście na kopach w szybkim tempie wylecisz - powiedział wkurzony Bill.
Wszyscy oprócz Gustawa zaczęli się śmiać. Gucio ewidentnie był przerażony.
- Marchewki dla mamuśki.- powiedział Georg.
- Wsadź je sobie w zęby!- prychnęła.
- Oliw!- warknął Toru.
Ona jedynie przekręciła oczami i spojrzała na mnie, a ja posłałem jej uśmiech.
- Kocham cię wiesz.- powiedziała patrząc na mnie.
- Wiem ja ciebie też - odpowiedziałem jej uśmiechem.
Resztę dnia aż do wieczora spędziliśmy w spokoju. Bracia Oliw oczywiście zostali u nas na noc. Zdziwiło mnie to jak dobrze mój brat zajmował się swoim bratankiem. Zastanawiam się co teraz ma w głowie. Pewnie chce żeby Ness już wróciła z resztą jak my wszyscy.

Billy Love Forever 💜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz