→„Spojrzenia"
Alena
Dwa tygodnie później, stoję przed wielkim lustrem w przedpokoju. Na sobie mam długą, czarną sukienkę. Jedno ramię jest całkowicie odsłonięte, zaś drugie, zakryte. Od biodra do ziemi, ciągnie się rozcięcie, które w całości odkrywa moją prawą nogę.
Moje długie, czarne włosy spięłam w niską kitkę, krótsze włosy z przodu twarzy, zostawiłam rozpuszczone. Makijaż zrobiłam mocniejszy niż na co dzień, postawiłam na ciemne oko, lżejsze usta, aby swobodnie jeść i pić przez cały wieczór.
Chwilę przed wyjście, złapałam w dłoń czarną kopertówkę, na stopy założyłam proste wysokie szpilki. Zabrałam też, długi czarny płaczsz, który idealnie pasował do całej stylizacji.
Szybko spojrzałam w lustro, lekko się uśmiechając. Wyglądałam naprawdę dobrze. Moja blada skóra, dodatkowo podkreślała czerń moich ubrań, co niesamowicie mi się podobało.
Na galę miałam dostać sie razem z Nathanem, który właśnie wysłał mi wiadomość.
Nathan: Już jestem. Wychodź już, inaczej sie spóźnimy.
Zamknęłam drzwi na klucz i weszłam do przywołanej wcześniej windy. Wyszłam z budynku od razu zauważając samochód przyjaciela. Czarne BMW wyodrębniało sie na tle białej kostki.
-Wyglądasz przepieknie, Alena - przywitał mnie.
Nathan miał na sobie trzyczęściowy szarny garnitur w paski. Prezentował się naprawdę dobrze.
-Dzięki, dzięki, ty też wyglądasz niczego sobie - odparłam z uśmiechem.
-No wiesz ty co! Będę najprzystojniejszym mężczyzną na tej gali, zobaczysz - powiedział z rozbawieniem.
-Tak, tak, odpalaj ten swój samochód, bo nie zdążymy, piękniusiu.
15 minut później, byliśmy już na miejscu. Nathan wyszedł z auta, obszedł go i podał mi rękę, pomagając mi wysiąść. Miejsce zapierało dech w piersiach. Cały budynek oświetlony był jasnymi światłami, wokół rosło mnóstwo roślin, a od punktu, w którym zaparkowaliśmy ciągnął się czerwony dywan.
Nathan oddał kluczyki panu, który miał zawieść samochód na parking strzeżony. Weszliśmy do sali, w której było już całkiem sporo osób. Widziałam znajomych kilka metrów dalej, więc pociągnęłam Nathana w ich stronę .
-Cześć wam! - przywitałam sie z wszystkimi.
-Boże, Alena! Jak ty ślicznie wyglądasz! Skąd masz taką zajebistą kieckę! - wydarła się Natalie, moja całkiem dobra koleżanka, która jest ordynatorką pediatrii.
-Dziękuje bardzo, sukienka jest od mojej mamy, nosiła ją kiedy była w moim wieku - odparłam zadowolona.
Nathan podał mi kieliszek z szampanem, z którego odrazu pociągnęłam łyk. Zapowiadał się cudowny wieczór, byłam podekscytowana i niezwykle dobrze sie czułam.
Wilhelm
Stałem lekko już znudzony i podpierałem ścianę. Przynajmniej był alkohol, inaczej nie wiem, jak przeżyłbym ten wieczór. Na chuj, Shane kazał mi, przyjść na tą jego, pożal się Boże, galę tak wcześnie.
Następne 20 minut spędziłem na rozmowach z ludźmi, z którymi miałem zaraz zacząć pracować. Większość z nich była mądrymi osobami, przyjemnie prowadziło mi się z nimi rozmowy. Niektórzy z nich tak mnie wkurwiali, że miałem ochotę wyjść jeszcze przed zaczęciem. Niesamowicie wkurza mnie, kiedy ktoś czuje sie od innych lepszy. Chyba nie ma innej rzeczy, która tak podnosi mi ciśnienie.
Shane przywitał się z gośćmi, krótkim przemówieniem, po którym zaprosił na scenę kobietę która miała przekazywać nagrody. Ona też przywitała się, a potem zaprosiła mnie na scenę.
-Teraz, mam ogromną przyjemność zaprosić na scenę niezwykłego człowieka, który w najbliższych latach, będzie pełnił funkcje ordynatora chirurgii w naszym szpitalu. Przywitajmy go brawami, Wilhelm Smith - zawołała.
Wstałem od stołu, zapinając guzik od marynarki i wszedłem na scenę.
-Dobry wieczór państwu, dziękuje za tak gorące powitanie. Mam nadzieję na dobrą współpracę z resztą personelu szpitala, że razem bedziemy mogli ratować jeszcze więcej żyć.
Przejechałem wzrokiem po obecnych osobach, widząc, że każdy słucha mnie z zaciekawieniem. Wtedy ją zobaczyłem. Siedziała przy dość postawnym mężczyźnie i kilku kobietach. Miała na sobie przepiekną, czarną jak noc, sukienkę, która otulała jej ciało jak druga skóra. Jej włosy były spięte, miała elegancki makijaż. Była najpiękniejszą kobietą, jaką było mi, kiedykolwiek dane zobaczyć. Musiałem ją poznać. Też na mnie patrzyła, kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy nie mogłem oderwać od niej oczu, hipnotyzowała mnie.
Zamilkłem na dobre kilkadziesiąt sekund, cały czas wpatrywałem się w nią, a ona we mnie. Delikatnie rozchyliła usta, na co automatycznie się spiąłem. Już za długo trwała cisza, przez co goście zaczęli wypartywać, co takiego mnie zatrzymało. Dlatego chrząknęłem i zacząłem mówić dalej.
-Jestem naprawdę wdzięczny za tą szansę, już nie moge doczekać sie pierwszych wyzwań - zakończyłem moje żałośnie krótkie przemówienie i zażenowany zszedłem ze sceny, w akompaniamencie oklasków.
Usiadłem przy stole, a Shane szturchnął mnie ręką, szczerząc się, najszerzej jak tylko mógł. Wiedział co mnie zatrzymało, wiedział dobrze.
Byłem naprawdę zirytowany, jakie dałem pierwsze wrażnie tym ludziom. Zależało mi na owocnej pracy, nie chciałem, żeby myśleli, że jestem jakimś idiotą.
Teraz najbardziej chciałem poznać tą kobietę, chciałem wiedzieć o niej wszystko, chciałem mieć ją przy sobie, już w tym momencie. Nawet nie znałem jej imienia, a już pragnąłem, aby była moja.
CZYTASZ
Tranquility In Chaos
RomanceAlena jest pielęgniarką w szpitalu rezydenckim w Londynie. Kocha to co robi, marzyła o tym już jako mała dziewczynka. Jej życie miłosne istniało do końca liceum, bowiem razem z początkiem października jej chłopak wyjechał do Nowego Jorku na studia. ...