Rozdział 7 cz. 1

242 11 27
                                    


Od zawsze byłam osobą z wybujałą wyobraźnią. Często myślałam nad tym, jak powinnam się zachować w obliczu niebezpiecznej sytuacji. Jaki unik wykonać, gdyby ktoś próbował mnie uderzyć. Jak się wyrwać, gdyby ktoś mnie nagle złapał i próbował porwać. Żeby nie łapać oddechu, gdybym poczuła, jak ktoś zasłania mi usta dłonią lub jakimś materiałem. Jaki manewr wykonać w zbliżającej się kolizji na drodze. Taka jakaś moja wymyślona obsesja. Najwyraźniej nigdy nie czułam się w pełni bezpieczna.

Ale w tym momencie, gdy stałam w środku nocy wpatrując się w twarz Caydena Weavera nie miałam żadnego pomysłu, jak powinnam się zachować. Bałam się wykonać najmniejszy ruch czy wykonać głębszy wdech.

Delikatny podmuch wiatru sprawił, że poczułam zapach jego perfum. W innych okolicznościach na pewno by mi się spodobały, ale teraz jedyne z czym mi się kojarzyły, to z uczuciem strachu i paraliżu ciała. Pachniały mrokiem i chłodem. On cały był zimny.

Miałam wrażenie jakbym spalała się od środka, płomień wypalał moje organy i wszystkie zakończenia nerwowe. Miałam wrażenie jakby całe ciało podarowało mi nowy rodzaj bólu.

– Oddaj to co zabrałaś. – Jego ochrypły szept wyrwał mnie z otępienia. Ton jego głosu był tak gorzki i cierpki jednocześnie, że aż doprowadził mnie do mdłości. Zmroziło mnie gdy usłyszałam jego głos tak blisko swoich uszu. Gdy znaleźliśmy się w tej sytuacji sami, cała moja odwaga wyparowała. Gdyby stało tu jedno z moich przyjaciół i to do nich przyjechałby chłopak, pewnie walczyłabym nie myśląc o żadnych konsekwencjach. Ale byłam tylko ja. Nie miałam dla kogo walczyć, także wewnętrznie wszystkie moje komórki umierały właśnie w agonii.

Zmarszczyłam brwi i wzięłam piekący oddech. Zacisnęłam prawą dłoń tak, że poczułam, jak śrubka wbija mi się w skórę. Ból przypomniał o tym, jak to jest czuć własne ciało. Bo miałam wrażenie, jakbym je opuściła i stała obok, patrząc na sytuację z dystansu, ale prawda była taka, że zostałam właśnie uwięziona w odbiciu tych turkusowych tęczówek.

Chłopak szybko zerknął na moją prawą kieszeń, a jego kącik ust powędrował w górę. Powoli wyciągnęłam z niej rękę i zatrzymałam zaciśniętą pięść w powietrzu. Jego brew się uniosła, a usta wygięły w zadowolonym uśmiechu. Moja twarz skrzywiła się w odczuciu zniesmaczenia, które nagle mnie dopadło.

Spojrzał na moją uniesioną pięść i wysunął otwarta dłoń w jej kierunku. Zmrużyłam oczy patrząc na niego pogardliwie. Zacisnęłam mocno wargi w cienką linię i praktycznie zmuszając się do tej czynności otworzyłam zdrętwiałe palce, a mała metalowa śrubka upadła na jego dłoń.

Parsknął kpiąco i zaczął się jej przyglądać. Odwrócił się szybko i podszedł na nowo do maski. Podświetlił dane miejsce latarką z telefonu i zaczął przymierzać brakujący element.

Niech to się już skończy.

Nadal nie wykonałam większego ruchu, bo nawet nie potrafiłam. Mlasnął kilkukrotnie językiem o podniebienie i zaczął kręcić głową.

O nie.. co jeszcze?

Wskazał dłonią na to miejsce i poklepał przód auta, miał zmarszczone brwi jakby się nad czymś zastanawiał. Zerknął w kierunku zarysowanej obudowy wewnętrznej strony maski, po czym boleśnie powoli przekręcił głowę w moim kierunku.

– Jesteś mi winna trzysta dolarów.. dziewczynko. – Zakpił ze mnie ponownie używając tego uwłaczającego w tej sytuacji epitetu. Spojrzałam na niego jak na idiotę, co wyraźnie wyprowadziło go z równowagi, bo ruch głowy znowu wykonał coś na rodzaj tiku nerwowego.

( Ride / Racing ) Immerse Into DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz