Rozdział 17

240 11 29
                                    


 Miałam nogi, jak z waty, więc nie wiem, jakim cudem udało mi się dojść do samochodu. Na pewno dużo zawdzięczałam dłoni Weavera zaciśniętej na mojej.

Spojrzałam na swoje dygoczące palce i odwróciłam się do niego, gdy właśnie odpalał silnik. Uchyliłam usta, chcąc coś powiedzieć, ale nie miałam pojęcia, co mogłabym rzec w tej sytuacji. Miałam podziękować?

Tym widowiskiem sprawił, że na pewno znaczna część plotek spłonie doszczętnie, bo w końcu wyglądało to tak.. jakbyśmy byli razem.

Jego osoby nie widywało się często w obecności kobiet. W sumie to nie istniały żadne rzetelne informacje na temat Weavera i jego stosunków z płcią przeciwną. Niewiadome było, czy był w związku, czy raczej preferował czystą zabawę, więc przychodząc dzisiaj pod szkołę i całując mnie na oczach wszystkich, dał im jasny powód do zrozumienia, że w jakiś sposób należę do niego.

Nie byłam w stanie myśleć wtedy nad tym, czy taki stan rzeczy mi odpowiadał. Byłam za bardzo oszołomiona.

Ale pewne było to, że przez jego popularność i budzącą respekt osobowość, ludzie nie będą już tak chętni, aby mi szkodzić.

– Podobało ci się? – Usłyszałam po chwili zawieszenia, więc potrząsnęłam głową w szoku i spojrzałam na niego szeroko otwartymi oczami.

– To i tak nie było naprawdę.. – odchrząknęłam i oparłam się wygodniej o sportowy fotel, chcąc szybko wybrnąć z niezręcznej sytuacji.

– Nie pytałem, czy uważasz, że to było prawdziwe. Tylko o to, czy ci się podobało. – Słysząc jego ironiczny ton głosu, krew zawrzała mi w żyłach.

– Nie może podobać mi się zachowanie, które było nieszczere. Takie rzeczy mogą mnie tylko zdenerwować – odparłam, już lekko naburmuszonym głosem.

– Czyli jesteś zdenerwowana, bo całowałaś się ze mną na oczach całej swojej szkoły? – Kątem oka zauważyłam, że jego kącik ust powędrował w cyniczny sposób do góry, na co wywróciłam oczami.

Diabeł próbował mnie prowokować.

– Mogłeś mnie uprzedzić o swoim genialnym pomyśle – sarknęłam z powrotem zwracając oczy na jego osobę.

– Czyli uważasz, że było genialnie?

– To sarkazm dupku!

– Gdybym ci powiedział.. Zgodziłabyś się? – W końcu na mnie spojrzał, a jego oczy migotały od rozbawienia. Widząc moją minę, mlasnął ustami, jakby z politowaniem i pokręcił głową.

Zaraz tu nie wytrzymam!

– Oczywiście, że nie – wydukałam oschłym tonem głosu, chociaż on pewnie, jak zwykle mnie prześwietlił.

Wcale nie byłam taka pewna siebie. Przynajmniej, nie przy nim.

– Chyba powinnaś mi być wdzięczna, Walker. Dobrze zdaję sobie sprawę z swoich wpływów. Nie przyszły one znikąd, musiałem je zdobyć... A teraz ty również weszłaś na tą scenę.

– Nie prosiłam się o to..

– Ale i tak ci to dałem.

– Wielki Pan Łaskawca – syknęłam, powoli tracąc kontrolę.

– Tak, dokładnie. Inni ludzie z moich sfer nie potraktowali by cię tak łagodnie po twoim występku sprzed rozpoczęcia sezonu – Jego ton zmienił się w bardziej nieobecny i wyprany z uczuć. Może i miał rację, ale to nie zmieniało faktu, że mnie denerwował.

( Ride / Racing ) Immerse Into DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz