-20- Alfa

27 2 0
                                    

Znudzony siedzę w celi  mojego gościa. Głowę ma tyle, na  ile to możliwe przez kolczatkę,  luźno puszczoną w przód. Jego wiotkie ciało przytrzymują łańcuchy mocno przytwierdzone do kamiennej ściany. Ubrany jest w poszarpany materiał, który musiał się zniszczyć przy próbie ucieczki straży granicznej.

Matt poszedł do lasu rozładować gniew. Musiał uwolnić wilka, inaczej stracił by nad nim kontrolę. Jeszcze niechcąco zabiłby więźnia.

Wampir zaczął majaczyć coś pod nosem szybko mrugając powiekami. Lekko porusza rękami, próbując przyciągnąć je bliżej ciała.

- Matt, jeśli jesteś gotów, możesz wracać. Nasz gość się budzi.- wysyłam telepatyczną wiadomość Becie.

Nie musiałem długo czekać na pojawienie się Bety. Wchodząc do celi wciągał spodnie na tyłek.

- Ty czy ja? - zadał szybkie pytanie.

- Lepiej ja zacznę. W razie gdyby potrzeba było użyć innej taktyki ty przejmniesz więźnia.- poruszył się niespokojnie.

Wiem, że nienawidzi wampirów całym sobą. Co się dziwić, gdy jako mały chłopiec widział brutalną śmierć rodziców. Ja jednak jestem zdania, że nie należy karać całego gatunku za czyny jednostek.

Podchodzę do uwięzionego mężczyzny.

- Jak się zwiesz wampirze? - Mój ton jest poważny. Nie spuszczam z niego wzroku.

- Urys. - jego ochrypły głos jest bardzo cichy.

- Czego szukasz na terenie watachy Mrocznej Puszczy?

Mężczyzna poruszył się nieznacznie. Ledwo co udało sie mu podnieść wzrok na mnie. W jego oczach można zobaczyć niebieską poświatę. Skutek uboczny preparatu.

- Kobiety.  Czuję jej zapach. Jest bardzo blisko..

Zaciskam boleśnie szczękę panując nad reakcją wilka. Przeczuwam, że chodzi mu o Lilianę.
Uważne obserwuje mężczyznę. Oczy co jakiś czas odlatują mu w tył. Z ust cieknie  ślina zabarwiona na czerwono. Przed wtargnieciem na mój teren musiał się posilić.

- Skąd podchodzisz i czego chcesz  od kobiety? - podchodzę krok bliżej

- Przybywam z Mrocznego Lasu. Neferiz pragnie odnaleźć to co utraciła. Muszę ją znaleźć! Oddajcie mi ją!

Narkotyk powoli słabnie. Słychać to po nieco uniesionym tone głosu.
Z ust mojej matę też padło słowo Neferiz. Okazuje się, że jest kobietą.

- Czego chce od Liliany?

- Chce ją odnaleźć.. oddaj ją!

Gdy wiem już to co ciałem zmierzam w stronę wyjścia.

- Matt, przesłuchaj go jeszcze. Może dowiesz się czegoś przydatnego. Tylko panuj nad sobą i  go nie uszkodź.

 

Idę spokojnym krokiem przez osadę, która tętni życiem. Kilka kobiet siedzi na kamiennych schodach. Słyszę ich radosne śmiechy przy rozmowie.
Grupa dzieci bawi się przy strymyku. Śmieją się beztrosko puszczając żabki z kamyczków.

Patrzę na przemienione małe wilczki, które skaczą w wysokiej trawie. Chyba polują na jakąś mysz. Śmieje się w duchu.

Nagle poczułem uderzenie w tył głowy. Jakaś kobieta mocno zaciąga się powietrzem. Stanąłem w miejscu a wilk we mnie się rozjuszył. Nie często zdarza się, że ktoś znieważa Alfe. Wszystkie głosy ucichły. Powili obracam się w stronę śmiałka.
Przede mną stoi mała dziewczynka. Ma tak na oko cztery latka. Właśnie zsuwa opaskę z oczu a pod jej nogami leży spory kamień. Na mój widok zaczyna się trząść. Skacze wzorkiem pomiędzy mną a kamieniem.

-Ja..  Alfo.. bo to.. - gubi się w słowach.

Słyszę, że podbiega do nas , zapewnie matka dziecka.

- Alfo błagam wybacz jej.. zrobię wszystko..-  prosi a na jej twarzy widać przerażenie.

Czy naprawdę ma mnie za jakiegoś potwora. Niemożliwe.. Patrzę z politowaniem na kobietę i kręcę głową na boki.
Czochram włosy dziecka.

- Uciekaj wilczku. Pobaw się z innymi dziećmi.- W wielkich oczach dziewczynki dostrzegam ulge. Z uśmiechem na twarzy podbiegają do nas inne dzieci i  zaczynają ciągnąć dziewczynkę w stronę rzeczki.

Jeszcze raz zmierzam wzrokiem kobietę i spokojnymi krokiem idę do domu.

Skrzywdzona Luna Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz