Rozdział 15 cz. 2

168 7 22
                                    


– Super! To widzimy się na dniach. – Pocałowała mnie w policzek, chłopaki wymienili się uściskiem dłoni, a ruda pomachała Weaverowi na pożegnanie, kiedy ja podchodziłam do drzwi, aby w końcu wsiąść do środka.

Miałem uczucie tak wielkiej derealizacji, że chyba naprawdę to nie było moje życie. Nie byłam w swoim ciele. I właśnie nie siedziałam z własnej woli w aucie Caydena Weavera, które swoją drogą zapierało dech w piersi, przynajmniej dla mnie.

Niee.. gdzie tam.

W ciemności nie byłam w stanie dostrzec za dużo szczegółów. Samochód posiadał niebieskie podświetlenie pod zawieszeniem i tak samo w środku pod siedzeniami i wokół całego dolnego szkieletu maszyny. Czułam się tak, jakbym wchodziła w kompletnie inny świat, siadając z nim do tej oddzielonej przestrzeni. Sportowe, wysokie fotele wręcz krzyczały profesjonalizmem, dopracowaniem i komfortem. W środku pachniało przepięknie, nie tylko tak, jakby było to nowe auto, ale też tak, że po tym zapachu można by rozpoznać czyiś własny unikatowy styl.

– To co z tą przysługą? – Spojrzał na mnie na chwilę, zanim zaczął wykręcać.

– No możesz w sumie coś dla mnie zrobić.. – powiedziałam zamyślonym tonem, na co on parsknął śmiechem. Dobrze wiedziałam, że nie o to mu chodziło, ale kiedy posłał mi wyczekujące spojrzenie, uśmiechnęłam się szeroko.

– Robimy wiochę? – zapytałam go nagle podekscytowana.

– To znaczy? – Uśmiechnął się delikatnie, ale widziałam, że chciało mu się śmiać, z mojego nagłego zachowania.

– Bo generalnie ojciec Forbesa, jest jednym ze sponsorów tego wydarzenia.. – kiwnął mi głową, żebym kontynuowała, co mnie mile zaskoczyło, że w ogóle chciał wysłuchać mojego durnego pomysłu. – Proponuję kółeczko wokół fontanny, tylko takie z podpisem. – Zakreśliłam palcem okrąg w powietrzu i wyszczerzyłam się już na maksa.

Chłopak spojrzał przed siebie i widziałam, jak skanuje wzrokiem obiekt przed sobą, razem z placem. Na horyzoncie powoli pojawiała się szarówka, więc musiało być około trzeciej w nocy. W końcu pokręcił głową i walcząc z uśmiechem, posłał mi spojrzenie pełne ekscytacji.

Nigdy przedtem, tak na mnie nie patrzył.

Żaden chłopak, nigdy nie spojrzał na mnie w ten sposób.

Aż mi się zrobiło gorąco i chyba poczułam wypieki na policzkach, więc automatycznie się za nie złapałam. Na szczęście mogłam to zrzucić na alkohol.

– Okej, Walker. Podpiszmy się. – Wcisnął gaz w podłogę, aż mnie wbiło w fotel, a auto bardzo głośno zaryczało. Po chwili ujrzałam wielką, zdobioną bramę, która na szczęście była otwarta. Była po prawej stronie, potem po lewej ujrzałam niemałych rozmiarów fontannę, więc z przestrachem spojrzałam na mojego partnera w zbrodni, zauważając, że wokół niej jest cholernie ciasno.

– Dobra, wiesz co? Lepiej nie. To był głupi pomysł! – wyznałam pod koniec lekko unosząc głos i poczułam, jak wszystkie moje mięśnie się napinają, bo Cayden właśnie skręcił ostro w lewo, nie używając hamulca ręcznego.

– O Boże, o Boże, o Boże.. – dukałam w nerwach pod nosem, obserwując, jak właśnie zaliczamy pierwsze okrążenie, ale ślady opon nie były zbyt wyraziste.

Więc, co zrobił Weaver?

Wjechał, kurwa, kolejny raz!

Panował nad kątem skrętu, tylko za pomocą kierownicy i pedału gazu. To było coś niesamowitego. Pod koniec drugiego okręgu, dym ze spalającej się gumy opon, powoli zaczął nas zasłaniać, a ja patrzyłam przez swoją szybę na to, jak zaczarowana. Pojedyncze, małe strumienie fontanny, również były ulokowane, wokół kostki i były one oczywiście podświetlone, przez co dym wznoszący się w górę przeistaczał się w różne kolorowe barwy.

( Ride / Racing ) Immerse Into DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz