Rozdział 16

1.4K 109 6
                                    

Był piątkowy wieczór, więc nasi młodzi bohaterowie zajmowali się swoimi sprawami. May Parker leżała na ziemi, a nogi miała położone na fotelu. Przyglądała się co robili inni. Amy, Cassie i Roxy siedziały przy barku i o czymś rozmawiały chichocząc. Obok nich stał Barton, który próbował żonglować, robiąc przy tym z siebie pajaca. "Ciekawe czy to zamierzony efekt, czy tylko udaje?" - pomyślała. Na kanapie rozłożył się James. Oglądał jakiegoś starego "Bonda" w telewizji. "James, ogląda film o Jamesie. Co za ironia." Niedaleko niego siedział Eddy, który czytał książkę historyczną. "Przynajmniej się czymś interesuje poza siekaniem kukł treningowych." Starka i Romanoff nigdzie nie było widać. Tommy musiał iść coś zrobić w pracy, bo po "Wielkim pufnięciu" rada nadzorcza uznała, że nie chcą męczyć jego mamy i teraz na niego spadają wszystkie obowiązki. A Ania? Ona woli posiedzieć z laptopem w swoim pokoju. "Jak kto woli."

May zastanawiała się w sumie po co ona tam siedziała. Mogła pójść do domu i... no właśnie. Odkąd jej tata zniknął w domu zrobiło się cicho. Jej mama zamknęła się w sobie i z nikim nie rozmawiała. Jak May wracała do domu widziała ją najczęściej smutną leżącą na kanapie. Dziewczyna nie miała ochoty widzieć ją w tym stanie. To pewnie dla tego siedziała w tamtym pomieszczenie z ludźmi, których znała ledwo kilka tygodni.

Kiedy Parker już miała wstawać z ziemi i wracać do domu, do salonu wbiegł Tommy.

-Ludzie!- zawołał wesoło.- Mam coś co może was zainteresować. JARVIS wznów transmisje wideo A832.

-Tak jest, sir.- odpowiedział elektroniczny lokaj. Na środku sali pojawił holoprojektor. Wszyscy odwrócili się w jego stronę. Po chwili wyświetlił on twarz jakiegoś faceta. Miał on może z 40 lat. Był ubrany w bordową kurtkę i ciemną koszulkę. Wyglądał na zniecierpliwionego.

-Przepraszam, że musiałeś czekać, ale byłem w pracy- zaczął się tłumaczyć Tommy.- Musiałem dojechać stamtąd do Avengers Tower, a są dzisiaj straszne korki...

-Możesz przestać biadolić i przejść do rzeczy- przerwała mu Amy.

-To twoja siostra?- zapytał Starka tajemniczy jegomość. Chłopak pokiwał głową.- Kurczę, ale wyrosłaś. Jak ostatnio cię widziałem byłaś małym dzieckiem, a teraz jesteś już dorosła panna.- Amy zarumieniła się.

-Może ktoś łaskawie powiedzieć, kto to jest do cholery?- zapytała Roksana.

-Oto samozwańczy Strażnik Galaktyki, Peter Quill, znany też jako Star-Lord- odpowiedział James.

-Dziękuje za przedstawienie mojej osoby, ale z "samozwańczym" przesadziłeś. Jednak z względu na okoliczności, wybaczam ci. Wracając... co ja miałem powiedzieć?

-Miałeś przekazać to co udało ci się wyciągnąć od tego faceta z Skaro- powiedział kobiecy głos po stronie rozmowy Star-Lorda.

-No tak. Dzięki Gam. A więc kiedy dostaliśmy od Tommy' go tą wiadomość...

-Jestem Groot.

-Mówi, że masz oszczędzić sobie tą opowieść, bo i tak nie chcą tego słuchać- odezwał się nagle lekko skrzeczący męski głos.

-Krócej ok. Poszliśmy po wskazówkach jakie znaleźliśmy i tak dotarliśmy na planetę Skaro. Znaleźliśmy tam jednego z najmądrzejszych kosmofizyków. Zbadał próbkę tej energii i udało mu się określić, że są one wydzielane z paliwa flunoktelinowego. Nie jest ono już powszechnie używane, bo jest nie ekologiczne. Tak w kosmosie też są ekolodzy. Wracając. Ten fizyk powiedział, że urodził się na planecie na której używało się tego rodzaju paliwa. Niestety ta planeta została zniszczona kilka lat temu przez kosmicznych bandytów zwanych Skuliwity...

-Skuliwitidapilitycy- poprawiła go "Gam".

-Dziękuje, znowu. Więc ci bandyci atakują inne planety, kradną wszystkie cenne rzeczy, a na koniec wysadzają ją. Policja NOVA od lat próbuje ich złapać, ale za każdym razem zmieniają statki. Są nieuchwytni.

-Dobra, ale co to ma do naszych rodziców?- zapytała Cassie.

-Nie daliście mi skończyć. Ci "Skuli-czy jak im tam było" mają taką strategię, że wcześniej porywają z planety, którą chcą złupić, tych co mogliby im przeszkodzić. Przetrzymują i próbują dowiedzieć się od nich wszystkiego na temat miejsca ataku.

-Czyli, ile ma dana planeta wojska, broni i cennych surowców?- zauważyła May.

-Trafiłaś w sedno.

-Więc jest szansa, że nasi rodzice...- powiedziała Cassie załamując głos.

-Żyją? Jest bardzo duża na to szansa, bo zapomniałem dodać, że ich statek leci ku Ziemi.

Wszystkich zamurowała ta wiadomość. Od czasu ich zniknięcia minęło już dużo czasu i zaczęli powoli przyzwyczajać się do nowej rzeczywistości. Kiedy jednak pojawiła się nadzieja we wszystkich coś pękneło. Jakby pojawiła się dawna rana. Nikt nie mógł wydusić z siebie ani jednego słowa.

-W sumie to logiczne- stwierdziła Amelia po chwili ciszy.- Mścieciele są znani w kosmosie jako wielcy wojownicy. To nie dziwne, że chcieli się ich pozbyć.

-No to co robimy?- zapytał Cooper.

-Prze... ne info...do Tom.. Ku... coś....ywa. To ja... cze. Do usły...

Kiedy rozmowa się skończyła nikt nie wiedział co myśleć. Wszyscy wlepili wzrok w Tommy'go, który dotychczas siedział cicho. Chłopak westchnął, przeciągnął ręką po włosach i zaczął szybko swój wywód:

-Dobra, kiedy już wiemy wszystko musimy zacząć planować odbicie rodziców. Amelia, Rogers, Odinson i Lang, chcę was widzieć w sali konferencyjnej za pół godziny. Barton leć po Romanoff i spróbuj jej to streszcić. Ją też chce widzieć w sali. Reszta niech się lepiej wyśpi, bo jutro atakujemy.

Po tych słowach, wyszedł z pokoju.

____________________

Siemanko!

Mówiłam, że napisze jeszcze w listopadzie i napisałam. Jej!

Więc akcja zaczęła nabierać tempa. Jeszcze kilka rozdziałów i będzie prawdopodobnie koniec tej części. :-( Ale pamiętajcie, że zawsze może być sequal. ;-)

Btw. Ostatnio zaczełam prowadzić z @Ninja_Shanelle bloga o grach i aplikacjach mobilnych, więc jak ktoś przypadkiem to lubi może znaleźć "Kosmetyczka Aplikacji" na Facebooku. "Kosmetyczka" jest na bloggerze, ale przez Google jej nie znajdziecie :-p

Peace ^,^

Next AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz