-7- Alfa

84 4 0
                                    

- Zofio.. - mówię wchodząc do sali.
-spakuj potrzebne rzeczy. Przeprowadzisz się na jakiś czas do mnie. Dostaniesz osobną sypialnie. Z kuchni i łazienki możesz swobodnie korzystać. Dzięki temu będziesz bliżej Luny. Nie bedzesz musiała co chwilę balansować między dwoma domami.
Emily przygotowała dla ciebie pokój. Jeśli będziesz miała jakiś problem śmiało mów..

- Dobrze Alfo.- ma niepewny wyraz twarzy.

- Jeśli poczujesz się bardziej komfortowo, możesz mówić mi po imieniu. A teraz zmykaj. Zabieram Mate dzisiaj do domu, więc nie musisz już przychodzić do kliniki.

Podchodzę do łóżka i siadam na rogu. Dziewczyna niespokojne śpi. Delikatnie gładzie jej  policzek. Przez ten ruch na mojej skórze czuje delikatne iskierki. Zaciągam się jej kwiatowym zapachem, aż wilk zapragnął się w nią wtulić.. Niestety musi jeszcze trochę poczekać.

Dziewczyna otwiera oczy. Zaczyna panicznie rozglądać siępo  pomieszczeniu a gdy wzrok kieruję na mnie , szybko ucieka w kąt łóżka.

- Hej, nie bój się mnie kwiatuszku. - Mówię delikatne robiąc krok w tył
- Nie skrzywdzę cię. Jak masz na imię skarbie?

Gdy mówię spokojnym głosem, widzę jak się uspokaja.  Jednak wciąż nie chce na mnie spojrzeć. Nie przejmując się brakiem odpowiedzi mówię dalej.

- Jesteś teraz w klinice. Znaleźliśmy cię porzuconą w lesie. Twoje rany szybko się zagoiły, więc mogę cię zabrać do mieszkania i tam postaram się wszystko wytłumaczyć. Chodź kwiatuszku.

Wyciagam dłoń do kobiety a gdy ta niepewnie podaje swoją pomagam jej wstać. Dziewczyna nie umiała długo ustać na słabych nogach. Gdy zachwiała się wziąłem ją na ręce. Wychodzę z kliniki powolnym krokiem. Po drodze widzę jak ludzie obserwują nas z daleka.
Mój wilk jest podekscytowany tym, że nasza mate przez dłuższą chwilę przylegała do nas ciałem.

Sadzam dziewczynę na kanapie w salonie i przynoszę z kuchni jakiś sok do picia i szklanki.

- A więc kwiatuszku jak się nazywasz?- Pytam siadając na dużym, skórzanym fotelu. Obserwuje uważnie kobietę. Wygląd na bardzo niepewną i przestraszoną. Powinna już pomału czuć więź mate..

- J..ja ni.ie wiweim - jaką się.

- Spokojne, mnie nie musisz się bać. Nie zrobię ci krzywdy. Jak to nie wiesz? - mówię delikatne

- Nie pamiętam.. - słyszę szept.

- A czy pamiętasz z cokolwiek?

- Nie..

Wstaję, podchodzę do kanapy i siadam obok kobiet. Ta się od razu spięła.

- Dlaczego tak reagujesz gdy jestem blisko?- zastanawiam się na głos, skoro nie pamięta też tamtych wydarzeń.

- Ja.. czuje, że mogę być przy tobie bezpieczna ale moje ciało mimo to się całe spina. - pierwszy raz słyszę jej piękny głos, bez strachu ani szeptu czy drżenia. Jest naprawdę śliczny, taki delikatny, kobiecy.
- Czy możesz mi powiedzieć dlaczego zapadłam w śpiączkę?

- Narazie wolałabym o tym nie mówić.. Znalazłem cię w lesie porzuconą i w opłakanym stanie. - Gładzę jej delikatną dłoń.
- Więcej szczegółów dowiesz się kiedy indziej..

- Dlaczego się mną opiekujesz? Czułam twoją obecność klinice- jej policzki stają się różowe. Mógłbym patrzeć na nią godzinami.

- Kwiatuszku , na świecie istnieją stworzenia nadnaturalne.. - zaczynam mówiąc, a jej oczy powiększają się w szoku.
- z tego co wiem są to wampiry, elfy, czarownice, wróżki i tacy jak ja, wilkołaki.- przerywam na moment, żeby przyswoiła tą informacje.
- Księżyc obdarował nas przeznaczonymi. Są to nasze drugie połówki, które nazywamy mate. Ty kwiatuszku jesteś moją przeznaczoną, moją Mate. Wiedziałem to od momentu gdy cię znalazłem. - przyłożyłem jej rękę do ust i ją pocałowałem.

Skrzywdzona Luna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz