23

241 12 10
                                    

Hunter

Pomysł z testami dna wpadł mi do głowy tak nagle, że nie wiedziałem jak to odkręcić. Z resztą nawet dobrze, że będą zrobione przynajmniej będziemy mieć wszystko czarno na białym. Mnie to w sumie chuj obchodzi, ale jeśli chodzi o Lunę jest inaczej. Jest w takim wieku, że teoretycznie potrzebuje jeszcze rodziców, a przynajmniej powinno tak być gdyby miała normalne życie. Ale jest jak jest, muszę później z nią porozmawiać co ona o tym wszystkim myśli, ale to później teraz czas na zabawę. Amergio podszedł do śnieżynki i jestem pewny, że nie zobaczymy się do rana. Towarzyszy mi natomiast Gio i Sebastian, nic do niego nie mam, ale też nic o nim nie wiem. Nie chcę jeszcze myśleć o nim jak o bracie poczekam na wyniki.

Przed drzwiami do jednej z piwnicy stało dwóch mężczyzn, którzy na nasz widok skinęli głowami. Otworzyli drzwi kluczem i otworzyli je wpuszczając nas do środka. I o to ukazała się nasza mamusia, siedziała przywiązana do krzesła i skneblowana taśmą. Z makijażu zostały jakieś bohomazy na twarzy musiała się trochę na płakać. Część włosów i szyi była od zaschniętej krwi. Obraz nędzy i rozpaczy, coś pięknego! Rozejrzałem się po całej piwnicy i oczywiście po lewej stronie stał duży metalowy stół że wszystkim co dusza zapragnie. Podszedłem do stołu oglądając sobie wszystko z bliska kątem oka zauważyłam jak Gio ściąga marynarkę, A Sebastian podwija rękawy koszuli.

Obróciłem się przodem do nich opierając o stół patrzyłem jak młody podchodzi do kobiety, która nas urodziła i szybko odkleił jej taśmę z ust. Zaczęła brać głębokie oddechy, ale na razie nic nie powiedziała. Szybko to zmienimy Gio podszedł w kąt gdzie włączył kamerę to samo zrobił z trzema innymi są wziął aparat i zaczął go sprawdzać cykajac fotki na próbę.

- to co mamusiu po tylu latach pewnie masz dużo do powiedzenia? - zapytałem chwytając kilka długich gwożdzi i młotek. Spojrzałem na nią, a ona odwróciła głowę - nic nie powiesz, to będziesz krzyczeć. - powiedziałem podchodząc do niej.

Jej dłonie były płasko ułożone na podłokietniku więc jej palce były idealnie  ułożone. Bez pośpiechu wnikałem jej w środek każdego palca gwóźdź tak do połowy. Strasznie krzyczała uznałem, że nie może dostać zakażenia więc odkaziłem je czystą wódką. Później razem z Sebastianem trochę pocieliśmy jej twarz pokazując jej nasze dzieło w lusterku, a Gio robił zdjęcia. Następnie kiedy zaczynała tracić przytomność oblaliśmy ja lodowatą wodą, od wiązaliśmy ją od krzesła i powiesiliśmy pod sufitem. Uznaliśmy, że jako jest naszą matką zostawimy ją w ubraniu. Sebastianowi spodobał się bat. Był dość specyficzny nie długi, ale gruby i  skórzany najlepsze było w nim to, że na całej długości posiadał niewiele ząbkowane haczyki, a końcówka posiadała pięć kulek o średnicy nie większej niż trzy centymetry. Na dodatek każda kulka była najeżona kolcami. Wyglądała na ciężki, że mojemu bratu chyba dobrze leżał kiedy zobaczył przerażenie w oczach matki uśmiechał się jak dziecko z lizaka. Jebany psychol tonu nasz chyba rodzinne.

Po kilku razach na plecach Monici zaczęły pojawiać się krwawe siniaki i rozcięcia. Błagała aby przestał, ale to go tylko nakręcało jeszcze bardziej. Za każdym razem kiedy traciła przytomność leciał na nią kubeł zimnej wody. Po kilku minutach daliśmy jej odetchnąć

- to jak powiesz nam dlaczego to wszystko? - zapytałem ponowienie.

- powiem wszystko powiem. - odparła z trudem, odpięliśmy ją od haka przy suficie i posadziliśmy znów na krześle. Usiadła z jękiem. - nigdy nie mieliście się urodzić - wyjąkała z trudem, ale nie przegrywaliśmy jej - nie Mateo miał być waszym ojcem! Nie jego żoną miałam być tylko ojciec jak zwykle mnie nie słuchał i zrobił jak chciał! - zaczęła płakać, robiło się coraz ciekawiej.

- a kto niby miałby nim być co? - spytał Sebastian, ale ona przestała mówić. Zamiast tego spojrzała na niego i napluła na niego krwią. Młody wyprostował się wytarł krew z twarzy podszedł do stołu chwycił butelkę z kwasem i wylał na jej rozszarpane palce. Zanim ją podwieśliśmy pod sufitem nie wyjąłem gwożdzi z jej palców, wyszarplaliśmy je. Teraz prawie nic nie zostało z jej dłoni, ale na tym Sebastian nie pozostał. Odstawił kwas i wziął maczetę zaczął robić nacięcia na ramionach i nogach.

- Ivan Dreznow! Znaliśmy się wcześniej planowaliśmy ślub, ale ojciec wydał mnie za Mateo wbrew mnie - krzyknęła ja nie wiedziałem o kim mówi, spojrzałem na Sebastiana i Gio. Ich miny mówiły same za siebie. - później on wyszedł za mąż za jakąś sukę, ale widywaliśmy się tak aby nikt nas nie przyłapał. - mówiła dalej ledwo łapiąc oddech.

- to on ostatnio psuje nam szyki - powiedział wściekły Sebastian. - musimy powiedzieć o tym naszym ojcom, że to nie był przypadek. - zwrócił się do Gio, który pokiwał głową.

- masz rację nie można tego tak zostawić. - odparł wyłączył kamery wyjął karty i zabrała aparat. Kiedy wyszliśmy Gio nakazał dwóm mężczyznom wezwać do niej lekarza i nadal pilnować.

Ruszyliśmy do pokoi aby się umyć i przebrać, następnie ruszyliśmy poszukać Vitoro i Mateo. W salonie nikogo nie było, Felicję znaleźliśmy w kuchni była zajęta szykowaniem obiadu i pieczeniem ciasta. Okazało się, że Vitoro i Mateo z ogrodu przenieśli się do gabinetu, bo tam po prostu mogli spokojnie się napić i porozmawiać. Przekazaliśmy im wszystko co powiedziała nie byli zadowoleni, a Mateo był wręcz wkurwiony. Długo rozmawialiśmy o tym co zrobić z nasza kochaną mamusią i wspólnie uzgodniliśmy, że przy pierwszej okazji oddamy ją jej ukochanemu. Przy okazji zapierdolimy skurwiela i jego rodzinkę, ale  będziemy musieli dokładnie sprawdzić z jakiej rodziny pochodzi jego żona. Nie warto robić sobie więcej wrogów niż należy, a i bratva nie lubi zdrajców więc może istnieć szansa na sojusz.

Kiedy wszystko omówiliśmy ruszyłem do pokoju Amerigo i Luny. Po cichu wyszedłem do środka oboje spali wtuleni w siebie. Nie chciałem ich budzić więc szybko wyszedłem i ruszyłem do kuchni pomoc Felici. Kiedy żyli jeszcze nasi dziadkowie od strony ojca, którzy teraz wydają się obcymi ludźmi często pomagałem babci w kuchni. Bo jak to ona twierdziła zawsze może mi się to przydać. Z czasem był to sposób na odreagowanie od kłutni rodziców no i mogłem pilnować Luny. Zawsze kiedy gotowałem siadała w kuchni i obserwowała każdy mój ruch w ciszy. Po przygotowaniu jedzenia i uszykowania stołu poszliśmy po resztę domowników uznaliśmy, że będziemy budzić Amerigo i Luny więc odłożyłem im jedzenie na później.

Po posiłku Mateo poprosił mnie o rozmowę na osobności, nie miałem na to ochoty, ale nie mogłem go wiecznie unikać. Nie sądziłem tylko, że wkurwi mnie aż tak bardzo.

~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~

Mam nadzieję, że się spodoba 💋

Czarny as, biała dama - gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz