Jest środek nocy a ja nie potrafię zasnąć. Obejmuję śpiąca kobietę. Czuje jak bije od niej przyjemnie ciepło. Zaciągam się jej zapachem aż zakręciło mi się w głowie od zniewalającego aromatu konwalii pomieszanej z lasem, naturą ciężko określić. W miejscach gdzie styka się nasza skóra czuje przyjemne szczypanie iskierek. Przymykam oczy i cicho mruczę. Wilk podsyła mi obrazy nagiej kobiety.. czuję, że robię się twardy.
Jednak podniecenie szybo mija, gdy słyszę szybszy oddech kobiety i czuje jak zaczyna się trząść. Po chwili krzyczy i się szarpie.- AA...zostaw.. nie.. zostaw mnie proszę.. niee.. AAA.. - jest przerażona.
Siadam i pociągam dziewczynę za sobą.
- Kwiatuszku obudź się. No dalej, otwórz oczy. Spokojnie to tylko ja.
Kobieta zaczyna się szarpać, drapać, chce uciec. W pewnym momencie musiała poczuć, że jest bezpieczna gdy szeptem jej do ucha uspokajające słowa. Mocno wtula się we mnie zaciskając mocno oczy.
- Skarbie to tylko sen - mówię spokojnym głosem.
- Jesteś bezpieczna.- Nie prawda.. - głos się jej łamie
- To nie był sen. To były wspomnienia. - cicho płacze w moich ramionach.- Chcesz mi opowiedzieć?
- Ja niewiem, to tak boli.. - zamknęła oczy łkając mi w pierś a ja pocieszająco gładzę jej plecy.
- W jednej chwili byłam szczęśliwa. Radośnie biegałam po lesie, czułam ciepłe promienie słońca na twarzy. - po policzku spłynęła jej łza.
- W momencie wszystko się skończyło. Była ciemność, nie mogłam się ruszyć słyszałam tylko krzyki i prośby nie o pomoc a o śmierć.
Leżałam długo na mokrej podłodze, w powietrzu czuć było wilgoć i pleśń. Zapaliła się lampa, która dawała blade, ledwie świecąc światło. Okazało się, że byłam w niskiej, małej klatce w której ledo co mogłam usiąść. Przede mną pojawiła się wielka postać. W ręku trzymała pęk kluczy. Przybliżyła twarz do klatki.. był to mężczyzna. Zaśmiał się przerażająco otwierając drzwi.- mówiła coraz bardziej drżącym głosem. Po jej policzkach łzy płynęły strumieniami.
- Wyszarpał mnie z celi. Mocno ściskał moje ramię. Przyciągnął mnie bliżej, zaczął boleśnie ugniatać moje piersi.. - mówi coraz ciszej
- wsunął rękę pod sukienkę.. - przerwała.W pokoju zapanowała cisza. Delikatnie pocierałem jej dłoń. Czułem, że moje oczy zmieniły się w krwistą czerwień, dlatego je zamknąłem. Nie chciałem przestraszyć mojego kwiatuszka. Ledwo co nad sobą i wilkiem panowałem..
Zaczęła histeryczne płakać. Po moich policzkach też zaczęły płynąć łzy.- pamiętam.. - powiedziała zanim straciła przytomność.
Niewiele myśląc podnoszę dziewczynę i zanoszę do kliniki
- Anno za minutę masz być w klinice.. - wysyłam telepatycznie wiadomość.
CZYTASZ
Skrzywdzona Luna
WerewolfOlivier, Alfa watachy znajduje przeznaczoną w krytycznym stanie. Dziewczyna budzi się ze śpiączki i nie pamięta kim jest. Ciekawe jak potoczą się ich losy.. _______________________________________ Opowiadanie pisane głównie oczami Alfy. _____...