37

82 9 7
                                    

Amerigo

JA PIERDOLE! w życiu nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś spotkam tego szczeniaka. Chociaż sam byłem w tedy dzieciakiem, ale kurwa mać dostał szansę na życie zdała od tego gówna. A mimo to...Kurwa! Teraz wszyscy patrzyli w moją stronę czekając aż się odezwę, a ja gapiłem się na nich.

- no skoro doznałeś oświecenia - zaczął Hunter siadając na podłodze po turecku jakby nie mógł kurwa na kanapie, a może to i lepiej, bo jak odkryje, że to moja wina będzie miał wolniejszy start - to bądź łaskaw oświecić i nas, bo chce wiedzieć kim jest skurwiel, który porwał moją siostrę. - dokończył, a ja jeszcze raz spojrzałem po wszystkich, wziąłem wdech i kiedy chciałem zacząć odezwała się ojciec.

- no nie, nie może być - powiedział wstając, zaczął chodzi w te i spowrotem, spojrzał na mnie - to chyba nie - powikwałem głową potwierdzająco, bo najwidoczniej on też sobie przypomniał - o ja pierdole,ale dlaczego ten dzieciak - zatrzymał się i wrócił na kanapę obok mamy - przecież dałeś mu praktycznie czystą kartkę - dokończył i spojrzał na mnie czekając aż się odezwę.

- nie wiem tato. Może coś się później stało, przecież słuch o jego ojcu zaginął i wszyscy myśleli, że zdechł albo uciekł gdzieś, gdzie nikt go nie zna. - powiedziałem następnie chwyciłem szklankę z alkoholem i wypiłem wszystko duszkiem.

- zaraz, zaraz - zaczął na głos Mauricio, nie wiem co chuj tu robi, ale nigdy go nie lubiłem. Wiem, że jest takim samym skurwiel jakim był stary Montii. - wy chyba nie mówcie o Felipe Montii? - zapytał patrząc to na mnie, a na ojca, naszą ciszę odebrał jako potwierdzenie, bo sam wypił do dna z własnej szklanki i przejechał dłonią to twarzy i włosach. - no to faktycznie nie ciekawie - i nie powiedział nic więcej, za to teraz odezwał się Ezekiel. Kurwa gdyby diabeł miał komuś ustąpić miejsca w piekle z tronu to z pewnością jemu, a po nim mógłby zasiąść tam Hunter.

- przecież on nie żyje po tym co zrobił ze swoją żoną zginął - powiedział patrząc po wszystkich - pamiętam jak skomlał o łaskę, a właściwie to jego żona - zrobił przerwę i spojrzał na Pamelę swoją żonę, a ona zmarszczyła brwi nie rozumiejąc o czym mówi jej mąż. Przez chwilę przykładałem się kobiecie mimo wieku była piękna i doszedłem do wniosku, że skoro Luna odziedziczyła po niej urodę to jestem cholernym szczęściarzem, że moja księżniczka spędzi ze mną resztę życia. - pamiętasz kochanie jak podczas jednej z naszych rocznic kiedy wychodziliśmy z restauracji i zobaczyłaś po drugiej stronie ulicy pobitą kobietę? - patrzyła na żonę, a ta pokiwała szybko głową.

- tak pamiętam ją! - zaczęła Pamela - była cała we krwi oh ile się ją zaprosiłam aby wsiadła z nami do auta i pozwoliła odwieść do szpitala. - powiedziała zmartwiona. - po badaniach lekarz oznajmił nam, że od dłuższego czasu musiała być katowana i gwałcona - dodała i  szybko starła łzę z policzka - na początku w ogóle nie chciała się odzywać. Po kilku dniach opowiedziała kim jest i kto jej to wszystko zrobił. - spojrzała ze złością po nas wszystkich no nie wszystkich moją mamę ominęła, a my nie wiedzieliśmy dlaczego. - po tym jak Montii został bez pieniędzy - zaczęła mówić, ale przerwała na głębszy oddech - zaczął zadawać się z najgorszymi mendami jakie mogą być w naszym świecie. Za pieniądze na nowy start oddał im Dalię, mogli robić z nią co tylko chcieli - mówiła szeptem, ale i tak wszyscy to usłyszeli, a w pokoju zapadła grobowa cisza. Każdy z nas obecnych wie, że kobieta w naszym świecie nie ma żadnych praw. Żona to ładna nazwa, brzmi lepiej niż niewolnica.

- powiedziała też, że jej mąż ją wysłał - teraz zaczął mówić Ezekiel widząc żonę bliską płaczu, przytulił ją do siebie całując w głowę jednocześnie głaskał ja po plecach. Wszyscy wiedzieli, że to co ich łączy jest wręcz wyniesione do rangi legendy, każdy zna ich historię. Została Pamela oddana Ezekielowi kiedy miała nie całe szesnaście lat, ich małżeństwo jak każde była aranżowane. Czysta inwestycja z korzyściami dla obu rodzin. Ezekiel był jest od niej starszy o prawie dwadzieścia lat, a mimo to ponoć przepadł już przy ołtarzu dla niej. Więc kiedy jej szurnięty ojciec chciał mu ją odebrać, bo obiecał ją przy interesach komuś innemu odmówił oddania żony, bo wszystko działo się na ich weselu nim ci skonsumowali małżeństwo więc była jeszcze czysta. Ojciec Pameli porwał ją urządzając jatkę, a ten rozpoczął oficjalną wojnę o odzyskanie żony w końcu w świetle prawa była już jego. Reszta to legenda i nikt nie wie co dokładnie jest prawda, a co wymysłem opowiadających, bo ci którzy tam byli milczą. Ezekiel zbierał krwawe żniwo przez dwa lata brat Pameli ze strachu przed nim i jego małą armią oddał mu ją tuż po tym jak zabił ojca i przejął władzę. Ale i dla niego nie było litości, mówi się, że Ezekiel nikomu jej w tedy nie okazał. Dorwał torturował i zabił każde kto choć w najmniejszym stopniu był zamieszany w porwanie jego żony, ale co działo się z nią przez ten czas nie wie nikt. Choć widząc w jakim jest stanie na wspomnienie innej kobiety bitej i gwałconej można się domyślić. - miała przy sobie list - kontynuował Ezekiel - nie pozwoliła go sobie odebrać przez lekarzy i pielęgniarki dopóki mi go nie dała z resztą ciągle go mam. Nie mogłem go wyrzucić. - powiedział z westchnieniem i mocniej przytulił żonę, która już nie chamowała łez. - napisał w nim, a właściwie zaproponował, że odda mi swoją żonę na niewolnice jeśli wstawię się za nim przed radą i oddam jakiś interes aby miał dobry start. - zakończył, a w salonie znów panowała cisza.

Nagle Hunter wstał zdjął marynarkę i krawat niedbale na ziemię. Spojrzał na Ezelieka i wtuloną w niego Pamelę.

- skurwiel zdechł? - zapytał patrząc na dziadka czekając na odpowiedź, ten tylko pokiwał głową - dobrze. - nic więcej nie powiedział tylko nagle zmaterializował się przede mną, a ja nie zdążyłem zareagować. Podniosł mnie za krawat,trzy jakimś cudem się nie rozerwał i przywalił w szczenke. Po chwili ciemność ocknąłem się na podłodze z bólem i spojrzałem z wściekłością na niego. - to za to, że przez ciebie Luna jest z synem takiego chorego skurwysyny. - powiedział podwijają rękawy koszuli, wziął wedech i przeciągnął się wystawiając ręce na głowę aż coś strzeliło - to też posluchacie mnie ładnie - zaczął, a ja kątem oka widziałem jak Sebastian się żegna, a Gio patrzył na mnie ze strachem. - ponieważ jak na razie wasi ludzie partaczą robotę to moi się tym zajmą. - co proszę?! Wstałem szybko chwiejąc się lekko, ojciec mnie podtrzymał, bo nadal miałem  tańczace mroczki i gwiazdy przed oczami.

- o czym ty teraz pierdolisz co? - zaczął Gio stając przy mnie - Twoi ludzie, przecież zostali pojmani z tobą i zabici nikt oprócz ciebie nie przeżył, czytałem raport. - dokończył i podał mi lód zawinięty w materiałową chustkę.

- zginęli dobre sobie - zaśmiał się Hunter - może i czytałeś oficjalny raport, sami się uwolniliśmy i wróciliśmy - mówił to podszedł teraz do działów, którzy również wstali i ucałował Pamelę w głowę po czym chwycił całą karafkę z rudą i wypił duszkiem - kiedy udało mi się uwolnić ruszyłem szukać swoich i ich też uwolniłem - powiedział odstawiając puste szkło - urządziliśmy tam sobie krwawy plan zabaw, a wróciliśmy sami. Mieliśmy ze sobą takie informacje, że nieogli nas zamknąć ani skazać na dezercję, bo z tym wszystkim poszliśmy do tych gnoji na wyższych szczeblach. No nie ja bo mnie dorwał straty i zamknął w psychiatryku. Ale moi ludzie zrobili co im kazałem, oficjalnie wszyscy są martwi, ale żyją i czekają. - powiedział to z uśmiechem godnym psychopaty. - a skoro ten chuj był u ciebie w szpitalu nie zauważony i wasi ludzie go nie mogą namierzyć, bo gra z wami w kotka o myszkę jest jak duch, a na duchy najfajniej się poluje. - ruszył w stronę drzwi - dajcie mi trochę czasu muszę podzwonić, a wy zachowujcie się jak gdyby nigdy nic, chuj wie czy nas nie obserwuje w jakiś sposób skoro jest hakerem. - zakończył i wyszedł tak kurwa po prostu wyszedł z domu,Amy wszyscy byliśmy osłupieni, chwilę później słyszeliśmy odjeżdżający samochód.

- no to teraz czeka nas rzeź - odezwał się Ezekiel, a Pamela mu zrównała.

- on będzie gorszy od ciebie - spojrzała na męża i pocałowała go, a on oddał pocałunek i jeszcze raz w czoło.

- masz rację babciu, widziałem jak torturuje kiedy jest spokojny, i chyba nie chce widzieć co może zrobić kiedy ma zły chumor. - powiedział Sebastian dopinać alkochal.

Musiałem przyznać mu rację. Diable miej nas w opiece, bo twój następca nadchodzi.

~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~

I jest drugi na dobranoc chyba jeden z dłuższych. Mam nadzieję, że się spodoba 😉 będę wdzięczna za jakiś komentarz i ⭐ !!! Będzie mi bardzo miło 💋

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: a day ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarny as, biała dama - gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz