2

553 19 22
                                    

Luna

Widziałam wszystko co ojciec robił od momentu wejścia do kasyna. Nienawidziłam tego, ale byłam spragniona i głodna jadłam cztery dni temu. Chociaż mówiłam mu co ma robić nie zapamiętywała tego, nienawidzę kart  i grania, ale nie mam wyboru. Widziałam jak gdzieś go zabierają, widziałam mężczyznę był wysoki i dobrze zbudowany. Miał ciemne włosy chyba czarne, szarno niebieskie oczy i bliznę na lewym policzku. Czasami widziałam kolory wokół ludzi, a przynajmniej kiedyś tak było. Cały czas widziałam co robią z moim ojcem, widziałam moment kiedy weszli do domu. Bałam się nie wiedziałam czego ode mnie chcą, ojciec nie raz straszył mnie, że jeśli nie będę posłuszna zacznie przyprowadzać mężczyzn aby robili ze mną co zechcą.

Teraz ten mężczyzna z gabinetu, który przedstawił się mojemu ojcu jako Amerigo Barone klęczy przede mną pisząc coś na telefonie. A ja siedzę owinięta jego marynarką, która była miła w dotyku on mi ją dał. Nie lubię czyjegoś dotyku od kiedy ojciec zaczął mnie bić. Zauważył moje wzdrygnięcie na szczęście nie robił nic więcej. Nagle uświadomiłam sobie, że ktoś jeszcze ma tu przyjść ma być ich tu więcej! Nie, nie chce! Chwyciłam go za rękaw koszuli i szarpnęłam chcąc zwrócić jego uwagę. Spojrzał na mnie z nad telefonu, teraz widziałam lepiej jego oczy. Nie są szare z błękitem, a białe z domieszką niebieskiego. Były piękne. Dotknełam jego twarzy badając skórę i bliznę która wcale go nie szpeci, przymknął oczy marszcząc brwi. Chyba mu się nie podobało więc zabrałam rękę, a on otworzył oczy, wskazałam ręką na jedną z belek przy skodach. Tam na chaczyku wisiał klucz do bransolety, którą miałam na nodze.

Amerigo spojrzał w skazanym przez mnie kierunku, wstał i podszedł do schodach. Chwycił klucz w dłoń i zacinał ją.

- one cały czas tu były. - powiedział głębokim głosem patrząc na mnie. Pokiwałam głową potwierdzająco. - kazał ci na nie patrzeć wiedząc, że nie masz szans ich dosięgnąć i się uwolnić. - spościłam głowę na moje kolana. - co za skurwiel! Będzie zdychał w mękach. - powiedział ruszając znów do mnie.

Ukucnął przy mnie delikatnie chwytając moją stopę. Nie spodziewałam się po kimś takim takiej delikatności, ale nie mi oceniać. Domyślam się, że jest niebezpieczne człowiekiem, a ja dzięki ojcu jestem teraz skazana na jego łaskę. Poczułam ból i zapiszczałam jak mocniej chwycił mnie nieco mocniej za nogę.

- no już jeszcze chwilę. - powiedział spokojnie. - wiem, że cię boli ale to konieczne niedługo będzie lekarz i cię opatrzy - dodał, lekarz mnie? Nie pamiętam kiedy ostatni raz był w domu poza piwnicą, a teraz ma mnie zobaczyć ktoś obcy znów.

Po chwili nie czułam już cieżaru bransolety. Spojrzałam na nogę łańcuch lerzał obok powoli podniosłam nogę do góry i w prawo i lewo. Nie mogłam uwierzyć, że jestem wolna. Był mały problem rana wokół kostki zaczęła bardzo krwawić. Amerigo sięgnął ręką do marynarki, która nadal miałam na sobie i wyjął z kieszeni bawełnianą chusteczkę oczywiście czarną. Obciążał ja delikatnie ranę. Nagle usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach wystraszyłam się i znów cofnęłam pod ściane. Na dół zszedł facet nieconiejszy od Amerigo też był ubrany na czarno.

- szefie, szew wybaczy ale dzwonił Ugo i mówił, że po drodze był wypadek i nie może przyjechać. - powiedział szybko.

- cholera no trudno, w takim razie Daniel idź do Viktora i odpalcie samochód, pojedziemy do kliniki. - powiedział i znów spojrzała na mnie. - no mała zabieram cię stąd, pozwolisz mi? - zapytał, a ja tylko pokiwałam powoli głową.

Na moją zgodę powoli objął mnie ramieniem i chwycił pod kolanami. Podniósł jakbym nic nie warzyła chociaż sądząc po tym ile jadłam to nie było to wcale dziwne. Kiedy Amerigo podszedł do niejakiego Daniela ten wystawił w naszą stronę butelkę z wodą. Od razu ją chwyciłam i odkręciłem jak tylko poczułam sam wody nie mogłam przestać jej pić. Jesz za nim wyszliśmy z piwnicy ja wypiłam całą butelkę, kiedy skończyłam ciężko oddychalam. Na korytarzu było cicho nie wiedziałam gdzie jest ojciec nigdzie go nie widziałam.

Byłam niesiona w stronę wyjścia przypominając sobie jak kiedyś wyglądał mój dom, czysty i zadbany. Teraz wszędzie był kurz i bałagan, na jednej ze ściam zauważyłam zdjęcia, a właściwie to jedno konkretne. Wyciągnęłam rękę w jego kierunku na co obaj mężczyźni się zatrzymali. Ten który nam towarzyszył podszedł bliżej ścian i palcem wskazał na ramkę, pokiwałam głową że to o tą właśnie chodziło. Zdjął je ze ściany i wręczył mi do rąk od razu ją przytuliłam. Na dworze panowała noc, ale nie było chłodno więc obstawiałam, że musi być lato, ale nie byłam pewna. Przed podjazdem zauważyłam czarny samochód i mężczyznę przy nim. Kiedy nas zobaczył od razu otworzył tylne drzwi. Amerigo ostrożnie usadził mnie na siedzeniu i obszedł auto wsiadając z drugiej strony. Kiedy to zrobił chwycił moje nogi i położył je sobie na swoje uda. Po chwili ruszyliśmy, a ja zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie.

~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~

Nieco krótki, ale jest 😁 mam nadzieję, że będzie się podobał jak poprzednie 💋

Czarny as, biała dama - gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz