Rozdział 13

1.4K 109 12
                                    

Po przylocie do Nowego Jorku obu drużyn, Tommy wziął Jamesa na bok.

-Masz szansę, aby odpłacić się za swój grzech, czyli wstąpienie do T.A.R.C.Z.Y.

-Tommy wiesz, że teraz T.A.R.C.Z.A. jest inna. Przede wszystkim...

-A więc chcesz moje rozgrzeszenie?

-A czy ty przypadkiem nie mówiłeś, że "jesteś zdeklarowanym ateistą od urodzenia"?

-Jak chcesz. Mogę iść po Bartona, ale on...

-Mów czego chcesz.

-Musimy pójść po jeszcze jedną osobę. Powiedzmy jednak, że może ona nie współpracować, więc potrzebny jest mi ktoś "miły".

-Gdzie znajduje się ta osoba?

-Nie jesteś przypadkiem głodny?

***

May potwornie się nudziła. Zamiast szukać jakiś informacji o miejscu gdzie więzi się jej ojca, ona musiała stać na kasie w prawie pustym McDonaldzie w Queens. Bar znajdował się przy Midtown High School i przez cały rok szkolny przychodzą tu tylko uczniowie. Tego dnia siedziało tylko w kącie, kilka osób z szkoły letniej, które urządziły sobie bitwę na frytki i ketchup. "Świetnie."- pomyślała- "Szef się znowu na mnie wpieni za ten bałagan". Pracowała tam tylko po to, aby zarobić na studia. Inaczej prędko rzuciłaby tą pracę.

Kiedy prawie doszła do sześćdziesiątego poziomu w "Heroes Tap", poczuła mrowienie w okolicach tyłu głowy. Pajęczy zmysł zawsze ostrzegał ją kilka sekund przed wejściem menagera. Wyłączyła szybko holofon i włożyła go do kieszeni. Otworzyły się drzwi i weszło przez nie dwóch facetów. Obaj byli ubrani w bluzy, długie spodnie, baseballówki i okulary pilotki. Jeden był wysokim blondynem, a drugi był niższym od niego brunetem. Niski podszedł do niej.

-Witam w McDonald's. Chętnie przyjmę pańskie zamówienia- powiedziała znudzonym głosem.

-Prosimy dwa BigMacki, duże frytki, dwie mały kawy oraz ciastko jabłkowe.

Dziewczyna leniwie wciskała guziki na panelu zamówienia. "Skądś znam głos tego gościa"- zastanowiła się- "Avengersów nie ma, więc kto to może być? Oby nie ktoś kto walczył z tatą."

-Czy to wszystko?

-Tak- powiedział spokojnym głosem i szybko dodał- Tylko żadnych pająków w zestawie, jeśli można prosić, panno Parker.

May przeszedł dreszcz. Zaczęła szybko szukać w kieszeni sieciowodów, nie zdejmując wzroku z tego faceta. W tym czasie niski opsunął swoje okulary na tyle, by dobrze było widać jego oczy i uśmiechnął się. Ale to nie był zwykły uśmiech. To najbardziej znany uśmiech na świecie, który oznacza "I tak jestem od ciebie mądrzejszy". Dziewczyna spojrzała na grupkę z szkoły letniej i zbliżyła się do chłopaka.

-Stark, co ty tu kurna robisz?

-Musimy porozmawiać, ale nie w tym miejscu. Musimy na razie zachować pozory. Powiedz ile płacę i podaj to jedzenie.

-15 dolarów, proszę.

Podaj jej pieniądze i ona zaczęła pakować jedzenie do papierowej torby. Zastanawiała się czego od niej może chcieć Tommy Stark. W całym życiu zamienili ze sobą może kilka zdań. Można powiedzieć, że bardziej zna go z mediów, które tak go kochają. May podała mu jedzenie, a ten szepnął do jej ucha:

-Przyjdź za 5 minut na parking- i wyszedł z drugim gościem z baru.

O umówionym czasie wyszła na parking. Nie trudno było domyśleć, który ich był samochód. Na końcu parkingu stał niebieski, sportowy kabriolet. Obaj stali oparci o niego i jedli hamburgery. Kiedy podeszła bliżej rozpoznała drugiego faceta. Był to James Rogers. Dawał jej kiedyś korki z angielskiego.

-Dobra Stark. Mów czego chcesz.

Tommy wyjął z torby chusteczki i wytarł sobie usta z ketchupu.

-Mam dla ciebie okazję nie do odrzucenia. Tworzymy nową grupę Avengers. Będziemy ratować rodziców. Chcesz dołączyć?

May pomyślała nad tym. Była to kusząca propozycja. Uważała, że to nawet dobry pomysł. "Nie ma jednak nic za darmo".

-A jaki jest haczyk?

-Nie ma żadnych haczyków.

-A osoba o nazwisku Barton jest w tej drużynie?

-No... Eee... Można tak powiedzieć. To jak?

-To ja podziękuje.

-Co? Czy ja się przesłyszałem? Ty...

-Ja nie chce dołączyć.

Tommy zrobił zdziwioną minę. Nie mógł uwierzyć, że ktoś odmawia taką propozycję. Nie wiedział jednak, że May tak naprawdę chciała dołączyć. Musiała jednak zobaczyć jaką zrobi on minę.

-May- odezwał się James. - Jesteś tego pewna?

-Tak. No wiesz, muszę teraz zaopiekować się mamą. Jest zdruzgotana tym co się stało. Ona się teraz tylko odzywa jak czegoś chce. To nie jest normalne. Do tego, no wiecie, praca. Szef nie da mi wolnego po miesiącu pracy.

Stark podrapał się po brodzie. Myślał nad jakimś rozwiązaniem.

-A gdybym dał ci pracę w Stark Ind.? Mamy teraz letnią akcję z płatnymi stażami. Dobrze płatnymi stażami.

May popatrzyła w niebo i pokręciła nogą.

-No nie wiem czy to mnie przekonało. A co z Bartonem?

-Nie będziecie musieli się często widzieć, a tym bardziej rozmawiać.

-Hmm... No dobra. Napiszcie mi na Facebooku, kiedy macie "zbiórkę".

-Czyli mówisz tak?

Dziewczyna pokiwała głową.

-A teraz wybaczcie panowie. Muszę już wracać do domu, bo mama będzie się martwić, że kolejna osoba, którą kocha zniknęła.

________________________________________

"Well, I'm back, Yes I'm back  in black"- AC/DC, "Back in black".

 Dwa tygodnie od ostatniego rozdziału? Kocham szkołę przez którą nie mam czasu na nic.

Btw. Dziękuje bardzo za 2 tysiące wyświetleń! Kocham Was! Łapcie kotełka: ^.^

A teraz ogłoszenia parafialne:

Chciałam Was poinformować, że niedługo pojawią się nowe one-shoty w "Next-Avengers: Kolekcja One-shotów". Więc jak ktoś jest zainteresowany jakim ojcem jest Tony Stark, albo na jakie pomysły potrafiło wpaść nasze ukochane rodzeństwo geniuszy, to zapraszam. Na razie jednak są tam tylko 2 one-shoty średniej jakość. Jeden o Jamesie , a drugi o Anastazji Romanoff.

Peace ^.^



*SPOILERS SWEETIES*

-"No to zaczynamy poważny trening..."

-"Dziewczyna mnie bije!"

-"Bez swoich zabawek jesteś słaby..."

Domyślacie się kto jakie będzie wypowiadał te cytaty?




Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz