Rozdział 6 cz. 2

237 9 13
                                    


– Przestań Nadia. Nie musisz kłamać w mojej obronie. To nie było żadne z nas Cayden. Daj sobie spokój i przenieśmy nasze spotkanie na inny dzień. – Aaron spojrzał najpierw na mnie z ogromnie widocznym zwątpieniem, po czym skierował słowa z westchnieniem do czarnowłosego.

– O nie. Ja nie kłamię. Zrobiłam to jak Aurelia z nim gadała. Wiedziałam, że ich rozmowa nic nie da, więc postanowiłam działać sama. – Na poparcie swoich słów, wyciągnęłam z drugiej kieszeni mój scyzoryk i pomachałam im nim przed twarzami.

Gdyby okoliczności były inne, to ich miny wydałyby się niebiańsko zabawne. Ale sytuacja wymagała ostrożności. Nie wiedziałam wtedy do czego zdolny był Cayden Weaver.

Chociaż wkrótce miałam się o tym dogłębnie przekonać na własnej skórze.

Chamskie prychnięcie wydobyło się z ust czarnowłosego. Uśmiechnął się złośliwie, gdy spojrzał mi w oczy. Przybrałam na twarz maskę niewzruszonej i założyłam ręce na siebie obdarowując go spojrzeniem pełnym pogardy. Ten człowiek zdecydowanie za dużo mieszał w naszym dotychczas poukładanym życiu. Nie podobał mi się fakt, że do naszego własnego świata wdarł się intruz.

– Mam niby uwierzyć, że jakaś gówniara odważyła się mi w ten sposób zaszkodzić? – Wyraźnie bawiła go moja postawa. Uniosłam delikatnie lewą brew do góry i teatralnie sapnęłam.

– Tak, powinieneś. Chyba że twoje wybujałe ego za bardzo cierpi na uświadomieniu sobie, że wykiwała cię dziewczyna. – Specjalnie zaakcentowałam ostatnio słowo, a chamski uśmieszek wpłynął na moje usta. Chłopak niespokojnie poruszył głową, tak jakby miał jakiś tik nerwowy. Obserwowałam go z udawanym spokojem, chociaż wewnętrznie trzęsłam się jak spłoszone zwierzę.

Toczyliśmy niemą walkę na spojrzenia i przysięgam, że gdy patrzyłam w te lodowate tęczówki, miałam wrażenie, jakby temperatura w pomieszczeniu automatycznie spadała o jakieś kilkanaście stopni celsjusza.

W końcu Aaron stanął pomiędzy nami odgradzając nas od siebie. Odwrócił się teraz tak, że Weavera mogłam widzieć tylko delikatnie przez ramię wysokiego bruneta.

– Dobra, koniec tego. Wychodzimy. – Aaron podszedł do chłopaka, łapiąc go delikatnie za ramię. Lodowate tęczówki nie odpuszczały bitwy na spojrzenia. Uniosłam podbródek jeszcze wyżej, gdy zobaczyłam zalążek kolejnego uśmiechu na jego ustach. Zaczął powoli cofać się do tyłu i zanim się odwrócił, z jego ust wyczytałam nieme "pożałujesz tego". Delikatnie odchylił głowę zwilżając dolną wargę i finalnie odwrócił się z uśmiechem na ustach. Nieświadomy tej groźby Aaron wyprowadził chłopaka z domu. Przełknęłam z trudem ślinę i zaczęłam intensywnie mrugać powiekami, aby pozbyć się tego obrazu z mojej głowy.

Gdy usłyszeliśmy trzaśnięcie drzwi frontowych znowu zostaliśmy sami. Niemal jednocześnie każde z nas wypuściło wcześniej wstrzymywane powietrze w płucach. Spojrzeliśmy na siebie i miałam wrażenie, że każdy w tym momencie nie ogarniał co się właśnie stało. Staliśmy przez parę minut w ciszy przerwanej tylko raz przekleństwem Elaka.

– Okej.. jutro mamy szkołę. Jedźcie już.. pogadamy o tym rano. - Aurelia podparła się rękoma o biodra, odzywając się zduszonym głosem jako pierwsza. Stała tak wpatrując się w podłogę, a jej klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie. Raczej nikt z nas w tym momencie nie martwił się o swoją edukację. Czułam się tak, jakbym przed chwilą otarła się o śmierć. Nerwy z sekundy na sekundę zaczynały pożerać mój organizm, zamieniając go w chodzącą trzęsiawke.

– Na pewno? Możemy jeszcze z tobą zostać, albo nawet przenocować jeśli chcesz. – Olive uśmiechnęła się pobłażliwie, przełykając przy tym nerwowo ślinę. Elak zaczął szybko kiwać głową na potwierdzenie słów blondynki.

( Ride / Racing ) Immerse Into DangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz