Rozdział 1

3.5K 253 13
                                    

"Gdzie oni są?"-pomyślał Tommy.-"Przecież przed chwilą tam byli. Nie mogli od tak wyparować? Chyba, że... Muszę to sprawdzić".

-JARVIS, odwołaj dzisiejszą konferencje-powiedział wkładając pośpiesznie szarą, sportową marynarkę.

-Ale sir...-odpowiedział robotyczny głos.

-Nie jesteś moją matką, by mi teraz truć... Przekaż mojej asystence, że mam rewolucję żołądkową, bo wczorajszej shoarmie.

-Tak jest sir.

Dwie minuty później siedział już na motorze i pędził w stronę miejsca walki (co nie było takie łatwe zważając na te przeklęte korki).

Wokół Times Square (na którym odbywała się bitwa) stał pokaźny tłum gapiów, którzy są pewnie ciekawi co się stało. Kiedy 22-latkowi udało się przepchać przez niego, zatrzymał go policjant przy barierkach.  

-Witam- powiedział Tommy do sierżanta, pokazując przy tym podrobioną odznakę.- Jestem agent Strong z T.A.R.C.Z.Y. Mam nakaz zbadania tego miejsca.

Policjant przyjrzał się dokładnie plastikowej plakietce.

-Proszę bardzo- powiedział odsuwając przy tym barierkę.- Szybcy jesteście w tej waszej agencji.

Po przejściu przez barierkę zaczął przyglądać się wszystkiemu. Nie mógł ominąć żadnego szczegółu. Miał pamięć fotograficzną pamięć, więc jak go przyłapią i wyrzucą (co na pewno zrobią), będzie mógł "powrócić" umysłem do tej chwili.

Tylko, gdyby było tutaj coś ważnego. Obraz przed nim wyglądał jak po każdej potyczce. Kilka zniszczonych samochodów, pękniętych szyb w sklepach, tryskający hydrant, trochę krwi i ... części robotów. Chłopak włożył ich kilka do swojej torby ("zawszę mogą się przydać w śledztwie"). Nawet jego czujniki w okularach przeciwsłonecznych nic specjalnego nie wykryły. Wróć. Wykryły trochę pozaziemskiej energii. Ale Tommy się na niej nie znał, więc na tamtą chwilę nic mu to nie dało.

-Ładnie tak okłamywać funkcjonariuszy, Stark?- odezwał się znajomy, ciepły głos, na który chłopak  szybko się odwrócił.

Stał za nim starszy mężczyzna ok. siedemdziesiątki, chociaż nie wyglądał na swój wiek. Widać, było jednak, że dużo przeżył. Wokół niego kręciło wielu "facetów (i facetek) w czerni", którzy wykonywali jego rozkazy.

-Agencie Coulson- odezwał się Tommy- ja tylko wam pomagam- spojrzał na zegarek.- Ja tu jestem już od 5 minut i badam ten błysk, kiedy wy się guzdraliście. Jak chcecie to mogę wam złożyć krótki raport: nic tu nie ma, oprócz fragmentów robotów. Koniec, kropka. Nie musicie mi dziękować.

-Jak tak bardzo nam lubisz pomagać do może dołączysz do T.A.R.C.Z.Y.?

-Sorry, ale bycie agentem w tajnej agencji to nie w moim stylu. Chociaż to ciekawa propozycja.

Coulson łagodnie się uśmiechnął.

-Powiedzenie "niedaleko pada jabłko od jabłoni" pasuje do ciebie i Tony 'go idealnie.

Chłopak na to stwierdzenie przewrócił tylko oczami.

-Dobra młody idź już, bo zmienię zdanie, by cię nie zatrzymywać.

Kiedy Tommy już miał iść, Coulson dodał:

-Młody oddaj tylko tą podrobioną odznakę.

-Nie może pan czasami odpuścić- powiedział 22-latek, kiedy szukał jej w kieszeni.- Proszę.

Agent zaczął się jej przyglądać.

-Widzę, że robisz je coraz bardziej dokładne.

Chłopak odszedł wkurzony. Niczego się nie dowiedział, znowu porównano go do ojca oraz już piąty raz zabrano mu odznakę! "Czemu T.A.R.C.Z.A. musi się do wszystkiego mieszać?! - pomyślał- Dobra spokojnie. Muszę pomyśleć. Co by zrobił tata? Hmmm... Tata! Zapytam go co o tym myśli!"


_________________________________________________________________________________

Co o tym myślicie? Dajcie znak, że ktoś to czyta gwiazdkami bądź komentarzami ;)

Peace

Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz