16

266 14 16
                                    

Luna

Chyba usnęłam po rozmowie z Amerigo, powoli otworzyłam oczy nadal byłam w jego gabinecie. Teraz nadal leżałam na kanapie, ale sama i byłam przykryta marynarką. Podniosłem się nieco na łokciu, tak byłam przykryta marynarką dziwne, bo byłam pewna że leżałam przytulona do Amergio. Rozejrzałam się po gabinecie i znalazł się siedział za biurkiem i przeglądał jakieś dokumenty. Wstałam powoli niestety źle oceniłam odległość stolika i zahaczyłam o kant lewa kostką wywołując ból i chałas, bo za dźwięczały porcelanowe filiżanki na podstawkach. Chwyciłam za bolącą kostkę i zaczęłam masować. Usłyszałam ruch, ale nie spojrzałam w tamtym kierunku, w końcu oprócz mnie był tu tylko Amerigo.

- wszystko w porządku księżniczko? - zapytał mężczyzna kucając prze demną. - bardzo boli? - znów spytał chwycił moją kostkę i zaczął masować.

- tak w porządku wydawało mi się, że stolik jest trochę dalej. - odparłam i przypomniałam sobie co robiliśmy wcześniej. Pocałowałam go sama z siebie tak po prostu.

Zamknęłam oczy i dotknełam moich ust, ja naprawdę to zrobiłam! Otworzyłam oczy i zobaczyłam wpatrującego się we mnie Amergio. Patrzył jakby wiedział o czym myślałam, nie przerywając kontaktu wzrokowego mężczyzna podniósł bez słowa. Ruszył w stronę przeszklonej ściany zatrzymał się tuż przed nią i schował ręce do kieszeni.

- żałujesz? - spytał nie odwracając się, zmarszczyłam brwi nie odzywają się. - tego pocałunku czy żałujesz go? - ponowił pytanie, ale nadal na mnie nie spojrzał.

Nie wiedziałam jak mam odpowiedzieć i nie wiedziałam dlaczego pytał. Może mu się nie podobało i oddał pocałunek żeby nie robić mi przykrości... Wstałam powoli i lekko utykając podeszłam do niego tuląc się do jego pleców. Objął go bawiąc się guziczkami od koszuli, przez chwilę staliśmy w ciszy oparłam głowę o jego plecach słysząc bijące serce. Lubiłam słuchać jego serca zwłaszcza w nocy kiedy tuliłam się do niego, uspokajało mnie. W końcu postanowiłam się odezwać chociaż bałam się, że moje złe myśli się sprawdzą.

- a czy ty żałujesz, że oddałeś pocałunek? - spytałam cicho zamykając oczy czekając na jego odpowiedź. Po chwili odwrócił się do mnie, ale nadal go obejmowałam. Czułam jak jedna rękę trzymał nad moją pupą, a drugą głaskał włosy bardzo lubi to robić.

- nigdy niczego nie żałuję co ma związek z tobą księżniczko. - powiedział całując mnie w głowę po chwili w czoło, nos, uśmiechnęłam się lekko na tą czułość. - i nigdy nie będę żałował po prostu kiedy tak dotknełaś swoich ust i zamknęłaś oczy to pomyślałem, że ty w cale nie chciałaś tego pocałunku. - dodał znów mnie całując w czoło.

- głupi jesteś - powiedziałam otwierając oczy, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem. - pierwszy pocałunek ci oddałam więc jak mogłabym żałować. - dodałam i zrobiłam mu pstrczka w nos śmiejąc się. Nie wiem skąd mi się to wzięło może i nie powinnam, ale szok na jego twarzy był bezcenny.

- no ładnie to się tak odzywać do szefa mafii - powiedział uciszając głos nie przestraszyłam się wiem, że Amerigo jic mi nie zrobi, ale nie spodziewałam się tego, że zacznie mnie łaskotać.

Zaczęła mnie łaskotać, a ja nawet nie mogłam mu się wyrwać. W końcu nogi się pode mną ugięły i Amerigo położył mnie na podłodze. Śmiałam się głośno i nie mogłam już złapać tchu, a z oczu leciały mi łzy. W końcu Amergio ulitował się i przestał, a ja łapałam oddech. Spojrzałam na niego też się uśmiechał i ciężko oddychał, piękny uśmiech co najważniejsze wiem, że szczery. Położył się obok mnie nadal na mnie patrząc, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Całowaliśmy się chwilę przerwało nam pukanie do drzwi, ale nie zdążyliśmy się odsunąć od siebie kiedy drzwi się otworzyły. Do środka weszli rodzice Amergio i uśmiechali się patrząc na nas.

- jak rozumiem na dziś już koniec pracy? - powiedział Vitoro puszczając nam oczko.

- i dobrze - natychmiast weszła mu w słowo żona - Luna skarbie zabieramy się na zakupy! - zapiszczała wesoło, a mnie nie było do śmiechu. Nadal pamiętam ostatnie nasze zakupy i moje biedne bolące nogi.

Niestety na Felicję Barone nie ma mocnych i tak od przeszło trzech godzin chodzimy od sklepu do sklepu. A Vitoro z Amergio i ochroniarzami robili za tragarzy. Byli tak samo niezadowoleni jak ja, nie wybrałyśmy żadnej sukienki na ten przyszły bal. Ja kompletnie nie wiedziałam w jaką suknie miałabym się ubrać, a Felicii ciągle coś nie pasowało. Kupiłśmy za to masę innych ubrań choć według mnie nie potrzebnych. Nawet po poprzednich zakupach nie założyłam połowy z tamtych ubrań, a teraz jeszcze tyle nowych. Po czwartej godzinie zakupów udało nam się ją przekonać na powrót do domu na kolację. W domu czekała na nas nieciekawa niespodzianka, a przynajmniej mnie.

~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~§~

Co prawda miał być wczoraj, a właściwie to dziś rano 🙄. Mam nadzieję, że będzie się podobać jak poprzedni 💋

Czarny as, biała dama - gra o wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz