3

568 20 15
                                    

Amerigo

Całą drogę do kliniki Ugo zastanawiałem się co zrobić z ojcem małej. Dostałem wiadomość od  Gino moje brata, że ma wszystkie informacje o jakie prosiłem i spotkamy się na miejscu. Spojrzałem na nią usnęła nadal tuląc do siebie brudną ramkę z jakimś zdjęciem, które nawet nie widać. Musi być dla niej ważne, miałem zamiar się dowiedzieć tego później o ile zacznie mówić. Tak naprawdę nie wiem o niej nic, ale kiedy dotknęła mojego policzka z blizną poczułem dziwny dreszcz. Nie lubiłem gdy ktoś mnie dotykał mam tak od czasu gdy dwa lata temu zdradziła mnie kobieta, którą miałem poślubić. Nie kochałem jej oczywiście w moim świecie szczera miłość to rzadkie zjawisko. Mimo to jej zdrada bolała, miała zostać moja żoną, żoną szefa mafii. To była wielka szansa dla jej ojca w interesach, ale wyszło jak wyszło. Od tamtego czasu każda rozmowa o ślubie drażni mnie jak płachta byka. Wiem jakie mam obowiązki, ale nie chcę znów przeżywać tego zawodu osobą, która powinna być dla mnie kimś więcej niż ładną ozdobą i matka moich dzieci.

Otrząsnąłem się z myśli i wspomnień kiedy samochód zatrzymał się przed wejściem do budynku. Szybko wysiadłem i obszedłem samochód aby wykazać kruszynę z auta. I znów delikatnie ja wziąłem na ręce, jak to jest kurwa możliwe potrafię zabić gołymi rękami za nic, a teraz staram się robić wszystko aby jej nie obudzić i nie zranić przez przypadek. Podchodząc do wejścia widziałem Ugo, który już szedł w moją stronę z pielęgniarką, która pchała łóżko.

- witaj Amerigo co jej jest? - jak zawsze bezpośredni, Ugo jest starym znajomym ojca. Z czas gdy obaj jeszcze nosili pieluchy.

- witaj w zasadzie to nie wiem dokładnie. - zacząłem kładąc ją ostrożnie na łóżko. - dziewczyna była zamknięta w piwnicy i przykuta do podłogi stąd rana na kostce. Musiała długo nie dostawać jedzenie jest strasznie chuda, ale nie wiem co jeszcze może jej dolegać. - dokończyłem kiedy pielęgniarka wjechała z wózkiem do jednoosobowego pokóju. - niedługoa być tu Gino z informacjami.

- rozumiem najpierw zajmiemy się tą kostką, bo wygląda tragicznie. - zaczął Ugo. - Maju pobierz krew do badań i podlącz monitor. - wydawał rozkazy, a ja obserwowałem nic innego nie w tej chwili nie mogłem.  - Amergio wyjdź proszę i poczekaj na korytarzu - odezwał się Ugo odwiazujac chusteczkę z rany, która na nowo zaczęła krwawić.

Z jakiegoś powodu nie chciałem na to patrzeć chociaż wiedziałem, że dostała już środki przeciwbólowe i tego nie czuję, nie chciałem patrzeć na jej krzywdę. Kurwa jebana mać co się ze mną dzieje ?! Ja nawet nie wiem jak ona ma na imię! Wyszedłem z sali zamykając za sobą drzwi i od razu zobaczyłem brata, który szedł w moją stronę z teczką. Jeden problem był taki, że za Gino szli nasi rodzice, teraz będą chcieli wyjaśnień, których nie mam, a nawet nie chcę na tą chwilę ich mieć.

- witaj ojcze matko nie spodziewałem się was tu - zacząłem od razu aby mieć to małe przesłuchanie z głowy.

- witaj synku - zaczęła matka podchodząc do mnie i całując w policzek. - Gio powiedział, że jedzie do ciebie bo jesteś w szpitalu martwiłam się, że coś ci się stało i przyjechaliśmy z nim. - mówiąc to mama obejrzała mnie z każdej strony. Chociaż mam już trzydzieści dwa lata dla niej chyba już zawsze będę dzieckiem. Małżeństwo moich rodziców różnież było aranżowane, poznali się dopiero w dniu ślubu i mieli to szczęście, że pokochali się niemal od razu.

- nic mi nie jest mamo - odparłem uśmiechając się do niej. - przywiozłem tu pewną dziewczynę, której sprawdzenie zleciłem Gio. - uznałem, że lepiej powiedzieć im od razu niż później wysłuchując pretensji. - jest córką tego śmiecia, który regularnie oszukiwał w naszych kasynach. Mało tego to w zasadzie ona grała za niego. - dodałem odbierając teczkę od brata i siadając na jednym z krzeseł.

Czarny as, biała dama - gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz