-16- Matt/Zofia

69 4 0
                                    

+18

Ruda omega od kilku dni sprząta moje piętro. Za  każdym razem  dziwnym trafem na mnie wpada.  A ja uśmiecham  się do niej czarująco. Często odganiam  od Zofii natrętne bety chcące z niej żartować.

Czuje w kościach, że nie długo wpije się w słodką cipeczkę Zofii.

Zamierzam odwiedzić dzisiaj Oliviera. Kto wie, może pomogę mu w papierach. Jeszcze trochę a  Alfa dostanie do głowy, jeśli jego panna się nie wybudzi.

Wychodząc na korytarz słyszę szydzący głos wiecznie nadpalonej Matyldy.

- Czyść mi buty nic nie znacząca ruda wiewióro. Mają błyszczeć!

Podchodzę bliżej. Matylda stoi do mie tyłem a przed nią klęczy Zofia i poleruje szmatą czerwone szpilki Bety.

- Tak lepiej omego. A teraz wracaj do swoich obowiązków. Tym razem się postaraj!

- Co tu się dzieję? Matylda znów pastwisz się nad słabszymi? Co, Alfa cię odtrącił i teraz się wyżywasz? - wyśmiewam się z niej.

To, że poszła do Alfy z włożonym korkiem analnym chyba wie każdy z watahy. Było pewne, że Olivier ją odrzuci skoro znalazł mate. Tylko ona jest dla niego najważniejsza.

- Nie twój biznes Matt.- tupła nogą niczym mała dziewczynka i sobie poszła kręcąc seksownym tyłeczkiem.

Omega kuca na podłodze obok niej leży plastikowy kubek a z jej włosów ścieka czekoladowy szejk.  Powstrzymuję śmiech. Naprawdę zabawie wyglądała.

-Chodz pomogę ci słońce.

Łapie ją za rękę i kieruje się do mojej sypialni. W sypialni mam dołączoną łazienkę. Właśnie tam prowadzę Zofię.

-Umyj się, żebyś nie zabrudziła całego domu. Chyba, że chcesz pobawić się w Jasia i Małgosię - śmieje się.

- Chętne skorzystam z propozycji. Ale Matt.. cała ściana jest przeszklona. - zaróżowiła się

- Tym się nie przejmuj. W rogach są zasłony. Jak je rozłożysz to nic widać nie będze. - Puszczam jej oczko

Kobieta  korzysta z łazienki. Czuje, że używa mojego żelu.
Patrzę na szklaną ścianę i widzę, że zasłona delikatne się odgieła.
Zofia znajduje się pod prysznicem tyłem do mnie. Woda leci z deszczownicy i spłukuje brudną pianę z jej włosów. Mam idealny widok na jej dwa krągłe pośladki. Gdy lekko się przekręca widzę zarys jej piersi, która podskakuje, gdy dłoni szoruje głowę.  Czuje, że mój kutas twardnieje. Cóż jestem tylko facetem.

Wyciągam z szafy moją koszulkę i jakieś szorty. Pewnie jej się przydadzą.

Kładę się na łóżku i czekam z przymkniętymi oczami.
Słyszę delikatne skrzypnięcie. Zerkam w stronę łazienka i widzę wpatrzoną we mnie rudą dziewczynę owinięta białym ręcznikiem.

- Matt nie mam czystych ubrań. - mówi zawstydzona.

Powoli podchodzę do dziewczyny. Poruszyła się niespokojnie.

- Co zrobimy z tym faktem?

Wkładam rękę we włosy kobiety a ona przymyka oczy. Kciukiem gładzę jej policzek .

- Jesteś taka piękna.

Widzę jak stara się zacisnąć uda. Z jej ust wydobywa się westchnienie. Czuje jej podniecenie. Nie ma to jak wilczy węch.
Drugą ręką łapie ją za biodro a czoło opieram o jej.

- Nawet nie masz pojęcia jak bardzo cię pragnę Zofio. -  mówię cicho z chrypką w głosie.

- Matt - stęka moje imię.

Skrzywdzona Luna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz