Anna pov
Byłam w trakcie przygotowywania kolacji, Y/n rozpakowywała się na górze, a Beniamin siedział przy stole i jadł ciastka-Przestań jeść te ciastka, bo kolacji nie zjesz
-A co tam pichcisz?
-Jajecznicę. Lubisz?
-Oczywiście, uwielbiam
Mężczyzna odpowiedział niewyraźnie. Uśmiechnęłam się. Beniamin wziął ostatnie ciastko i odłożył resztę na drugi koniec stołu. Kilka minut później kolacja już była gotowa
-Y/n, chodź na kolację! - Zawołałam i rozłożyłam talerze. Nałożyłam Beniaminowi dużą porcję jajecznicy. W wielu kwestiach był podobny do swojego brata. Również jeśli chodzi o apetyt.
-Mniam - Powiedział i nie czekając na nas zaczął jeść - Sorry, jestem głodny
-Nie krępuj się. Smacznego
Y/n zeszła wolnym krokiem na dół i usiadła obok Beniamina. Nałożyłam jej porcję jajecznicy i sama usiadłam na przeciwko dziewczyny. Zjedliśmy w ciszy
-Bardzo dobre - Powiedział Beniamin oblizując się. Zaśmiałam się - Dobra, ja się będę już zbierał. Wpadnę w przyszłym tygodniu, co?
Beniamin pożegnał się z Y/n i ze mną i wyszedł. Zostałyśmy same. Patrzyłam na Y/n, która wpatrywała się w swój talerz
-Co jest, Y/n?
-Nie, nic - Odpowiedziała cicho
-Słyszałam, że nauczyłaś się dzisiaj jeździć na rowerze
-Tak, nie jeżdżę jak profesjonalista, ale nie jest najgorzej
-A na rolkach umiesz jeździć?
-Nie
-Ja mam jutro wolne. Co ty na to, żebyśmy jutro poszły na rolki? Ja też nie umiem jeździć, więc będzie zabawnie
-Jasne, czemu nie - Odpowiedziała dziewczyna od niechcenia. Postanowiłam dać jej spokój. Zabrałam jej talerz widząc, że już nic więcej nie zje i wsadziłam go do zmywarki.
_ _ _ _ _ _ _
Y/n pov
Szykowałam się do spania. Anna była bardzo miła. Pokój nie był duży, ale nie był też za mały. Leżałam w łóżku i przeglądałam coś na telefonie, kiedy kobieta weszła do pokoju-Wszystko w porządku? - Spytała rozglądając się
-Tak - Odpowiedziałam tylko
Anna przeskanowała wzrokiem pokój. Wszystkie moje rzeczy były już schowane w szafie. Ułożyłam na biurku kilka rzeczy potrzebnych do szkoły. Anna wiedziała, że lubię czytać książki i kupiła mi z Wiktorem duży regał na książki. Kobieta się zdziwiła, kiedy zobaczyła, że książki były tylko na jednej półce
-A gdzie masz resztę książek?
-A, musiałam je zostawić. Nie zmieściły mi się - powiedziałam patrząc na regał. Anna westchnęła i usiadła na brzegu mojego łóżka
-Możemy pojechać do ośrodka i je zabrać
-Nie, pewnie i tak opiekunka je już zabrała i zniszczyła - powiedziałam uśmiechając się smutno
-Jak chcesz, to kiedyś po szkole pojedziemy do galerii i kupisz sobie nowe książki
-Nie trzeba, naprawdę - Powiedziałam nie czując się komfortowo z tym, że Anna miałaby na mnie wydać tyle pieniędzy
-Pogadamy o tym jeszcze, okej? A teraz idź spać, dobranoc - Powiedziała wychodząc. Odetchnęłam z ulgą.
Próbowałam zasnąć przez kilka godzin. Starałam się oswoić z nową sytuacją. Przez cały dzień nie słyszałam żadnych pretensji, nikt mnie nie uderzył, nie krzyczał na mnie. Podobało mi się mieszkanie z Anną. Miałam nadzieję, że to się nie zmieni. Anna mówiła, że to nie jest jeszcze pewne. Kazała mi się nie martwić, ale ja i tak się martwiłam. Bałam się, że wrócę do ośrodka. W końcu po jakimś czasie zasnęłam. Jednak nie był to spokojny sen. Miałam koszmar. Od jakiegoś czasu pojawiały się rzadziej, jednak teraz, będąc w nowym miejscu, najwidoczniej znowu się zaczęły. Rzucałam się na łóżku przez sen. Chyba też coś mówiłam. Nagle usłyszałam głos Anny i poczułam jej rękę na swoim ramieniu. Obudziłam się gwałtownie podnosząc się do pozycji siedzącej. Kobieta patrzyła na mnie z troską w oczach
-Co się stało? Miałaś koszmar?
Spytała skanując moją twarz. Zaczęłam się niespokojnie rozglądać dookoła. Anna widząc moje zachowanie chwyciła moją twarz w dłonie zmuszając mnie do spojrzenia na nią
-Hej, patrz na mnie. Wszystko w porządku. Jesteś bezpieczna
Kiwnęłam lekko głową. Anna wytarła łzę z mojego policzka, o której nawet nie wiedziałam.
-Przepraszam, że cię obudziłam - szepnęłam
-To nic. I tak szłam do toalety - Odpowiedziała równie cicho - Już?
Kiwnęłam głową. Anna puściła moją twarz. Przeczesałam ręką włosy
-Dzięki - Powiedziałam cicho nie wiedząc jeszcze, co powiedzieć. Anna się uśmiechnęła i wyszła
Następnego dnia rano obudziłam się dosyć wcześnie. Była dopiero ósma. Jednak ku mojemu zdziwieniu, kiedy zeszłam na dół, Anna była już przebrana i piła kawę.
-Cześć - uśmiechnęła się
-Cześć - Odpowiedziałam siadając po przeciwnej stronie stołu
-Co chcesz na śniadanie?
-Nie jestem głodna - Odpowiedziałam cicho unikając kontaktu wzrokowego
-Co ci się śniło? - Spytała Anna po chwili ciszy. Właśnie tego pytania chciałam uniknąć
-Co? A, nic ważnego. Nie pamiętam
-Y/n... - Spojrzała na mnie znacząco
-Od czasów porwania miewam koszmary. Ale to nic takiego. Teraz są coraz rzadziej. Nie przejmuj się tym.
-Co ci się śniło? - Nalegała. Westchnęłam głośno i zaczęłam mówić
-Czasami śni mi się, że nie zdążyliście. Że poderżnął mi gardło. Leżę i się wykrwawiam na zimnej podłodze, kiedy wy podbiegacie i nie możecie mi pomóc. Ale dzisiaj śniło mi się coś innego...
-Co? - Spytała cicho. Spojrzałam na nią. W jej oczach było widać przerażenie
-Śniło mi się, że porwał ciebie. Tak, jak mi groził. I że to ja nie mogłam cię uratować. Patrzyłam, jak się wykrwawiasz - Powiedziałam cicho. Nie chciałam jej tego mówić.
-Czemu nie chciałaś już chodzić do psychologa?
-Mówiłam ci, nie chcę o tym rozmawiać z kimś obcym.
-Znam bardzo dobrą panią psycholog. Zapiszę cię do niej
-Nie, proszę. To nic nie da. Byłam już u niejednego psychologa. Jedyne, co robili, to wmawiali mi, że przesadzam, albo że to nic takiego
-To moja dobra przyjaciółka, ona ci pomoże. Proszę, pozwól sobie pomóc - Patrzyłam na Annę, która teraz prawie płakała. Nie chciałam tego, ale postanowiłam jej więcej nie denerwować
-No dobrze. Ale na próbę
-Dobrze
Po ciężkiej rozmowie zjadłam z Anną śniadanie. Okazało się, że czekała a mnie, aż wstanę. Później trochę się nudziłyśmy, zjadłyśmy obiad, a potem Anna postanowiła, że faktycznie pójdziemy na te rolki. Poszłyśmy do garażu
-Nie uważasz, że jest za zimno?
-Zimno ci?
-Nie. Tak tylko mówię. Jest prawie grudzień
-Oj tam. Nie ma śniegu, to możemy jeździć. Przymierz te. To rozmiar 39.
Przymierzyłam rolki, podczas gdy Anna znalazła drugą parę.
-I co?
-Idealne
-Dobra, to wstawaj. Pomogę Ci - podałam Annie ręce i wstałam z jej pomocą. Zachwiałam się i upadłabym, gdyby Anna nie chwyciła mnie w talii. Trzymałam ją za ramiona
-Ciężko na tym utrzymać równowagę - Powiedziałam starając się utrzymać w pionie
-Dobra, czekaj. Ubiorę swoje i jedziemy. Usiądź tutaj, żeby się nie przewrócić.
Usiadłam na starym krześle i patrzyłam, jak Anna ubiera swoje rolki.
CZYTASZ
Anna, Wiktor i...?
RandomWiktor od początku wiedział, że brat Czarka jest niebezpieczny. Ale nie spodziewał się, że jest zdolny do czegoś takiego... Ale może dobrze, że to się stało? Może dzięki temu Anna w końcu będzie szczęśliwa? Spełni się jej marzenie? Akcja się dzieje...