Rozdział 7

1.8K 134 18
                                    

Sala treningowa to dużych rozmiarów pokój. Jej ściany zostały pokryte twardym metalem, po serii treningów Thora z resztą Avengers. Na jednej ścianie znajdowało się wysoko okno "kontrolki". Można w niej było oglądać osoby na sali oraz ustawiać poziom i tryb treningu.

Po piętnastu minutach wszyscy stawili się w kontrolce. Amy siedziała na jednym z krzeseł i przyglądała się repulsówkom. Nie mogła uwierzyć, że je ma. Materiał z którego zostały wykonane był delikatny, ale wyglądał na trwały. Same repulsory były podłączone małymi przewodami, wszytymi w strój, do małego reaktora łukowego w pasku.

-To kto chcę iść się pobawić pierwszy?- obudził ją z zamyślenia James. Dziewczyna szybko na niego spojrzała. Tak jak wszyscy, był ubrany w swój kostium, który przy okazji świetnie podkreślał jego mięśnie. "Od kiedy on jest taki przystojny?"-pomyślała.-"Czy ja na serio o tym pomyślałam? Ogarnij się dziewczyno"- skarciła się w myślach.

-Panie przodem- wskazał Cassie Cooper.

-Proszę bardzo Coop- odpowiedziała Amy.- Możesz iść pierwszy.

-Ale ja.... nie... No ok.

Cooper wziął łuk i udał się do windy, aby zjechać na salę.

-Cooper włączyć ci najprostsze ustawienia?- powiedział Tommy przez mikrofon.

-Nie dzięki. Włącz średnie, z naciskiem na strzelanie i parkour.

-Jak chcesz...

Z podłogi zaczęły wysuwać się różnej wielkości bryły, a chwilę później z ścian małe, ale szybkie roboty. Zaczął biec w kierunku większego skupiska robotów. Przeskoczył sześcian robiąc salto, strzela z łuku i trafia. I znowu. Bieg, odbicie od ściany, strzał i kolejnego robota nie ma. Powtarzając ciągle cykl i zmieniając co chwilę sztuczkę, udaje mu się pokonać wszystkich małych przeciwników.

Wszyscy w kontrolce nie mogli uwierzyć swoim oczom, że Cooper, chłopak pracujący jako mechanik, umie coś takiego. Kiedy Barton wjechał windą z powrotem na górę zdziwił się, że wszyscy na niego się gapili.

-O co chodzi?

-Nie mówiłeś, że jesteś taki dobry- powiedziała Cassie.

-Mówiłem, że dawno nie strzelałem z łuku i kiedyś mi lepiej to wychodziło. Nie wszystkie roboty udawało mi się trafić za pierwszym razem.

-A parkour? Nie mówiłeś, że jesteś w nim mistrzem- powiedział James.

-Parkour trenuje nie przerwanie od 10 roku życie. Zawsze wolałem to od łucznictwa.

-Ale i tak z ciebie świetny parkourujący łucznik.

-Parkouring Archer. Niezła nazwa. Od dziś to mój pseudonim.

-Ok. Kto następny?- zapytał Tommy.

-Może ja- odpowiedziała Cassie i weszła do windy. Tommy zaczął wciskać różne rzeczy na panelu sterowania, dzięki czemu bryły wsunęły się w podłogę, a z ściany wyszły androidy.

Trening Cassie nie był już tak spektakularny, jak Coopera. Najpierw próbowała walczyć, zmniejszając i szybko się powiększając, ale jej to nie wychodziło. Więc powiększyła się i zaczęła miażdżyć roboty.

Kiedy wróciła do kontrolki, walnęła się szybko na najbliższe krzesło i powiedziała:

-Jeśli chodzi o pseudonim, to możecie mówić na mnie Stature.

-Stature?- zdziwiła się Amy.

-A coś nie tak z nim?

Następną osobą, był Eddy. W walce potwierdził swoje pochodzenie. Jego siłę można spokojnie porównać do Asgardczyków. Z łatwością pokonywał następne androidy, przecinając je mieczem.

Po wejściu do kontrolki, Tommy zawołał do niego.

-Niezła robota Asgardzki Rycerzu.

-Że co proszę?

-No co? Przecież jesteś rycerzem.

-Aha.

-James zbieraj cztery litery na salę. Teraz ty.

Rogers wszedł niezbyt pewnie do windy, gdyż miał malutki problem. Nie umiał włączyć przyczepionej do nadgarstka tarczy. Nie mógł znaleźć na niej żadnego guziku lub innego włącznika, aż powiedział "włącz się ". "Technologia Starka...Zapomniałem, że działa tylko na głos". Kiedy wszedł już na salę, nikt nie wiedział o jego problemie.

Chociaż walka dosyć dobrze mu szła, widać było, że miał problem z tarczą. Nie był do niej przyzwyczajany oraz nie mógł jej "odczepić" od nadgarstka. Ale koniec końców pokonał większość robotów.

Kiedy wszedł do kontrolki, Amelia stwierdziła, że do stopnia kapitana mu daleko, ale może być "Pułkownikiem Ameryką".

Wisienką na torcie tego dnia, był sparing bliźniaków. Na pierwszy rzut oka pojedynek wydawał się nie równy. Pełna zbroja kontra same repulsory.

-Zakład o 10 $, że Amelia wygra- powiedział Cooper.

-Ale Tommy ma całą zbroję, co daję mu większe szanse- stwierdził Eddy.

-Nie widziałeś Amy w akcji.

W tym czasie na sali Amelia robiła sobie krótką rozgrzewkę, podśpiewując sobie "Je...stem...  Iron Girl... Raz i dwa pokonam cię!". Po drugiej stronie sali Tommy próbował obliczyć swoje szansę na wygraną, a wyglądały one tak: 1:60. Nie specjalnie mu to pomogło.

-Zaczynasz walczyć Iron Lad, czy mam cię nazywać Iron Chicken?!- krzyknęła do niego.

Bez zbędnych przedłużeń Tommy wzniósł się w górę i zaczął w nią celować. Amelia podskoczyła, zrobiła gwiazdę w powietrzu odbijając się repulsorami, dzięki czemu ominęła strzały. Następnie ona strzeliła w niego, on ominął. I tak w kółko. Ciągle jedna osoba strzelała, a druga omijała promień repulsora. Jednak po chwili zaczęli w siebie trafiać.  Wszystko się działo strasznie szybko. Po pięciu minutach Tommy leżał na ziemi, a Amy się śmiała.

-Widzisz. Ja zawsze wygrywam.

Dziewczyna udała się w stronę windy... i nagle poczuła ból w nodze. Spojrzała za siebie i Tommy już wstał. Sparing rozpoczął się na nowo. Ale to już chyba nie był sparing, tylko prawdziwa walka.

-Oni zaraz się pozabijają!- krzyknęła Cassie.-James zrób coś!

-Próbuję coś zrobić!- odpowiedział, podczas wciskania różnych przycisków.

-Ja to zrobię lepiej.

Lang pobiegła do niego i zaczęła też wciskać guziki na chybił trafił. Cooper westchnął. Wyjął z kołczanu strzałę-fajerwerkę i poszedł do windy. Kiedy otworzyła się na dole szybko strzelił strzałę pomiędzy nimi, co odwróciło ich uwagę. Następnie wyjął strzały z siatkami i strzelił w każdego osobną. Kiedy byli uziemieni, reszta była już na dolę. James zaczął ich oglądać. Amy miała dosyć dużą ranę na nodze . Nie mogła chodzić, więc wziął ją na rękach na oddział szpitalny w Avengers Tower.

W tym czasie Eddy wcisnął guzik na zbroi Tommy' go, który otworzył hełm.

-Czy właśnie zrobiłem coś bardzo złego Amy?

-Tak, stary. Ma niezłą ranę na nodze- odpowiedział mu Cooper.

-To super... Ktoś głodny? Mogę zamówić pizzę, albo...

-Ty tak na serio?- zdziwił się Eddy.

-Tak. A co nie lubisz pizzy?

-Twoja rodzona siostra ma ranę w nodze. Leje się z niej krew. Przez ciebie. A ty nic?

-To Amy. Szybko się wyliże. A teraz przepraszam, bo muszę naprawić zbroję. Trochę się zepsuła podczas "sparingu".


______________________________________________________

Ahoj!

I sparingu chyba nikt nie wygrał. Możemy uznać, że to był remis? Tak? To świetnie.

W mediach macie zacny filmik. Tak widzę trening/pokaz umiejętności Coopera Barton.

Peace.

Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz