Rozdział 16 cz.2

167 10 31
                                    


Czułam na sobie jego spojrzenie, kiedy wycofał się z powrotem na swoje miejsce. Nie miałam odwagi unieść wzroku, więc spoczęłam nim na dziewczynie obok.

– No, w każdym razie mówiłam, że jakbyśmy wstawiły całkiem przypadkowo nagranie z imprezy, na którym tańczysz to ten szmaciarz pożałowałby z prędkością światła. Nie ma co, ukrywać takiego talentu i już tam pieprzyć to cały odgrywanie się na nim za te wszystkie plotki, ale powinnaś bardziej ukazać siebie. Ludzie poznaliby w końcu z kim warto się zadawać, a z kim nie. Jesteś szczera w tym, co robisz i robisz to pięknie, a to jest najważniejsze. Tańczyłaś gdzieś? – Powoli i ze skupieniem słuchałam jej słów, czując po chwili wzrost kortyzolu, wiedząc, że obok stoi Weaver i wszystkiego słucha.

Uniosłam zmieszane spojrzenie na chłopaka, który wpatrywał się we mnie z widocznym zaciekawieniem, pozostając jednak, jak zwykle idealnie nie zaangażowanym. Już dawno zauważyłam, że był typem osoby, która mówi najmniej, tylko z czujnością wysłuchuje informacji, którymi dzielą się inni. Czasem w nieodpowiedzialny sposób.

– Nie, tańczę tylko rekreacyjnie, tak dla siebie. I to zazwyczaj z Elakiem – odpowiedziałam po chwili szczerze, pozostawiając pierwszą część jej wypowiedzi bez komentarza i mając nadzieje, że ten wątek rozmowy zginie w zarodku.

– Jakie plotki? – zapytał Carlos. Oczywiście, że się zainteresował, był bardzo troskliwą osobą, a Forbes sam zalazł mu za skórę, po tym co mi zrobił, mimo że się nie znali.

Nie mogłam mieć pretensji o to, że mówią otwarcie przy Weaverze, w końcu nie wytłumaczyłam im, że tak naprawdę się ledwo, co znamy, a początki naszej znajomości nie były kolorowe. Sama dałam im powód by wierzyli w bliskość naszej znajomości, gdy z chęcią wróciłam z imprezy właśnie z nim, a sam chłopak dodał do ich mniemania jeszcze więcej broniąc mojego.. honoru.

– Em.. no, po tamtym weekendzie.. Forbes musiał zacząć coś gadać na mój temat, bo nagle stałam się numerem jeden w szkolnych plotkach. – Podrapałam się nerwowo po szyi, jednocześnie odsłaniając z niej włosy, bo zaczynało mi się robić duszno. Przyjęłam kolejną porcję nikotyny, licząc że pomoże mi się uspokoić.

Carlos wybałuszył na mnie oczy, ewidentnie niedowierzając w debilizm Forbesa, za to Cayden spokojnie dopalał swojego papierosa, ale miałam wrażenie, jakby jego oczy stały się przerażająco chłodne.

– Rozumiesz, że nazwali ją kurtyzaną zlotów?! – żachnęła się nagle wściekła i wręcz parowała od złych emocji.

– Dani, spokój.. – Nie dokończyłam, bo dziewczyna rzuciła mi zacięte spojrzenie. Wiedziałam, że przez alkohol jeszcze bardziej to na nią wpływało.

– Ale co, spokojnie?! Takie robactwo trzeba tępić. Pierdolą głupoty na twój temat, a nawet cię nie znają. Okej, może ja też cię nie znam długi czas, ale od razu zgarnęłaś moje serce. Jesteś dobrą, kochaną osobą, nawet jeśli starasz się tego nie pokazywać. Ja jestem tego pewna. – Miała tak stanowczy głos, że ciężko nie było wierzyć jej na słowo, ale nie wiem, czy pasowało mi tak obszerne odsłanianie mojej osobowości przed Weaverem, lecz gdy na niego zerknęłam, zobaczyłam, że zaciska nerwowo szczękę.

Krótki, pełen goryczy śmiech uciekł z jego ust, na co szczerze się zdziwiłam. Zgasił niedopałek w wysokiej metalowej popielnicy i włożył dłonie do kieszeni, przejeżdżając językiem po dolnych zębach. Uniósł spojrzenie na Carlosa, patrząc się na niego w taki sposób, że poczułam ciarki spływające mi po kręgosłupie.

– Gnojek sam pcha się do piachu – westchnął sarkastycznie, na co Carlos uniósł piwo do góry i uniósł brwi.

– Święta racja bracie, święta racja.

( Ride / Racing ) Immerse Into DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz