Nie moja wina!

155 4 6
                                    

Perspektywa Lloyda

- No to świetnie, Lloyd! - powiedział zirytowany Kai.

- No właśnie! Przez ciebie stracimy jeszcze raz Maję! - krzyknął Jay.

- Nie moja wina, że Cole ma taki długi język - mówiąc to, przewróciłem oczami.

- Błagam was, nie kłóćcie się - powiedziała Sky.

- Aha? To nie moja wina, że Nya nie wiedziała, a chciała się dowiedzieć! - krzyknął Cole.

- Bo nikt nie miał o tym wiedzieć! - krzyknąłem.

- Chciałeś ukrywać przed nami jej śmierć?! - spytał krzykiem Jay.

- A co, jeśli ja sam nie radzę sobie z tą wiadomością?! - krzyknąłem z łzami w oczach. - Nikt, ale to dosłownie nikt nie wiedział, że się tnę! Wiedziała o tym tylko Maja! Oczywiście jest mi strasznie przykro, jednak była moją matką! Zrozumcie to, że ja też mam uczucia i uzależnienia! - Po tych słowach odszedłem.

Kiedy ktoś mnie łapał, odpychałem go. Nieważne, kto to był. W pamięci utkwiły mi słowa Jaya. Powiedział: "Przepraszam, Lloyd, że tego nie widziałem". Ale i tak go zignorowałem. Szedłem do swojego pokoju. No w sumie salonu. Miałem wszystko gdzieś. Zamknąłem drzwi na klucz. Nie chcę, aby ktoś mi wszedł do pokoju. Jak ja nienawidzę tego uczucia! Co to jest za koszmar! Po raz kolejny czuję to uczucie "zawód na kimś". Zawiodłem się teraz na wszystkich. Zastanawiam się, czy znów tego nie zrobić. Tylko wtedy złamię obietnicę Mai. Obiecałem, że nie będę sobie nic robić. Ale tylko to mi pomaga. Nie, nie zrobię tego. Natomiast położyłem się na materacu i włączyłem jakąś losową playlistę na Spotify. Moja playlista była pełna smutku i to pomagało mi się uspokoić. No i palenie. Ale chcę to rzucić. Taki miałem plan, ale na pewno się nie uda. Po prostu to wiem. Położyłem się na plecach i wpatrywałem się jak jakiś głupek w sufit. Rozmyślałem o życiu. Jeśli tak ma wyglądać moje życie, że zawsze cała wina jest moja, to ja to chcę skończyć. Naprawdę, i to jeszcze w najgłupszy sposób na świecie! Przedawkuję jakieś leki. Najlepiej przeciwbólowe. Tylko wtedy zostawię Maję. Będzie sama, bo szybko nie odzyska zaufania do reszty. Do mnie odzyska zaufanie może po miesiącu? Nie wiem. A na ojca nie ma co liczyć. Dupek jeden. W moich pięknych rozmyślaniach pojawił się nagle dźwięk pukania do drzwi.

- Kto? - spytałem głośniej.

- Serio, do własnego pokoju nie mogę wejść? - spytała zirytowana Rumi.

Szybko się zerwałem do siadu i podniosłem kluczyk. Wstałem i otworzyłem drzwi. Po chwili ciszy podszedłem do materaca i ściągnąłem słuchawki.

- Jak z Mają? - spytałem cicho.

- Jest na was wściekła… Ale jakoś próbuje sobie uświadomić, że prawie nikt tego nie wiedział i w ogóle - Harumi mówiła to spokojnie i przy okazji szukała czegoś w szafce.

Zwinąłem się w kulkę. Po chwili Harumi do mnie podeszła i podniosła mój podbródek.

- Będzie dobrze - powiedziała i pocałowała mnie w policzek.

Czekaj, co? Co tu się wydarzyło? Harumi mnie? Nieee, a może jednak? Ona mnie pocałowała. Moja mina była jak przy naszym pierwszym pocałunku, czyli zdziwiona i zauroczona. Wpatrywałem się w nią z niedowierzaniem, a ta puściła mi oczko. Po chwili puściła mi również mój podbródek.

- Masz rzucić palenie - powiedziała dziewczyna i popatrzyła mi się prosto w oczy.

- Czekaj, skąd wiesz, że palę? - spytałem zakłopotany całą tą sytuacją.

- Cole się wygadał - powiedziała Rumi. - Muszę iść, do zobaczenia.

A to jednak Cole ma długi język, a nie Jay. O wszystkim powie. Tylko ja dalej nie wierzę. Harumi mnie pocałowała?! Znaczy, ostatnio postanowiliśmy być ze sobą, ale nie robić gwałtownych ruchów czy coś. Ale w sumie to było przyjemne. Znów poczułem te "motyle w brzuchu". Kiedyś były one problemem, a teraz przy Rumi są nawet przyjemne. Chciałbym czuć to uczucie cały czas. Może po prostu bycie ninja nie jest już dla mnie. Cały czas ktoś potrzebuje mnie do swoich niecnych planów, kłócę się coraz częściej z przyjaciółmi, a moja własna siostra cierpi przez moje błędy. Kiedy pokonamy ciemność, odejdę od ninja (Zapamiętajcie te słowa xDD <-- Od autorki).

Nagle ktoś zapukał.

- Proszę - powiedziałem.

Była to Maja. Zatkało mnie. Była wyczerpana, jej oczy były szklane i czerwone. Włosów nie miała w wysokim kucyku, natomiast miała je potargane. Wiedziałem, że dostanę od niej ochrzan.

- Lloyd, jak zmarła nasza matka? - spytała nagle.

Milczałem.

- Mów - powiedziała sycząc.

- Kurodian odciął jej głowę - powiedziałem, spuszczając głowę w dół.

Maja wzięła głęboki wdech. Przez następną chwilę milczeliśmy.

- Dlaczego mi tego nie powiedziałeś od razu? - spytała dziewczyna.

- Bo myślałem, że jeśli dowiesz się później, nie będzie tego tak przeżywała... Myliłem się… Przepraszam… - mówiąc to, co jakiś czas mój głos się łamał.

- Masz rację. Myliłeś się i to grubo. Takich rzeczy się nie odkłada. Ale nie chcę się kłócić. Dziś mija 6. miesiąc od śmierci Maksa. Mistrz Wu pozwoli pójść nam na jego grób, a jak nie, to go skopię. Bądź gotowy - powiedziała Maja i wyszła.

Kiwnąłem głową. Mam przeczucie, że coś się wydarzy.

Po około 10 minutach usłyszeliśmy komunikat od mistrza Wu:

- Ninja, szybko na mostek! - krzyknął.

Szybko się zerwałem i pobiegłem na mostek. Byli tam wszyscy bez wyjątku. Maja na całe szczęście była już ogarnięta. Tylko jej oczy dalej były szklane.

- Ciemność zaatakowała - powiedział Wu.

- ŻE CO?! - krzyknęliśmy wszyscy.

- Zaatakowali wioskę Jhin (czyt. Jin) - powiedział.

- Zaatakowali wioskę, gdzie mieszkał Maks - szepnęła cicho Maja.

- Oni nas zabiją - powiedziała Carmen.

|| Tajemnice Ciemności || Maja Montgomery Garmadon || Tom 1 ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz