Rozdział 6

301 12 0
                                    

→„Założenia i pocałunki"

Alena

Następnego dnia, czułam sie już troche lepiej, ale doszedł jeszcze ból gardła i ledwo przełykam ślinę. Dlatego też, zamiast dzwonić do Nathana, pisze do niego rano, że położyłam się wczoraj o 14 i obudziłam o 2 w nocy i wiedziałam, że już śpi, dlatego nie oddzwaniałam do niego.

Kiedy wstałam w nocy, byłam cała spocona, dlatego wzięłam kolejny prysznic, potem leki i położyłam sie znowu do łóżka. Już po chwili zasnęłam.

Około 9 dzwonił mój telefon i wybudził mnie ze snu. Nie zirytowało mnie to, bo i tak od 30 minut, kręciłam się niespokojnie, próbując zignorować ból głowy.

-Halo - chrząknęłam.

-Cześć Alena, dzwonię zapytać się czy dzisiaj będziesz? Już 9, martwiłam się, że leżysz gdzieś w rowie - powiedziała, czym mnie rozbawiła. To Cassie, moja całkiem dobra koleżanka, jest psycholożką.

-Hej, niestety mnie nie będzie, na maksa się rozchorowałam i dopiero teraz się obudziłam, nie słyszałam, że dzwonisz. Pójdź proszę, do Thomasa i powiedz mu o tym, bo wczoraj wyszłam bez niczyjej wiedzy - poprosiłam ją.

-Oh, okej, jasne, pójdę to załatwić, Thomas cię lubi, więc na spokojnie. Dzownię bo ordynator chirurgii sie o ciebie pytał. Nie pamiętam, jak miał na nazwisko. - Odpowiedziała.

-Co? Jak to? Czy mówił coś jeszcze? - zapytałam, od razu się unosząc. Zrobiło mi się gorąco. Dlaczego o mnie pytał?

-Niestety nic wiecej mi nie wiadomo, pytał się tylko czy jesteś dziś w pracy i gdzie może cię znaleźć - powiedziała - dobra jeśli mam iść jeszcze do Thomasa, to muszę już kończyć, bo mam zaraz pacjenta. Powiedz mi jeszcze, ile mniej więcej cię nie będzie?

-Myślę, że do końca tygodnia napewno, w sobotę myślę, że będę, to tylko przeziębienie - powiedziałam.

-Jeśli źle się czujesz, to zostań w domu przynajmniej do poniedziałku, wiesz dobrze, że masz mnóstwo kontaktu z chorymi.

-Masz rację, powiedz mu, że wrócę w poniedziałek.

Cassie się pożegnała i rozłączyła. Boże, co za poranek, czego on odemnie chciał?

Przebrałam piżamę w dres, choroba chorobą, ale muszę być w innych ciuchach niż piżama, bo inaczej jestem 3 razy bardziej chora niż rzeczywiście jest. Założyłam szare, długie dresy, były trochę za duże - idealne -  i bluzę do kompletu. Pościel wzięłam ze sobą do salonu, gdzie planowałam zalegiwać przez nastepne 7 dni.

Zrobiłam sobie herbatę i kanapkę na śniadanie. Łyknęłam kolejną dawkę leków i położyłam się na kanapie, włączając zaczęty ostatnio serial. Cały dzień minął mi spokojnie, bo nic nie robiłam, głównie oglądałam telewizję i spałam.

Późnym wieczorem zdecydowałam się wziąść prysznic i pójść się położyć tak na serio, ale zatrzymał mnie telefon, który zaczął dzwonić. Nie miałam zpisanego tego numeru, więc trochę się zaniepokoiłam, ale nie mogłam panikować, bo byłam dorosłą i stabilną emocjonalnie osobą.

-Halo? 

-Czy rozmawiam z Aleną Reidy? - Odezwał się.

-Tak, kto mówi? - Zapytałam, przysiadając na kanapie.

-Cześć, Wilhelm z tej strony, chciałem się upewnić czy jesteś w pracy, Cassie nie za dużo mi powiedziałą, bo sama nic nie wiedziała - odparł.

-Tak, nie było mnie dzisiaj, jestem chora, będę dopiero w poniedziałek - powiedziałam.

-Dobrze, chciałem z tobą porozmawiać, ale jeśli jesteś chora, to nie ważne, spotkamy się w poniedziałek, wracaj do zdrowia - zakończył połączenie.

Tranquility In ChaosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz