Rozdział 9

110 8 0
                                    

→„Kilka przytulasów"

Wilhelm

Podczas powrotu do domu, dużo myślałem o tym, co stało się, gdy dotarliśmy do mieszkania Aleny. I o tym, co by było, gdybym tego wieczoru nie zdecydował się iść z nią. Nie wyobrażam sobie, że mogłaby stać jej się jakaś krzywda.

Do swojego domu dotarłem chwilę później, bo mieszkaliśmy stosunkowo blisko siebie. Dochodziła już 23. Nie chciałem przetrzymywać Kathi dłużej, niż było to konieczne, chociażby z uwagi na późną porę.

Wszedłem do mieszkania i od razu usłyszałem śmiech dziecka. Trochę mnie to zdziwiło, bo zwykle Leon o tej porze już spał. Odłożyłem swój płaszcz na wieszak w przedpokoju i zdjąłem buty. Zauważyłem kobietę siedzącą na dywanie w salonie. Przed nią stał chłopczyk i szeroko uśmiechnięty, pokazywał jej jakiś obrazek w trzymanej książeczce.

-Tata! Wróciłeś! - Krzyknął gdy mnie zauważył. Od razu wbiegł w moje szeroko rozstawione ramiona. Uniosłem jego ciałko i mocno do ciebie przytuliłem. Leon zacisnął rączki na mojej szyji i położył główkę na moim ramieniu,

-Dlaczego jeszcze nie śpisz, hm? Już bardzo późna pora, zwykle dawno już śpisz - powiedziałem.

-Bo chciałem, żebyś mnie przytulił - odpowiedział cicho.

Generalnie, mój synek miał problem z okazywaniem uczuć, co starałem się zwalczać. Uważałem, że każdy, niezależnie od płci, mógł okazywać swoje emocje. Nie bać się tego.

Dlatego bardzo mnie to rozczuliło, że potrafił sie do tego przyznać. Jeszcze mocniej go przytuliłem. Usiadłem na kanapie przed Kathią, która przez cały ten czas, wpatrywała się w nas z uśmiechem.

-Przepraszam Kathio, że znów tak późno - przeprosiłem kobietę.

-Oh, nic sie nie stało, cieszę się, że kogoś znalazłeś - jej uśmiech się poszerzył.

Wychodząc powiedziałem kobiecie, dlaczego w niedzielę też musiała zająć się Leonem. Zwykle w ten dzień starałem się brać wolne, żeby spędzić go z synkiem. Dlatego wypytywała mnie o powód mojej nieobecności.

-Dobrze, dziękuję ci bardzo za opiekę nad nim.

-Drobiazg, uwielbiam twojego synka - pogłaskała go po pleckach.

Chwilę później, Kathia wyszła, a ja położyłem Leona do łożka, bo kiedy tylko się do mnie przytulił stracił połowę energii.

-A tato? - Zaczął.

-Tak?

-Bo Kathia mi mówiła, że ty poszedłeś na randkę - mówił niepewnie.

-Tak, to prawda, i co? - Spojrzałem na niego.

-No i co teraz będzie? Będę miał mamę? - Zapytał bawiąc się misiem.

Byłem w szoku. Szok to było, kurwa, lekkie niedopowiedzenie, jeśli chciało się opisywać moje emocje w tamtym momencie. Kiedy Leon był już troszkę starszy, zapytał sie mnie, dlaczego on nie ma mamy, bo na przykład jego koledzy mają i tatę i mamę. 

Szczerze, gdy Maddy mnie zostawiła, tego typu pytań najbardziej się obawiałem. Wtedy wytłumaczyłem mu, że jego mama zostawiła go, gdy był jeszcze bardzo mały. Nie chciałem kłamać, bo wiedziałem, że mogło sie to na nim później źle odbić. Poza tym na jego miejscu sam chciałbym poznać prawdę.

Nie wiedziałem czy moja relacja z Aleną będzie tak poważna, że za mnie wyjdzie. Bardzo bym chciał oczywiście, ponieważ uwielbiałem ją całą, ale na takie myśli było jeszcze grubo za wcześnie. Musieliśmy się bliżej poznać.

Tranquility In ChaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz