Rozdział 11

1.6K 109 9
                                    

O wyznaczonym czasie wszyscy zebrali się na dachu Avengers Tower i wsiedli do quinjetów. W jednym pilotem był James, a w drugim Tommy. Nie pytajcie gdzie on się nauczył latać, bo się nigdy tego nie uczył . Ale reszta o tym nie wiedziała, więc cichać.

Cooper rozłożył się na fotelu i próbował się zdrzemnąć, ale nie mógł tego zrobić. Ciągle myślał o Budapeszcie. Przypominał sobie historię, którą opowiedział mu ojciec. Na samą myśl o niej czuł dreszcz przechodzący po całym ciele. Bał się, że w Budapeszcie czeka na nich pułapka.

Po trzy godzinnym locie, wylądowali wreszcie w jakiejś dzielnicy przemysłowej w Budapeszcie. Wokół nich znajdowały się stare fabryki i magazyny. Słońce chyliło się powoli ku zachodowi i część pracowników wracała już do domów.

-Jakiś dziwny sygnał dobiega z tego budynku- wskazał Tommy na opustoszały magazyn.- Chodźcie to sprawdzić.

Eddy wyjął miecz z pochwy, a Barton nałożył strzałę na cięciwę i ruszyli w wskazanym kierunku. Na drzwiach znajdowała się kłódka. Stark przestawił repulsory na fale soniczne, dzięki czemu mógł ją w prosty sposób wyłamać.

-Czy włamywanie się na czyjąś posesje nie jest przypadkiem karalne?- rzekł Eddy.

-Przecież widzisz, że jest opuszczony- odrzekł Cooper.

-Do tego my się nie włamujemy- stwierdził Tommy zdejmując kłódkę.- Nie będziemy przecież niczego kraść.

Otworzył drzwi i weszli powoli do budynku. Jak przypuszczali znajdowały się w nim sterty pustych skrzyń, pajęczyn i kurzu. Prawdopodobnie nikt nie wchodził tam od lat. Ale Cooper myślał inaczej. Odkąd wszedł do środka czuł na sobie czyiś wzrok. Jednak jego uwagę szybko przykuło coś innego. Na jednej skrzynce znajdowało się małe urządzenie. Stark podszedł do niego i zaczął je skanować.

-To z niego dochodzi ten dziwny sygnał.

-Ktoś chciał zrobić nam kaw...- urwał Eddy. Nagle ktoś uderzył go mocno w plecy, przez co się przewrócił. Choć był półbogiem, nie miał tyle sił co Thor i nie mógł tak szybko się pozbierać. Stark się odwrócił i poczuł, że ktoś siedzi na jego plecach. Po chwili jego zbroja była zablokowana. Cooper napiął prędko strzałę na cięciwie. Usłyszał, że ktoś się do niego skrada i chce go podciąć. Odskoczył szybko i chciał tej osobie przywalić, ale ona zniknęła. Nie minęła sekunda i zauważył kątem oka rudowłosą dziewczynę biegnącą w jego stronę. Strzelił do niej, a ona w porę odskoczyła. Wyjął kolejną strzałę, ale dziewczyna zdążyła go przewrócić kopniakiem w klatę. Siła jej uderzenia odrzuciła go w stronę skrzynek, z których nie mógł wstać.

-Oj Cooper... Tyle lat minęło, a ty się niczego nie nauczyłeś- powiedziała z rosyjskim akcentem jego przeciwniczka. Siedziała teraz na wielkiej skrzyni i mógł się jej bardziej przyjrzeć. Miała zakrytą twarz maską. Długie ciemno-rude włosy opadały na jej czarny obcisły kostium. Na ramieniu miała naszyte logo T.A.R.C.Z.Y.

Po dwóch minutach zbroja Tommy'go znowu zaczęła działać. Pomógł wstać chłopakom i trzej stanęli przed nią. Ona nadal siedziała sobie spokojnie.

-Możesz nam powiedzieć kim ty w ogóle jesteś?- powiedział pierwszy Eddy.

-Albo jak nas trzech pokonałaś?- wtórował mu Stark.

-Sztuczki zabójczyń.

-CO?

-Sztuczki zabójczyń. Głuchy jesteś?...Zapomniałabym o manierach. Przecież w towarzystwie nie można nosić okryć głowy.

Zdjęła swoją maskę, ukazując swoją twarz. Miała typowe rosyjskie rysy twarzy i była blada jak ściana. Bartonowi kogoś ona przypominała. Kogoś z dzieciństwa.

Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz