Kilkanaście sekund potem, było po wszystkim. Nasza "drużyna" zostawiła swoich przeciwników daleko w tyle już w połowie drogi. Po chwili wrócili samochodami do nas, a przegrani dopiero dojeżdżali.
Wszyscy opuścili swoje auta, stając uprzednio po przeciwległych stronach ulicy. Obcy mężczyźni zatrzasnęli z siłą swoje drzwi, a na ich twarzach malowała się czysta furia.
Oni zdecydowani byli jacyś niezdrowi psychicznie.
Aaron od razu stanął przed Aurelią. Brad wykonał krok w stronę Olive, gdy tylko zobaczył, jak Mulam chce wciągnąć dziewczynę również za siebie. Carlos i Shawn zasłonili mnie, rudą i mojego kuzyna, a Weaver stał sam w przodzie przed nami.
Poczułam narastające napięcie i jak zalążki strachu wkradają się we wszystkie zakamarki mojego umysłu, kiedy złapałam sekundowy kontakt wzrokowy z jednym z mężczyzn.
– Wy! Pieprzone gnojki! W życiu nie byłoby was stać na takie auta! Pewnie rodzice wam dogadzają, co?! – wydarł się na całą ulicę pierwszy z nich, na co aż mną wstrząsnęło, bo nie spodziewałabym się z tego takiej awantury.
– Tak, dokładnie! Pieprzone bananowe dzieciaki! Co macie pod maskami?! – dodał drugi mężczyzna, który miał na sobie dżinsowy bezrękawnik, przez co było widać, jak kolorowe tatuaże pną się po jego ramionach, aż na szyje i kawałek kości jarzmowych. Ten wyglądał zdecydowanie lepiej, niż jego kolega z piwnym brzuchem.
Lepiej w sensie, że nie wyglądał, jak stary alkoholik.
– Panowie nie życzyli sobie oględzin aut przed wyścigiem, więc teraz już po wszystkim – odpowiedział im spokojnie Weaver, ale ja słyszałam w jego słowach iskrzącą się kpinę.
– Nieistotne! Ile wy w ogóle macie lat?! Gdzie są wasi rodzice?! – żachnął się znowu ten pierwszy, po czym zapadła chwilowa cisza.
Nikt nie powiedział ani słowa, nawet nie wydobyło się z naszej strony głupie mruknięcie, bo... Weaver właśnie zaczął się śmiać.
Spojrzałam na jego pochylającą się sylwetkę w szoku. Jego wybuch rozbawienia, tylko przybierał na sile, tylko że...
Tylko on się śmiał. I mimo, że nie znałam go za dobrze, to umiałam wyczuć, że nie była to w żaden sposób pozytywna reakcja. Śmiał się kpiąco, ale towarzyszyła mu w tym jakaś dziwna energia, tym bardziej, że żaden z jego kumpli nie podzielał jego reakcji.
Moje aktualne odczucia wzmocnił fakt, że gdy spojrzałam na profil Shawna, widziałam na nim zmartwienie. Miał ściągnięte brwi, zaciśniętą szczękę, którą co chwilę nerwowo poruszał. Widać było po nim zmieszaną dezorientację, jakby sam nie wiedział, co ma robić.
– Proszę poczekać... – westchnął w końcu czarnowłosy, robiąc przerwę w swoim maniakalnym wręcz napadzie, po czym sięgnął do kieszeni i wyjął swój telefon.
– Zaraz zobaczymy, czy połączy nas z drugą stroną.. – Przez chwilę dostrzegłam jego profil, a na nim szeroki uśmiech, który na pewno nie był szczery.
Potem uniósł głowę do nieba i wskazał palcem w górę. Wzruszył ramionami i pokręcił głową, a dezorientacja zaczęła malować się na twarzach nieznajomych, tak samo, jak na naszych.
– Niestety, ale nawet ja, nie umiem połączyć się z zaświatami – sapnął na koniec, jakby poruszony brakiem takiej możliwości, a mi opadła szczęka. Spojrzałam zdezorientowana na Aarona, który zrobił się blady. Spuścił na chwilę głowę i przez dłuższy czas, jakby nie był w stanie jej unieść.
W końcu delikatnie ją poderwał i wyczuwając moje intensywne spojrzenie, spoczął na chwilę wzrokiem na moich zdezorientowanych oczach. Zobaczyłam u niego tak głębokie zamieszanie, żal, smutek, że aż coś niewidzialnego oplotło moją szyję ściskając ją do granic możliwości.
CZYTASZ
( Ride / Racing ) Immerse Into Danger
Teen Fiction(18+)A o to historia wody i ognia... Które z nich zostanie strawione przez żywioł drugiego? Pod osłoną nocy w licznych zakątkach miasta organizowane są zloty i nielegalne wyścigi samochodowe... Nadia Walker, wraz z przyjaciółmi nie omieszka uczęszc...