Rozdział 19

1.2K 106 16
                                    

Po kilku godzinach podróży udało im się znaleźć na orbicie. Kiedy kapitan statku, Tommy, zezwolił na odpięcie pasów, wszyscy pobiegli do okien. Większość, poza Eddy'm, nie było nigdy w kosmosie. Co jest raczej logiczne.

Jakieś pół godziny później udało im się dotrzeć do statków Strażników Galaktyki. Podlecieli i weszli do niego przez śluzę. Od razu po wejściu, usłyszeli muzykę z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wyszedł do nich Star-Lord. Zawołał do swoich gości:

-Witamy na najbardziej odjechanym statku kosmicznym w całej galaktyce. Czujcie się jak u siebie. Pamiętajcie mi casa, es su casa*.  Chodźcie za mną- powiedział i machnął do nich ręką. Weszli do większego pomieszczenia, w którym znajdowali się pozostali Strażnicy- A więc... wiecie kim ja jestem. Ta pani w zielonym to Gamora, szop pracz to Rocket, ten napakowany to Drax, a ten drewniany to Groot.

-Jestem Groot- powiedział ostatni i uśmiechnął się do nowo przybyłych. Co wyglądało trochę dziwnie.

-On tylko to zdanie umie powiedzieć, jak coś.

Next-Avengers kiwnęli głowami i Tommy przedstawił swoją drużynę.

-Jak wam się w ogóle leciało? Były jakieś korki po drodze?

-Sorry Peter, nie mamy czasu na grzeczności-stwierdziła Amelia.

-Ok. To jak podzieliliście grupy?

Druga faza planu polegała na rozdzieleniu grupy na dwa statki. Pierwsza, kryptonim "Szept", miała za zadanie po cichu wyeliminować ludzi na swojej drodze, otworzyć cele i wyłączyć silniki statku. Druga, kryptonim "Hałas", ma robić roz...róbę po drugiej stronie statku, aby odwrócić uwagę strażników, kiedy pierwsza będzie wykonywać swoje zadanie. 

-Myślałem, aby w "Szepcie" była Amelia, Anastazja, May, Cassie, Cooper, Roksana i James jako wsparcie- powiedział Tommy.- A wy "Hałasie" to wy, ja i Eddy.

-Mi to pasuje. To lećmy, bo są już niedaleko. 

Część grupy wróciła na ziemski statek, a Tommy i Eddy zostali z Strażnikami Galaktyki. Star-Lord miał rację, bo nie zajęło im dużo czasu na dolecenie w miejsce, gdzie trzymano Avengers. Nadlecieli od przodu, a "Szept" w okolicach magazynu. Kiedy wylądowali w hangarze statku, pół-Asgardczyk zwrócił się do pozostałych.

-A jak mamy zrobić tą rozróbę?

-Po prostu bij wszystko co się rusza, a jak będą strzelać to uciekaj- odpowiedział Rocket.

-Zaufaj nam. Jesteśmy w tym specjalistami- stwierdziła Gamora.

-Jestem Groot.

-Aha.

Quill otworzył drzwi pojazdu i wybiegł razem z resztą Strażników. Tommy zasłonił twarz maską z swojej zbroi i zrobił to samo. Eddy wzruszył ramionami i też wybiegł. 

Po chwili przestał wiedzieć co się dzieje. Rocket siedział na barana Grootowi i strzelał do strażników. Star-Lord biegał dookoła i robił to samo. Gamora za to, waliła mieczem każdego kto się do niej zbliży. Stark w ogóle gdzieś latał nad nimi i strzelał z repulsorów we wszystko. Eddy machał mieczem na lewo i prawo oraz próbował stworzyć błyskawicę. Czasami mu na treningach to wychodziło. Niestety podczas rozróby, nie potrafił przywołać najmniejszej iskierki.

Kilka minut później, druga grupa wleciała do magazynu. Po wyjściu z własnego pojazdu wszyscy się rozproszyli. May, Roxy i Cooper pobiegli szukać więzienia. Cassie się zmniejszyła i pobiegła do kanałów wentylacyjnych, aby zrobić to samo. Anastazja za to gdzieś zniknęła, nikomu nic nie mówiąc. Amelia i James zostali sami, więc stwierdzili, że pójdą szukać "kajuty kapitańskiej". 

Dziewczyny i Cooper okazali się bardzo zgranym zespołem. Szybko przemieszczali się po statku. Pierwsza szła May, która przyczepiła się do sufitu i strzelała pajęczą siecią do strażników, kiedy była nad nimi. Następnie przychodził Cooper, który "przymocowywał" ich do ścian strzałami wystrzelonymi z łuku. Ostatnia była Roksana, która małą dawką prądu ich porażała, żeby się nie zawołali wsparcia. 

Przez większość czasu ten plan działał, aż stanęła im na drodze większa grupa. Mieli mały problem, dopóki z kanału nie wyleciała Cassie. Powiększyła się do dosyć dużych rozmiarów i kopnęła ich z całej siły. Poprzewracali się jak kręgle, a May przymocowała ich mocno do podłogi.

-Ee... Dzięki- powiedział Cooper.

-Proszę- odpowiedziała dziewczyna.

-Chcesz iść z nami?

-Czemu nie? Biegam po tej wentylacji i nic nie mogę znaleźć. 

Tak więc, biegli teraz razem i skutecznie zbliżali się do miejsca, gdzie znajdą Mścicieli. Skończyli szukać ich, kiedy znaleźli się pod wielkimi, metalowymi, zabezpieczonymi drzwiami. Nie wyglądały na takie, które łatwo otworzyć.

-Zakład o 10 $, że tam trzymają naszych rodziców?- zaśmiał się Barton.

-No gorzej nie dało ich się ukryć- stwierdziła Roxy.- Przecież ich w ogóle nie widać. 

-Ale jak je otworzyć?- zapytała Cassie

-Mogę spróbować zrobić spięcie prądem. Albo lepiej PODPALIĆ.

-To nic nie da- stwierdziła May.- Na razie powiadommy resztę... Halo? Tu Spider-girl. Odbiór.

-Tu Iron girl. Odbiór- usłyszała w słuchawce. 

-Znaleźliśmy klatkę. Nie możemy jej otworzyć. Odbiór.

-Zaraz się tym zajmę. Jestem u kapitana. Odbiór.

-To my czekamy. Bez odbioru. 

W tym samym czasie, kiedy tamta czwórka przedostawała się wgłąb statku, po wielu trudach, Amy i Jamesowi udało się dostać do "kajuty kapitana". Szybko uziemili znajdujących się tam kosmitów.

-James, stań na czatach- krzyknęła dziewczyna i podchodząc do panelu sterowania. Usłyszała głos May w słuchawce i rozpoczęła z nią krótką rozmowę. Po jej zakończeniu, znowu odwróciła się do Rogersa.- Nasi znaleźli więzienie. Teraz trzeba tylko im otworzyć drzwi- zaczęła szybko klikać na panelu. Na jednych z ekranów, pojawił się obraz drzwi, o których mówiła Parker.- Sezamie, otwórz się!- zawołała i wcisnęła ostatni przycisk. Na ekranie zauważyli, że drzwi się otwierają.



________________________

*Mi casa, es su casa- po hiszpańsku: "Mój dom, jest twoim domem"

________________________

Witamy w 2016 roku!

Akcja przyspiesza. Nikt nie wie co się dzieje. 

Czas jest ulotny. Wszystko ma kiedyś finał.

Czytelnicy (może) cieszą się tym co się dzieje.

Autorka jara się tym co będzie.

Nie wie też co właśnie pisze.


Peace ^,^


Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz